Z Marcowego Szaleństwa do NBA: Kto zarobi, kto straci?

Marcowe Szaleństwo, czyli koszykarskie mistrzostwa USA drużyn uniwersyteckich to wielki biznes, ale dla biorących udział w turnieju studentów, to przede wszystkim szansa trafienia do National Basketball Association. Dla nich ważniejsza od faktu, że na „March Madness” reklamodawcy wydadzą w tym roku 1,2 mld dolarów jest informacja, że mecze oglądać będą wszyscy poszukiwacze talentów z NBA. Oto nazwiska tych, którzy przed czerwcowym NBA Draft mają podczas trwającego obecnie turnieju najwięcej do stracenia – lub zyskania:
Andrew Wiggins, skrzydłowy (Kansas)
Statystyki w sezonie: 17,5 pkt, 6 zbiórek, 45 proc. skuteczności. Wiggins jest według wielu obserwatorów pewniakiem na numer 1 w NBA Draft. Są też jednak znaczący w tym sporcie trenerzy, którzy twierdzą, iż koszykarz Kansas musi potwierdzić te oczekiwania właśnie podczas turnieju. Zaletą 18-latka ma być przede wszystkim agresywność i wszechstronność na parkiecie, a w NBA ma być projektem dla szcześliwego klubu, który za 2-3 lata zrobi z niego gwiazdę.
Jabari Parker, skrzydłowy (Duke)
Statystyki: 19,3 pkt, 8,8 zb, 48 proc. skuteczności. Przynajmniej do tej pory Parker udowadniał na parkiecie, że jest jedynym koszykarzem wśród przyszłych gwiazd NBA, który w pojedynkę potrafi wygrywać mecze. Potrafi to zrobić grą w defensywie, albo zdobywając seryjnie punkty kiedy drużyna tego najbardziej potrzebuje. Dobry turniej oznaczać będzie dla niego numer 1 w drafcie plus dodatkowe miliony na koncie.
Julius Randle, skrzydłowy (Kentucky)
Statystyki 15 pkt, 10,5 zb, 50 proc. skuteczności. Kto wie czy właśnie Randle nie ma najwięcej do zyskania podczas Marcowego Szaleństwa. Tegoroczny sezon w lidze uniwersyteckiej rozpoczął na równi z Wigginsem oraz Parkerem, ale w trakcie sezonu grał znacznie gorzej. Zdaniem skautów NBA może być to podyktowane faktem, że Kentucky nie ma w zespole rozgrywających potrafiących wykorzystać pełnię jego talentu, z czym nie byłoby problemów w NBA.
Marcus Smart, rozgrywający (Oklahoma State)
Statystyki: 17,8 pkt, 4,7 asyst, 5,7 zb., 43 proc. skuteczności. Gdyby kontrakty w NBA rozdawano za serce i charakter do gry, Smart byłyby numerem 1 draftu. Rozgrywający Oklahomy zawsze robi to, czego drużyna najbardziej od niego oczekuje – czy jest to zdobywanie punktów, walka na tablicach czy umożliwianie zdobywania punktów kolegom, Smart jest na posterunku. Jego słaba strona to wywalczanie pozycji rzutowej bez pomocy zespołu – coś, za co w NBA płaci się ekstra.
Gary Harris, rzucający rozgrywający (Michigan State)
Statystyki: 17,1 pkt, 2,7 asyst, 42 proc. skuteczności. Michigan State ma jednego z najlepszych trenerów w historii amerykańskiej koszykówki (Tom Izzo) oraz jednego z najbardziej kluczowych graczy. Harris zawsze potrafił rzucać kiedy tylko chciał, a podczas tego turnieju oczekuje się od niego, że stanie sie liderem i poprowadzi zespół nawet do mistrzostwa USA. Trener Izzo twierdzi, że Harris stał się także jednym z najlepszych obrońców w lidze, ale podczas „March Madness” wymagać się od niego będzie przede wszystkim zdobywania punktów.
Rezerwowy: Nik Stauskas, rozgrywający (Michigan)
Statystyki: 17,5 pkt, 3,3 asyst, 48 proc. skuteczności, 45 proc. trafień za trzy punkty. Stauskas jest Kanadyjczykiem z litewskimi rodzicami, który zawsze marzył, żeby grać w amerykańskiej NBA. W pierwszym roku gry w Michigan był tylko rezerwowym, ale już pod koniec sezonu zrobił takie postępy, że trener nie miał problemu dać mu większej odpowiedzialności na parkiecie. „Problem” ze Stauskasem polega na tym, że może zdobyć 30 punktów wchodząc błyskawicznie pod kosz ...albo rzucając tylko z dystansu. - Nik zawsze gra na 100 procent. Jeśli grasz przeciwko niemu choćby na 90 procent, to będziesz za to ukarany – mówił o swoim pupilu szkoleniowiec zespołu z Michigan.
Statystyki w sezonie: 17,5 pkt, 6 zbiórek, 45 proc. skuteczności. Wiggins jest według wielu obserwatorów pewniakiem na numer 1 w NBA Draft. Są też jednak znaczący w tym sporcie trenerzy, którzy twierdzą, iż koszykarz Kansas musi potwierdzić te oczekiwania właśnie podczas turnieju. Zaletą 18-latka ma być przede wszystkim agresywność i wszechstronność na parkiecie, a w NBA ma być projektem dla szcześliwego klubu, który za 2-3 lata zrobi z niego gwiazdę.
Jabari Parker, skrzydłowy (Duke)
Statystyki: 19,3 pkt, 8,8 zb, 48 proc. skuteczności. Przynajmniej do tej pory Parker udowadniał na parkiecie, że jest jedynym koszykarzem wśród przyszłych gwiazd NBA, który w pojedynkę potrafi wygrywać mecze. Potrafi to zrobić grą w defensywie, albo zdobywając seryjnie punkty kiedy drużyna tego najbardziej potrzebuje. Dobry turniej oznaczać będzie dla niego numer 1 w drafcie plus dodatkowe miliony na koncie.
Julius Randle, skrzydłowy (Kentucky)
Statystyki 15 pkt, 10,5 zb, 50 proc. skuteczności. Kto wie czy właśnie Randle nie ma najwięcej do zyskania podczas Marcowego Szaleństwa. Tegoroczny sezon w lidze uniwersyteckiej rozpoczął na równi z Wigginsem oraz Parkerem, ale w trakcie sezonu grał znacznie gorzej. Zdaniem skautów NBA może być to podyktowane faktem, że Kentucky nie ma w zespole rozgrywających potrafiących wykorzystać pełnię jego talentu, z czym nie byłoby problemów w NBA.
Marcus Smart, rozgrywający (Oklahoma State)
Statystyki: 17,8 pkt, 4,7 asyst, 5,7 zb., 43 proc. skuteczności. Gdyby kontrakty w NBA rozdawano za serce i charakter do gry, Smart byłyby numerem 1 draftu. Rozgrywający Oklahomy zawsze robi to, czego drużyna najbardziej od niego oczekuje – czy jest to zdobywanie punktów, walka na tablicach czy umożliwianie zdobywania punktów kolegom, Smart jest na posterunku. Jego słaba strona to wywalczanie pozycji rzutowej bez pomocy zespołu – coś, za co w NBA płaci się ekstra.
Gary Harris, rzucający rozgrywający (Michigan State)
Statystyki: 17,1 pkt, 2,7 asyst, 42 proc. skuteczności. Michigan State ma jednego z najlepszych trenerów w historii amerykańskiej koszykówki (Tom Izzo) oraz jednego z najbardziej kluczowych graczy. Harris zawsze potrafił rzucać kiedy tylko chciał, a podczas tego turnieju oczekuje się od niego, że stanie sie liderem i poprowadzi zespół nawet do mistrzostwa USA. Trener Izzo twierdzi, że Harris stał się także jednym z najlepszych obrońców w lidze, ale podczas „March Madness” wymagać się od niego będzie przede wszystkim zdobywania punktów.
Rezerwowy: Nik Stauskas, rozgrywający (Michigan)
Statystyki: 17,5 pkt, 3,3 asyst, 48 proc. skuteczności, 45 proc. trafień za trzy punkty. Stauskas jest Kanadyjczykiem z litewskimi rodzicami, który zawsze marzył, żeby grać w amerykańskiej NBA. W pierwszym roku gry w Michigan był tylko rezerwowym, ale już pod koniec sezonu zrobił takie postępy, że trener nie miał problemu dać mu większej odpowiedzialności na parkiecie. „Problem” ze Stauskasem polega na tym, że może zdobyć 30 punktów wchodząc błyskawicznie pod kosz ...albo rzucając tylko z dystansu. - Nik zawsze gra na 100 procent. Jeśli grasz przeciwko niemu choćby na 90 procent, to będziesz za to ukarany – mówił o swoim pupilu szkoleniowiec zespołu z Michigan.
Komentarze