Bożydar Iwanow: Skuteczność ważniejsza niż wrażenia estetyczne

Piłka nożna
Bożydar Iwanow: Skuteczność ważniejsza niż wrażenia estetyczne
W akcji Ivica Vrdoljak i Marcin Pietrowski/ fot. Cyfrasport

Legii Warszawa udało się pokonać Lechię Gdańsk w tym sezonie dopiero za trzecim podejściem. A krytyka na lidera T-Mobile Ekstraklasy spadła zdecydowanie większa niż po wcześniejszych dwóch… porażkach. A przecież zespół z Łazienkowskiej zrobił swoje. Utrzymał pięć punktów przewagi nad drugim w tabeli Lechem Poznań. Do końca jeszcze pięć kolejek. I mecz z „Kolejorzem” u siebie.

Owszem, Legia Warszawa w rundzie finałowej zagrała na razie dwa mało zachwycające mecze.  Zawisza Bydgoszcz - przed tygodniem – miał nawet lepsze sytuacje, ale ostatecznie przegrał w stolicy 0-2. Lechia Gdańsk też „optycznie” prezentowała się lepiej. Tylko w bramkę ciężko było jej trafić. Legia, jak już to zrobiła, mogła się cieszyć z wygranej. A o to przede wszystkim chodzi w tej dyscyplinie. Trzeba być skutecznym. Albo przynajmniej skuteczniejszym niż przeciwnik. Niech „Legioniści” nauczą się wygrywać nawet będąc w przekroju całego meczu drużyną gorszą, a potem trener Henning Berg będzie mógł zająć się stylem.

Od Legii zawsze wymaga się więcej, bo ma największe: potencjał, budżet i piłkarską siłę. Zdarzał się, że w przeszłości grała piękniej niż dziś, ale nie zawsze szły za tym mistrzowskie trofea. W naszej lidze to zresztą zupełnie normalne.

Po złote medale sięgały w ostatnich latach np. grająca po „NRD-owsku” Polonia Warszawa. Albo Zagłębie Lubin „straszące” w ataku Michałem Chałbińskim, a na skrzydle Robertem Kolendowiczem. Wisłę Kraków Roberta Maaskanta też oglądało się z poczuciem podobnym do bolącego. Jedyna drużyna, która regularnie sięgała po mistrzostwa i pokazywała jednocześnie swój styl, a także potrafiła zaprezentować go z powodzeniem w Europie, to „Biała Gwiazda” ale za pierwszej kadencji Henryka Kasperczaka. Bo nawet nie Lech z czasów pamiętnych meczów w Lidze Europy, który w niej zachwycał, ale przecież „cierpiał” przez to wracając na krajowe podwórka. Ale „tamta” wyżej wspomniana Wisła miała w swoim składzie połowę polskiej reprezentacji i to także na ofensywnych pozycjach. Z Legii najbliżej do wyjściowej jedenastki „biało-czerwonych” ma 32-letni lewy obrońca, co rok sprzedaje się tu zagranicę utalentowanego pomocnika, który potrafi coś do przodu rozegrać, a ściąga „gwiazdy” z Cypru,  które na razie nie są w stanie odcisnąć żadnego piętna na zespole. A i tak klub ze stolicy jest bardzo blisko obrony mistrzowskiego tytułu, na boisku nie przegrał w tym roku żadnego spotkania i tak może być już do końca. A wtedy nikt w stolicy nie będzie narzekał na dość przeciętne noty za wrażenia estetyczne.

POZYTYWNIE:

DZIKAMAI GWAZE (Górnik Zabrze)
– nie grał całego meczu przeciwko Ruchowi Chorzów, bo w „Wielkich Derbach Śląska” musiał zejść z powodu kontuzji. I z pewnością więcej dla Górnika zrobili Pavols Steinbors i Prejuce Nakoulma. Ale piłkarzowi z Zimbabwe przyglądałem się już przed tygodniem i już wtedy na niełatwej przecież pozycji środkowego ofensywnego pomocnika prezentował się bardzo dobrze i swobodnie, szczególnie to imponujące jak na zawodnika grającego wcześniej na czwartym szczeblu rozgrywek. A jego gol w niedzielę -  jak to się mówi „stadiony świata”. Okazuje się że najlepsi piłkarze z Afryki grali z LZS-ie Piortówka. Stąd wywodzi się nie tylko Gwaze, ale i Frank Adu Kwame z Podbeskidzia Bielsko-Biała oraz Idrissa Cisse z Energetyka ROW Rybnik, który już latem w mojej opinii grać będzie w Ekstraklasie.

NEGATYWNIE:

Cała obrona Jagielloni Białystok – za mecz z Podbeskidziem ale i za spotkanie z Piastem przed tygodniem. W dwóch meczach „teoretycznie” najlepszy zespół drugiej ósemki stracił przecież pięć goli. Nic dziwnego, jeśli ktoś kryje tak, jak Georgi Popchadze Marka Sokołowskiego albo zachowuje się tak niezdarnie po wrzutach z autu czy dośrodkowaniach z rogu. Żaden z defensorów nie potrafi skutecznie wybić piłki. Inna sprawa, że bramkarz Krzysztof Baran przy tych kotłowaniach w polu karnym dostroił się do postawy swoich obrońców.
Bożydar Iwanow, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze