Lorek: Legendarny Norrie Allan menedżerem „Lwów”

Człowiek, który wie wszystko o motocyklach żużlowych. Ponadto wspaniały gawędziarz i zręczny negocjator. Szkot Norrie Allan został menedżerem „Lwów” z Leicester. W przeszłości Allan pracował dla wielkiego mistrza rodem z Nowej Zelandii, sześciokrotnego króla szlaki – Ivana Maugera.
6 maja Norrie będzie obchodził swoje 60 urodziny. Przyszedł na świat w jednym z najbardziej romantycznych zakątków świata – w szkockim Edynburgu. Miał 20 lat kiedy zadebiutował w zespole Coatbridge Tigers. Ścigał się z wiatrem przez 3 sezony, a kiedy nadarzyła się okazja zasilić szeregi odrodzonego Edinburgh Monarchs, Norrie skwapliwie skorzystał z szansy.
Pierwszy klucz u Nowozelandczyka
Był solidnym zawodnikiem, ale wiedział, że nie oczaruje fanów swoją jazdą. Doskonale znał się na mechanicznych aspektach, dlatego przyjął ofertę Ivana Maugera i został pierwszym kluczem u Nowozelandczyka. Pracował przez 8 sezonów u boku dumy z Christchurch. Kiedy Mauger zakończył karierę, Norrie postanowił odpocząć od speedwaya. Wraz z bratem Ronniem, sędzią żużlowym, otworzył pub w Bristol. Tęsknota za metanolem okazała się jednak silniejsza i Norrie przestał nalewać Guinnessa. Został głównym mechanikiem szalejącego na torze i poza nim Amerykanina Shawna Morana – jednego z ostatnich prawdziwych rock&rollowców w świecie żużla. Po mariażu z Kalifornijczykiem, Norrie pracował z fenomenalnym stylistą, Australijczykiem Leigh Adamsem. Jednak najbardziej smakował mu triumf w Bydgoszczy w 2000 roku kiedy Mark Loram sięgnął po tytuł mistrza świata. Norrie był dla Lorama jak ojciec, choć bywało, że spierali się okrutnie na wielu frontach. Począwszy od muzyki (Mark uwielbiał ostre, soczyste brzmienie – Offspring, Bad Religion, a Norrie wolał klasykę – Mozart, Grieg), a na kwestiach sprzętowych kończywszy.
Norrie poszerzył wachlarz zajęć, gdyż oprócz dbania o motocykla Marka, sprawował również pieczę menedżerską. Szkot potrafił wynegocjować genialny kontrakt dla Loramskiego, choć nikt nie dawał mu na to najmniejszych szans. Po sukcesie osiągniętym z Loramem, Norrie podjął współpracę z wojownikiem żużlowych torów – jowialnym Chrisem Harrisem. Ostatnimi czasy najczęściej można było go spotkać na Arenie Dębowego Drzewa w Somerset. Norrie pomagał młodemu kangurowi – Alexowi Daviesowi. I nagle, zadzwonił telefon z Leicester…
Szkot montuje ciekawy zespół
Przez trzy poprzednie sezony „Lwy” z Leicester występowały w Premier League, czyli na zapleczu Elite League. David Hemsley, promotor Leicester Lions, nosił się z zamiarem wstąpienia do Elite League w sezonie 2013, ale czołowe brytyjskie kluby prosiły go o cierpliwość. „Zbuduj zespół, okrzepnij w Premier League, popraw infrastrukturę stadionu, a otworzymy przed tobą drzwi do Elite League w sezonie 2014” – twierdziły stare wygi, które zjadły zęby na żużlu – Alun Rossiter, Chris van Straaten i Matt Ford. David Hemsley wykazał się cierpliwością, ale w głowie kiełkował mu sensowny pomysł – lokalne derby. Leicester położone jest w bliskim sąsiedztwie Birmingham, Coventry i Wolverhampton. Geografia wręcz zachęcała do wstąpienia w szeregi Elite League. W Premier League „Lwom” brakowało smaczku lokalnych derbów, które zawsze wyzwalają w zawodnikach i kibicach dodatkową energię.
Hemsley poczekał, nie wyrywał włosów z głowy. Jego aplikacja o miejsce w Elite League w sezonie 2014 została rozpatrzona pozytywnie. David zapewnił klubowi stabilne źródło finansowania – znalazł sponsora – firmę Rapid Solicitors. To podmiot, który wspiera zawodników startujących w Moto GP i wyścigach superbikes. Czy żużlowcy będą równie skuteczni jak eksperci od ubezpieczeń i działań prawnych – czas pokaże. Hemsley wierzy, że pierwszy od 1983 roku sezon „Lwów” w najwyższej klasie rozgrywkowej na Wyspach Brytyjskich, upłynie pod znakiem dobrych występów żużlowców.
Przeskok do Elite League wymusił rzecz jasna trzęsienie ziemi w kadrze zespołu. Kibice już nie będą wzdychać do Kauko Nieminena czy Magnusa Karlssona, flagowych żużlowców Leicester Lions. Norrie Allan nakreślił bardzo precyzyjną wizję rozwoju żużla w Leicester. Ekipę „Lwów” zasilił zawodnik, który od trzech sezonów notuje niewiarygodną progresję wyników na Wyspach – Australijczyk Jason Doyle.
„Tak naprawdę nie znałem bliżej Jasona Doyle’a do momentu aż nie zacząłem przyjeżdżać na Oak Tree Arena z Alexem Daviesem. „Doyley” urzekł mnie od pierwszego spotkania. Ten chłopak (dobre sobie, w październiku Jason ukończy 29 lat, toż już mężczyzna pełną gębą) ma fenomenalne podejście do speedwaya. On wiecznie chce wygrywać, nie zapomina o rozwoju. Spokojny w parku maszyn, ale szalony na torze. Jego ataki są z reguły przemyślane, jednak potrafi też zaskoczyć niesamowitym manewrem na ostatnim wirażu. Jedyne co mnie martwiło w kontekście jego startów to niekończące się kłopoty z pozwoleniem na pracę. Wizy, urzędy, oczekiwanie na pieczątkę – dramat. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze” – Norrie odetchnął, bo „Doyley” może legalnie pracować na Wyspach. Australijczyk ma trudniej w Anglii niż Polak, co za czasy nastały…
Jason Doyle nie zawodzi. W trzech ligowych meczach zdobył 28 punktów + 1 bonus. Mistrzostwo Premier League zdobyte z Somerset Rebels nie było dziełem przypadku, podobnie jak tytuły mistrza Elite League wywalczone z Poole Pirates i Swindon Robins.
Norrie Allan nie chciał opierać siły „Lwów” na jednym liderze. Wolał zebrać grupę pięciu zawodników, z których każdy może dzierżyć palmę pierwszeństwa. Stąd szeregi „Lwów” zasilili żużlowcy o uznanej marce na Wyspach: Mads Korneliussen, Patrick Hougaard, Simon Stead i Peter Ljung. Norrie musiał być bardzo ostrożny, bo limit średnich meczowych dla pięciu czołowych zawodników w drużynie nie może przekroczyć 32 punktów. Allan zmieścił się w wymaganym limicie. Suma średnich Doyle’a, Korneliussena, Hougaarda, Ljunga i Steada wynosi 31,62 punkta. Uff, współczesny menedżer nie może być na bakier z matematyką…
Oda do młodości, czyli Clegg i Perry w natarciu
Brytyjscy promotorzy nie próżnowali w czasie, gdy niedźwiedzie słodko chrapały. Zima była pracowita. Na Wyspach dostrzeżono, że aktualny indywidualny mistrz świata, Anglik Tai Woffinden, przeszedł wszystkie szczeble żużlowego wtajemniczenia. Od występów w Conference League w barwach Scunthorpe Scorpions poprzez starty w ekipie Rye House Rockets w Premier League, a skończywszy na jeździe dla Wolverhampton Wolves. Woffinden napisał piękną kartę w historii brytyjskiego speedwaya, ale przede wszystkim uświadomił swoim rodakom, że warto szkolić młodzież. Stąd przepis nakazujący wszystkim promotorom obowiązek wystawiania brytyjskich juniorów na pozycjach rezerwowych, a więc numerach 6 i 7.
To świetny przepis, który ma sprawić, że brytyjski narybek nie będzie ustępował rówieśnikom z Polski, Skandynawii i Australii.
„Długo sondowałem rynek juniorów i postawiłem na dwójkę z Cradley. U podstaw mojej decyzji nie leżały sentymenty. Owszem, wychowałem się w dobie kiedy „Poganie” z Cradley Heath rządzili w lidze, ale bazowałem na wnikliwej obserwacji młodych zawodników. Biegi z udziałem młodzieżowców będą szalenie istotne. Będę nad wyraz cierpliwy w stosunku do Maxa Clegga, który 11 kwietnia ukończy 17 lat. Uważam, że sporo mogę oczekiwać od Toma Perry’ego, który ma już spore doświadczenie. Perry był przecież wicemistrzem Wielkiej Brytanii do lat 21 w 2012 roku. Świetnie jeździł dla Somerset Rebels, ma spory staż w wyścigach na trawie. Wiem, że początkowo dyskutowano o konieczności występów jednego brytyjskiego juniora i to wydawało mi się sensowniejszym rozwiązaniem. Po namyśle promotorzy postawili jednak na dwójkę brytyjskich juniorów, więc musimy żyć z tym przepisem” – twierdzi Norrie Allan.
Toromistrz odetchnął z ulgą
Glyn Taylor to człowiek, który nie boi się poważnych wyzwań. Od maja 2012 roku Glyn pełnił dwie funkcje w klubie Leicester Lions: był toromistrzem i menedżerem zespołu. To arcytrudne zadanie: wypełniać program zawodów, przewidywać ruchy taktyczne rywala, planować rezerwy, rozmawiać z zawodnikami i dopingować ich do jeszcze lepszej jazdy. Mimo to przed rokiem Leicester Lions awansowali do fazy play-off Premier League. „Wiem, że wynik nie był najgorszy, ale miałem taki nawał obowiązków, że nie wiedziałem gdzie mam włożyć ręce. Kocham speedway, ale toromistrz plus menedżer to jak dźwiganie 20-kilogramowego plecaka w Hindukuszu” – śmiał się Glyn Taylor.
Wiadomość o angażu Norrie Allana, guru wśród mechaników żużlowych, była jak balsam dla duszy Taylora. Teraz Glyn może skoncentrować się na tym, aby zadbać o nawierzchnię toru o długości 317 metrów. I liczyć na to, że niebawem pojawi się śmiałek, który poprawi rekord toru należący od 31 sierpnia 2013 roku do Craiga Cooka (60,31 sekund).
Norrie Allan po raz pierwszy spotkał się z Davidem Hemsleyem kiedy wpadł w odwiedziny do kolegi po fachu – Teda Midgleya. „Ted pracował przed rokiem dla Krzysztofa Kasprzaka. Wdepnąłem, aby pogadać przy kawie, a że u Teda był też David, to zaczęliśmy rozmowę o planach dotyczących Elite League. David poprosił mnie o pomoc, bo otwarcie przyznał, że niezbyt orientuje się we wszystkich żużlowych zawiłościach. Zacząłem pomagać mu przy zawieraniu kontraktów z zawodnikami. Wkrótce David zaproponował mi funkcję menedżera drużyny. To nie jest energetyka jądrowa, tylko praca o niższym poziomie odpowiedzialności. Z doświadczenia wiem, że gdy zawodnik jest szczęśliwy w klubie, to przeważnie osiąga dobre rezultaty. Tak było w przypadku Marka Lorama i Chrisa Harrisa” – zauważa Norrie Allan.
Wszystko ładnie, pięknie, ale jak Norrie poradzi sobie z oczekiwaniem na doniesienia ze Szwecji i Polski? Menedżer przeważnie zanosi modły, aby „jego” zawodnicy nie ulegali kontuzjom. To zrozumiałe, że Norrie nie chce słyszeć o telefonach dzwoniących późnym wieczorem…
„Wiem, że trzeba bardzo rozsądnie ułożyć kalendarz startów, aby nie umierać ze zmęczenia w połowie sezonu. Zdrowie żużlowców jest nadrzędną kwestią. Nieważne czy masz budżet Poole Pirates czy Leicester Lions – nikt nie lubi słyszeć o tym, że jego zawodnik rozbił się w niedzielę w polskiej ekstralidze. Podobny stres towarzyszy szwedzkim menedżerom. Chłop żyje w nerwach, bo we wtorek jego Elit Vetlanda jedzie mecz, a w poniedziałek wieczorem dostaje informację, że zawodnik X doznał kontuzji na Monmore Green w Wolverhampton. I klops, trzeba szukać wariantów: zastępstwa zawodnika albo zatrudniać gościa jak to ma miejsce w Elite League. Muszę nauczyć się z tym żyć” – mówi Norrie, który przed laty był przy łóżku Roberta Dadosa po jednym z wypadków jakie przydarzyły się byłemu mistrzowi świata juniorów z 1998 roku… Świeć Panie nad Jego duszą.
Nie będzie przechadzką po parku z piękną dziewczyną
Kompletowanie zespołu „Lwów” to jak ślęczenie nad czystą kartką papieru. Leicester Lions nie ma bazy zawodniczej, więc w grudniu 2013 roku Norrie korzystał z przebogatych kontaktów i nakłaniał żużlowców, aby skusili się na starty w drużynie debiutującej w Elite League. „To trudna sztuka. Inne zespoły mają mniej lub bardziej sprecyzowany szkielet. Leicester zaczynało wszystko od zera. Nie jest łatwo znaleźć nową twarz, której średnia meczowa będzie pasować do podstawowej piątki zespołu. Wielu ekspertów upatruje faworyta Elite League w drużynie King’s Lynn Stars, bo mają Iversena, Bjerre i Schleina. Jednak szalenie istotne są dwa filary uzupełniające liderów. Jestem pewien, że w King’s Lynn spore nadzieje związane są z jazdą Porsinga i Lamberta. Na swoim torze powinni rządzić, ale na wyjazdach nie będzie już tak lekko. Mając to na uwadze, chciałem znaleźć solidny nr 2 i równie mocny nr 4 w składzie. Uważam, że Ljung i Stead to dobre wzmocnienie prowadzących parę” – dodaje Norrie Allan.
Prowadzenie drużyny w Elite League to spore wyzwanie nawet dla wytrawnego żużlowego lisa jakim jest Norrie. Szkot umiejętnie tonuje nastroje kibiców. Niektórzy marzą o piątym miejscu, ale są i szaleńcy, którzy widzą „Lwy” w czwórce na play-off. „Sądzę, że David Hemsley jest odważnym człowiekiem skoro przydzielił mi takie zadanie. Uważam, że bliskość innych ośrodków żużlowych – Wolverhampton, Coventry i Birmingham – sprawi, że zainteresowanie speedwayem w Leicester będzie jeszcze większe. Ważne, aby chłopcy tworzyli zgraną ekipę, nie załamywali się pierwszymi niepowodzeniami, bo sezon jest wyjątkowo długi. Każdy zespół odjedzie aż 36 spotkań, nie licząc fazy play-off. Marzeniem byłaby walka o czwarte miejsce premiujące awans do play-off, ale jestem realistą i wiem, że pierwszy sezon w Elite League nie będzie przechadzką po parku z piękną dziewczyną. Nie sprzedamy tanio skóry, tyle mogę obiecać” – stwierdził Norrie, świetny kompan do dyskusji o speedwayu, globalnym ociepleniu, historii II wojny światowej i potędze natury.
Jak na razie nastroje nie są szampańskie, bo Chris „Bomber” Harris wbił „Lwom” gwóźdź do trumny w inauguracyjnym meczu. 29 marca Leicester minimalnie przegrało na własnym torze z Wolverhampton Wolves 44:46. W ostatnim biegu kontuzji doznał „Wilk” Tai Woffinden, ale startujący jako gość Chris Harris przywiózł za plecami Jasona Doyle’a, a ponieważ trzeci dojechał Jacob Thorssell, Wolverhampton wygrało dwoma oczkami. „Lwy” poniosły też dwie porażki na wyjeździe. 42:52 z Lakeside Hammers i 37:52 z Eastbourne Eagles. Pierwsze koty za płoty. Norrie Allan wierzy, że „Lwy” zaryczą jeszcze głośno i niejednego rywala wpędzą w tarapaty…
Pierwszy klucz u Nowozelandczyka
Był solidnym zawodnikiem, ale wiedział, że nie oczaruje fanów swoją jazdą. Doskonale znał się na mechanicznych aspektach, dlatego przyjął ofertę Ivana Maugera i został pierwszym kluczem u Nowozelandczyka. Pracował przez 8 sezonów u boku dumy z Christchurch. Kiedy Mauger zakończył karierę, Norrie postanowił odpocząć od speedwaya. Wraz z bratem Ronniem, sędzią żużlowym, otworzył pub w Bristol. Tęsknota za metanolem okazała się jednak silniejsza i Norrie przestał nalewać Guinnessa. Został głównym mechanikiem szalejącego na torze i poza nim Amerykanina Shawna Morana – jednego z ostatnich prawdziwych rock&rollowców w świecie żużla. Po mariażu z Kalifornijczykiem, Norrie pracował z fenomenalnym stylistą, Australijczykiem Leigh Adamsem. Jednak najbardziej smakował mu triumf w Bydgoszczy w 2000 roku kiedy Mark Loram sięgnął po tytuł mistrza świata. Norrie był dla Lorama jak ojciec, choć bywało, że spierali się okrutnie na wielu frontach. Począwszy od muzyki (Mark uwielbiał ostre, soczyste brzmienie – Offspring, Bad Religion, a Norrie wolał klasykę – Mozart, Grieg), a na kwestiach sprzętowych kończywszy.
Norrie poszerzył wachlarz zajęć, gdyż oprócz dbania o motocykla Marka, sprawował również pieczę menedżerską. Szkot potrafił wynegocjować genialny kontrakt dla Loramskiego, choć nikt nie dawał mu na to najmniejszych szans. Po sukcesie osiągniętym z Loramem, Norrie podjął współpracę z wojownikiem żużlowych torów – jowialnym Chrisem Harrisem. Ostatnimi czasy najczęściej można było go spotkać na Arenie Dębowego Drzewa w Somerset. Norrie pomagał młodemu kangurowi – Alexowi Daviesowi. I nagle, zadzwonił telefon z Leicester…
Szkot montuje ciekawy zespół
Przez trzy poprzednie sezony „Lwy” z Leicester występowały w Premier League, czyli na zapleczu Elite League. David Hemsley, promotor Leicester Lions, nosił się z zamiarem wstąpienia do Elite League w sezonie 2013, ale czołowe brytyjskie kluby prosiły go o cierpliwość. „Zbuduj zespół, okrzepnij w Premier League, popraw infrastrukturę stadionu, a otworzymy przed tobą drzwi do Elite League w sezonie 2014” – twierdziły stare wygi, które zjadły zęby na żużlu – Alun Rossiter, Chris van Straaten i Matt Ford. David Hemsley wykazał się cierpliwością, ale w głowie kiełkował mu sensowny pomysł – lokalne derby. Leicester położone jest w bliskim sąsiedztwie Birmingham, Coventry i Wolverhampton. Geografia wręcz zachęcała do wstąpienia w szeregi Elite League. W Premier League „Lwom” brakowało smaczku lokalnych derbów, które zawsze wyzwalają w zawodnikach i kibicach dodatkową energię.
Hemsley poczekał, nie wyrywał włosów z głowy. Jego aplikacja o miejsce w Elite League w sezonie 2014 została rozpatrzona pozytywnie. David zapewnił klubowi stabilne źródło finansowania – znalazł sponsora – firmę Rapid Solicitors. To podmiot, który wspiera zawodników startujących w Moto GP i wyścigach superbikes. Czy żużlowcy będą równie skuteczni jak eksperci od ubezpieczeń i działań prawnych – czas pokaże. Hemsley wierzy, że pierwszy od 1983 roku sezon „Lwów” w najwyższej klasie rozgrywkowej na Wyspach Brytyjskich, upłynie pod znakiem dobrych występów żużlowców.
Przeskok do Elite League wymusił rzecz jasna trzęsienie ziemi w kadrze zespołu. Kibice już nie będą wzdychać do Kauko Nieminena czy Magnusa Karlssona, flagowych żużlowców Leicester Lions. Norrie Allan nakreślił bardzo precyzyjną wizję rozwoju żużla w Leicester. Ekipę „Lwów” zasilił zawodnik, który od trzech sezonów notuje niewiarygodną progresję wyników na Wyspach – Australijczyk Jason Doyle.
„Tak naprawdę nie znałem bliżej Jasona Doyle’a do momentu aż nie zacząłem przyjeżdżać na Oak Tree Arena z Alexem Daviesem. „Doyley” urzekł mnie od pierwszego spotkania. Ten chłopak (dobre sobie, w październiku Jason ukończy 29 lat, toż już mężczyzna pełną gębą) ma fenomenalne podejście do speedwaya. On wiecznie chce wygrywać, nie zapomina o rozwoju. Spokojny w parku maszyn, ale szalony na torze. Jego ataki są z reguły przemyślane, jednak potrafi też zaskoczyć niesamowitym manewrem na ostatnim wirażu. Jedyne co mnie martwiło w kontekście jego startów to niekończące się kłopoty z pozwoleniem na pracę. Wizy, urzędy, oczekiwanie na pieczątkę – dramat. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze” – Norrie odetchnął, bo „Doyley” może legalnie pracować na Wyspach. Australijczyk ma trudniej w Anglii niż Polak, co za czasy nastały…
Jason Doyle nie zawodzi. W trzech ligowych meczach zdobył 28 punktów + 1 bonus. Mistrzostwo Premier League zdobyte z Somerset Rebels nie było dziełem przypadku, podobnie jak tytuły mistrza Elite League wywalczone z Poole Pirates i Swindon Robins.
Norrie Allan nie chciał opierać siły „Lwów” na jednym liderze. Wolał zebrać grupę pięciu zawodników, z których każdy może dzierżyć palmę pierwszeństwa. Stąd szeregi „Lwów” zasilili żużlowcy o uznanej marce na Wyspach: Mads Korneliussen, Patrick Hougaard, Simon Stead i Peter Ljung. Norrie musiał być bardzo ostrożny, bo limit średnich meczowych dla pięciu czołowych zawodników w drużynie nie może przekroczyć 32 punktów. Allan zmieścił się w wymaganym limicie. Suma średnich Doyle’a, Korneliussena, Hougaarda, Ljunga i Steada wynosi 31,62 punkta. Uff, współczesny menedżer nie może być na bakier z matematyką…
Oda do młodości, czyli Clegg i Perry w natarciu
Brytyjscy promotorzy nie próżnowali w czasie, gdy niedźwiedzie słodko chrapały. Zima była pracowita. Na Wyspach dostrzeżono, że aktualny indywidualny mistrz świata, Anglik Tai Woffinden, przeszedł wszystkie szczeble żużlowego wtajemniczenia. Od występów w Conference League w barwach Scunthorpe Scorpions poprzez starty w ekipie Rye House Rockets w Premier League, a skończywszy na jeździe dla Wolverhampton Wolves. Woffinden napisał piękną kartę w historii brytyjskiego speedwaya, ale przede wszystkim uświadomił swoim rodakom, że warto szkolić młodzież. Stąd przepis nakazujący wszystkim promotorom obowiązek wystawiania brytyjskich juniorów na pozycjach rezerwowych, a więc numerach 6 i 7.
To świetny przepis, który ma sprawić, że brytyjski narybek nie będzie ustępował rówieśnikom z Polski, Skandynawii i Australii.
„Długo sondowałem rynek juniorów i postawiłem na dwójkę z Cradley. U podstaw mojej decyzji nie leżały sentymenty. Owszem, wychowałem się w dobie kiedy „Poganie” z Cradley Heath rządzili w lidze, ale bazowałem na wnikliwej obserwacji młodych zawodników. Biegi z udziałem młodzieżowców będą szalenie istotne. Będę nad wyraz cierpliwy w stosunku do Maxa Clegga, który 11 kwietnia ukończy 17 lat. Uważam, że sporo mogę oczekiwać od Toma Perry’ego, który ma już spore doświadczenie. Perry był przecież wicemistrzem Wielkiej Brytanii do lat 21 w 2012 roku. Świetnie jeździł dla Somerset Rebels, ma spory staż w wyścigach na trawie. Wiem, że początkowo dyskutowano o konieczności występów jednego brytyjskiego juniora i to wydawało mi się sensowniejszym rozwiązaniem. Po namyśle promotorzy postawili jednak na dwójkę brytyjskich juniorów, więc musimy żyć z tym przepisem” – twierdzi Norrie Allan.
Toromistrz odetchnął z ulgą
Glyn Taylor to człowiek, który nie boi się poważnych wyzwań. Od maja 2012 roku Glyn pełnił dwie funkcje w klubie Leicester Lions: był toromistrzem i menedżerem zespołu. To arcytrudne zadanie: wypełniać program zawodów, przewidywać ruchy taktyczne rywala, planować rezerwy, rozmawiać z zawodnikami i dopingować ich do jeszcze lepszej jazdy. Mimo to przed rokiem Leicester Lions awansowali do fazy play-off Premier League. „Wiem, że wynik nie był najgorszy, ale miałem taki nawał obowiązków, że nie wiedziałem gdzie mam włożyć ręce. Kocham speedway, ale toromistrz plus menedżer to jak dźwiganie 20-kilogramowego plecaka w Hindukuszu” – śmiał się Glyn Taylor.
Wiadomość o angażu Norrie Allana, guru wśród mechaników żużlowych, była jak balsam dla duszy Taylora. Teraz Glyn może skoncentrować się na tym, aby zadbać o nawierzchnię toru o długości 317 metrów. I liczyć na to, że niebawem pojawi się śmiałek, który poprawi rekord toru należący od 31 sierpnia 2013 roku do Craiga Cooka (60,31 sekund).
Norrie Allan po raz pierwszy spotkał się z Davidem Hemsleyem kiedy wpadł w odwiedziny do kolegi po fachu – Teda Midgleya. „Ted pracował przed rokiem dla Krzysztofa Kasprzaka. Wdepnąłem, aby pogadać przy kawie, a że u Teda był też David, to zaczęliśmy rozmowę o planach dotyczących Elite League. David poprosił mnie o pomoc, bo otwarcie przyznał, że niezbyt orientuje się we wszystkich żużlowych zawiłościach. Zacząłem pomagać mu przy zawieraniu kontraktów z zawodnikami. Wkrótce David zaproponował mi funkcję menedżera drużyny. To nie jest energetyka jądrowa, tylko praca o niższym poziomie odpowiedzialności. Z doświadczenia wiem, że gdy zawodnik jest szczęśliwy w klubie, to przeważnie osiąga dobre rezultaty. Tak było w przypadku Marka Lorama i Chrisa Harrisa” – zauważa Norrie Allan.
Wszystko ładnie, pięknie, ale jak Norrie poradzi sobie z oczekiwaniem na doniesienia ze Szwecji i Polski? Menedżer przeważnie zanosi modły, aby „jego” zawodnicy nie ulegali kontuzjom. To zrozumiałe, że Norrie nie chce słyszeć o telefonach dzwoniących późnym wieczorem…
„Wiem, że trzeba bardzo rozsądnie ułożyć kalendarz startów, aby nie umierać ze zmęczenia w połowie sezonu. Zdrowie żużlowców jest nadrzędną kwestią. Nieważne czy masz budżet Poole Pirates czy Leicester Lions – nikt nie lubi słyszeć o tym, że jego zawodnik rozbił się w niedzielę w polskiej ekstralidze. Podobny stres towarzyszy szwedzkim menedżerom. Chłop żyje w nerwach, bo we wtorek jego Elit Vetlanda jedzie mecz, a w poniedziałek wieczorem dostaje informację, że zawodnik X doznał kontuzji na Monmore Green w Wolverhampton. I klops, trzeba szukać wariantów: zastępstwa zawodnika albo zatrudniać gościa jak to ma miejsce w Elite League. Muszę nauczyć się z tym żyć” – mówi Norrie, który przed laty był przy łóżku Roberta Dadosa po jednym z wypadków jakie przydarzyły się byłemu mistrzowi świata juniorów z 1998 roku… Świeć Panie nad Jego duszą.
Nie będzie przechadzką po parku z piękną dziewczyną
Kompletowanie zespołu „Lwów” to jak ślęczenie nad czystą kartką papieru. Leicester Lions nie ma bazy zawodniczej, więc w grudniu 2013 roku Norrie korzystał z przebogatych kontaktów i nakłaniał żużlowców, aby skusili się na starty w drużynie debiutującej w Elite League. „To trudna sztuka. Inne zespoły mają mniej lub bardziej sprecyzowany szkielet. Leicester zaczynało wszystko od zera. Nie jest łatwo znaleźć nową twarz, której średnia meczowa będzie pasować do podstawowej piątki zespołu. Wielu ekspertów upatruje faworyta Elite League w drużynie King’s Lynn Stars, bo mają Iversena, Bjerre i Schleina. Jednak szalenie istotne są dwa filary uzupełniające liderów. Jestem pewien, że w King’s Lynn spore nadzieje związane są z jazdą Porsinga i Lamberta. Na swoim torze powinni rządzić, ale na wyjazdach nie będzie już tak lekko. Mając to na uwadze, chciałem znaleźć solidny nr 2 i równie mocny nr 4 w składzie. Uważam, że Ljung i Stead to dobre wzmocnienie prowadzących parę” – dodaje Norrie Allan.
Prowadzenie drużyny w Elite League to spore wyzwanie nawet dla wytrawnego żużlowego lisa jakim jest Norrie. Szkot umiejętnie tonuje nastroje kibiców. Niektórzy marzą o piątym miejscu, ale są i szaleńcy, którzy widzą „Lwy” w czwórce na play-off. „Sądzę, że David Hemsley jest odważnym człowiekiem skoro przydzielił mi takie zadanie. Uważam, że bliskość innych ośrodków żużlowych – Wolverhampton, Coventry i Birmingham – sprawi, że zainteresowanie speedwayem w Leicester będzie jeszcze większe. Ważne, aby chłopcy tworzyli zgraną ekipę, nie załamywali się pierwszymi niepowodzeniami, bo sezon jest wyjątkowo długi. Każdy zespół odjedzie aż 36 spotkań, nie licząc fazy play-off. Marzeniem byłaby walka o czwarte miejsce premiujące awans do play-off, ale jestem realistą i wiem, że pierwszy sezon w Elite League nie będzie przechadzką po parku z piękną dziewczyną. Nie sprzedamy tanio skóry, tyle mogę obiecać” – stwierdził Norrie, świetny kompan do dyskusji o speedwayu, globalnym ociepleniu, historii II wojny światowej i potędze natury.
Jak na razie nastroje nie są szampańskie, bo Chris „Bomber” Harris wbił „Lwom” gwóźdź do trumny w inauguracyjnym meczu. 29 marca Leicester minimalnie przegrało na własnym torze z Wolverhampton Wolves 44:46. W ostatnim biegu kontuzji doznał „Wilk” Tai Woffinden, ale startujący jako gość Chris Harris przywiózł za plecami Jasona Doyle’a, a ponieważ trzeci dojechał Jacob Thorssell, Wolverhampton wygrało dwoma oczkami. „Lwy” poniosły też dwie porażki na wyjeździe. 42:52 z Lakeside Hammers i 37:52 z Eastbourne Eagles. Pierwsze koty za płoty. Norrie Allan wierzy, że „Lwy” zaryczą jeszcze głośno i niejednego rywala wpędzą w tarapaty…
Komentarze