Nietrafiony dyrygent włoskiej orkiestry

Moto
Nietrafiony dyrygent włoskiej orkiestry
Stefano Domenicali/ fot. hurriyetdailynews.com

Dymisja Stefano Domenicalego z funkcji szefa wyścigowego zespołu Ferrari była zarazem zaskakująca i spodziewana. Zmiany na tak wysokim szczeblu nieczęsto odbywają się w trakcie sezonu, a jeszcze rzadziej po trzech pierwszych wyścigach. Z drugiej jednak strony ciemne chmury nad głową Włocha zbierały się od dawna.

W zespole wyścigowym, jak w drużynie piłkarskiej, są gwiazdy - czytaj kierowcy, wspierający ich zawodnicy zadaniowi - a więc inżynierowie i mechanicy oraz trener - czyli szef ekipy odpowiadający za wyniki. Historia F1 pokazuje, że oprócz inteligencji i stalowych nerwów, szef zespołu musi także posiadać charyzmę.

Kontrowersyjny Flavio Briatore wykradł konkurencji Michaela Schumachera, torując Niemcowi drogę do pierwszych dwóch tytułów mistrza świata i kładąc fundament pod jego imponującą karierę. Kilka lat później Włoch powtórzył ten zabieg z Fernando Alonso i Renault.

Na jeszcze większy szacunek zasługuje Ross Brawn. Dzięki Brytyjczykowi Ferrari sześć razy wygrało klasyfikację konstruktorów, a Michael Schumacher pięciokrotnie sięgnął po koronę kierowców. W 2009 roku zespół Brawn GP zgarnął obie statuetki, a obecne sukcesy przemianowanej na Mercedesa ekipy, to niewątpliwie także zasługa Brawna. Choć on sam od lutego cieszy się zasłużoną emeryturą.

Kolejnym przykładem właściwego człowieka na właściwym miejscu jest Ron Dennis. Pod jego wodzą w barwach McLarena tytuły mistrzowskie zdobywali Nicky Lauda, Alain Prost, Ayrton Senna, Mikka Hakinen i Lewis Hamilton. Po odejściu Dennis nie mógł patrzeć jak jego dziecko ginie w tłumie średniaków. Powrócił w tym roku, wprowadzając do ekipy złotego chłopca Kevina Magnussena, który już w debiucie stanął na podium.

W słabym samochodzie nawet najlepszy kierowca nie zdobędzie mistrzostwa świata. Ale tak jak Kubica, Alonso czy Raikkonen wygrywali wyścigi w przeciętnych maszynach, tak Briatore, Brawn czy Dennis przeciętne ekipy przekształcili w rasowe stajnie wyścigowe. Niestety Stefano Domenicali w Ferrari zrobił coś dokładnie odwrotnego.
Tomasz Ołdak, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze