Borowczyk: To właśnie w Bahrajnie Kubica zdobył pole position

Moto
Borowczyk: To właśnie w Bahrajnie Kubica zdobył pole position
Kierowców F1 czeka trzeci wyścig w sezonie /fot. Polsat Sport

Nikt tego głośno nie powie, ale widać, że na razie wszyscy mają problemy. Teraz pytanie - czy inne ekipy w najbliższych wyścigach spróbują doścignąć Mercedesa? – zastanawia się przed Grand Prix Bahrajnu ekspert Polsatu Sport Andrzej Borowczyk w rozmowie z Krystianem Sobierajskim.

Krystian Sobierajski: Przed nami Grand Prix Bahrajnu. Patrząc na słońce za oknem aż prosi się o skojarzenia, bo Bahrajn to przede wszystkim słońce. Jednak w tym roku trochę inaczej będzie wyglądał ten wyścig…

Andrzej Borowczyk: Domyślam się, że chodzi Ci o to, że jazda będzie po ciemku, więc będzie trochę chłodniej. Ale nie łudźmy się, w Bahrajnie nawet wieczorem jest bardzo ciepło. Natomiast wyścig rozgrywany przy sztucznym świetle całkiem niedawno wydawałby się nieprawdopodobny. Bahrajn dołączył do tego grona, ale słyszymy o tym, że Bernie Ecclestone chce, aby wyścig w Soczi również był przy sztucznym świetle…

W kontekście tego, co działo się podczas ostatniego wyścigu MotoGP w Katarze, który również jest na pustyni i rozgrywany po ciemku, zastanawiam się, jak wyglądać będzie rywalizacja w Bahrajnie. Warunki zmienne są wieczorami do tego stopnia, że niektórzy kierowcy mogą mieć kłopoty z przyczepnością i znalezieniem optymalnych ustawień.

Nie wiemy, jak będą reagowały nowe opony Pirelli, bo jest to oczywiście temat podstawowy. Czy opony z tegorocznej serii będą tak wrażliwe na spadki temperatur? Musimy pamiętać też o innym czynniku atmosferycznym, czyli nawiewaniu pyłu. Już nie piasku, to jest dosłownie taki puder, który jest nawiewany na tor…

To jest tor doskonale znany inżynierom, bo odbywały się tam testy. Kilkakrotnie tam byliśmy i wcześniej paradoksalnie kojarzył się on ze spokojem. A Ty jakie masz wspomnienia z tym torem?

Mnie osobiście ten tor się bardzo podoba. Miejsce jest fajne, naturalnie toczy się tam cały czas historia, niekoniecznie związana bezpośrednio z F1. Wiemy przecież, że polityka próbuje wkroczyć do zawodów, ale Formuła cały czas się przed tym broni. Choć trzeba oczywiście pamiętać, że w jednym z sezonów wyścig tam trzeba było odwołać. Miejmy nadzieję, że tym razem do czegoś takiego nie dojdzie. Mamy przecież mały jubileusz, czyli dziesiąte GP Bahrajnu, a ósme na torze w takiej konfiguracji. Nie wiem, czy wszyscy kibice pamiętają, ale mieliśmy raz tor o ponad 900 metrów dłuższy, a pierwszy wyścig też był o trzy, cztery metry dłuższy. Wydaje mi się, ze Bahrajn to jeden z bardziej udanych torów Hermanna Tilke.

Zastanawiam się, jak według Ciebie, po tych dwóch pierwszych wyścigach, wygląda układ sił i jak wygląda Formuła w tej nowej, rewolucyjnej odsłonie.

Wygląda bardzo niedobrze. Przede wszystkim dla kibiców. Nie lubimy przecież, kiedy jest dominacja jednego zespołu, a to nastało. Nadzieja w tym, że wszystkie zespoły, z Mercedesem włącznie, nie poukładały się jeszcze z nowymi przepisami. Oczywiście nikt tego głośno nie powie, ale widać, że wszyscy mają problemy. Teraz pytanie, czy inne ekipy w najbliższych wyścigach spróbują doścignąć Mercedesa? Mam nadzieję, że dojdzie do większego zrównoważenia stawki, bo dopiero wtedy wyścigi będą bardzo ciekawe, choć oczywiście teraz też nie należą do nudnych.

Wiele zespołów zapowiada mnóstwo nowości. Twoim zdaniem jak może wyglądać ten weekend?

To jest wróżenie z fusów. W przypadku Formuły jakiekolwiek gdybanie jest zupełnie bez sensu, co pokazał chociażby przykład Daniela Ricciardo w Malezji. Natomiast nie powiem niczego odkrywczego stwierdzając, że główni aktorzy tego widowiska będą ci sami, czyli Hamilton i Rosberg. Ciekawe będzie również rozdanie ze strony Mercedesa, bo oni muszą się w końcu zdecydować, na kogo postawić.

Nie jest na to jeszcze trochę za wcześnie?

Z jednej strony tak, ale z drugiej wydaje mi się, że tam część zespołu jest już za Hamiltonem, a druga za Rosbergiem. Pytanie więc, która siła zwycięży? Odnoszę takie wrażenie, choć może się kompletnie mylę, że Toto Wolff stawia na Rosberga, natomiast Paddy Lowe i jego ludzie na Hamiltona.

Poruszyłeś temat interpersonalny, więc chyba warto powiedzieć o Ferrari. Pierwsze wyścigi dla Kimiego Raikkonena były nienajlepsze i ten pojedynek, który elektryzował kibiców przez sezonem – Alonso kontra Raikkonen - jest grą do jednej bramki. No i pozostaje sprawa byłego kierowcy Ferrari, a teraz Williamsa – Felipe Massy. Jak ułoży się jego współpraca z nowym pracodawcą po wydarzeniach w Malezji, gdzie nie posłuchał zespołu i nie przepuścił partnera z zespołu, Bottasa?

Ja wierzę w Kimiego i wierzę w to, że to była przypadkowa historia. Znów mieliśmy ciąg wydarzeń po tym pechu, który go dosięgnął. Mówi się o tym, że w on w ogóle nie powinien się tam znaleźć, ale to znów jest gdybanie. Te dwa wyścigi nie dają pełnej odpowiedzi na układ sił pomiędzy Fernando Alonso, a Kimim Raikkonenem. Ten drugi jeszcze pokaże. To jest taki koń pociągowy, który będzie się rozwijał i rozkręcał. Jedni zawodnicy szybciej zaprzyjaźnili się z tymi samochodami, a innym idzie to po prostu trochę wolniej.

A czy to nie jest trochę tak, że kiedy Raikkonen staje przed ścianą, to jej nie forsuje?

Myślę, że nie zaistnieje nic takiego, ale mogę oczywiście się mylić. To jest jednak wielki sportowiec. Gość, który będzie chciał zostać mistrzem świata po raz drugi w karierze. On nie po to staje na starcie, aby pojeździć sobie wokół toru, tylko po to, aby zwyciężać. Natomiast sytuacja pomiędzy Williamsem a Massą jest dla mnie kuriozalna. Bardzo byśmy chcieli wiedzieć, jakie tam były wcześniej rozmowy. Wyobrażam sobie, że wyglądało to tak - Rob Smedley powiedział do Murdocha: słuchaj, powiedz Felipe, żeby przepuścił Valtteri’ego, który jedzie za nim, bo przecież widać, że jest wolniejszy. No a Murdoch się po prostu nie zastanowił i rzucił „on jest od ciebie szybszy”. Biorę to po prostu na karb głupoty. Wyobrażam sobie, jak Massa musiał się zagotować. Jest oczywiście możliwa inna interpretacja, że chcieli po prostu Massę ukłuć, aby wydobyć z niego największe pokłady adrenaliny i najwyraźniej im się to udało.

Sebastian Vettel powrócił w Malezji na podium. Wydaje się, że Red Bull wykonał niesamowity postęp.

Wykonał ogromny postęp. Cały czas trzeba pamiętać, w  którym miejscu byli po zakończeniu testów. Już w pierwszym wyścigu było troszkę lepiej, a teraz widać, że wykonali ogromny krok. To jest taki zespół, w przypadku którego trudno podejrzewać, że spocznie na laurach. Tam jest zbyt wielki potencjał ludzki i techniczny, żeby nie było wyników. Jeszcze nie są na poziomie Mercedesa. Należy się domyślać, że brakuje im silnika. Nadrabiają to oczywiście świetną aerodynamiką w aucie. Widać wyraźnie, kiedy obserwujemy te prędkości maksymalne, to, co się dzieje w poszczególnych sektorach, jak  jadą w zakrętach, że brakuje raczej jednostki napędowej. Jeżeli Renault usunie niektóre mankamenty, to oczywiście Mercedesa nie dościgną, ale zrobią kolejny krok  poprzez rozwój samochodu i będą nadrabiali te braki, które dostarcza im jednostka napędowa. Dominacji Vettela nie będzie, ale mam nadzieję, że będzie przynajmniej walka.

Dlaczego warto obejrzeć GP Bahrajnu?

Warto oglądać każde Grand Prix Formuły 1. Żeby posłuchać różnego rodzaju ciekawostek, sensacji, bo tych nie brakuje. Nie będzie niestety Roberta Kubicy, więc i nie będzie polskiego pole position w Bahrajnie. Należy pamiętać, że właśnie tam to miejsce zdobył w 2008 roku Kubica.  

Krystian Sobierajski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze