Romański o play-off: Kto wygra mecze numer 5?

Koszykówka
Romański o play-off: Kto wygra mecze numer 5?
PGE Turów czeka na rywala w półfinale / fot. cyfrasport.eu

W aż dwóch ćwierćfinałach dojdzie do piątych decydujących meczów. Czy w tegorocznym play-off Tauron Basket Ligi będzie jakaś niespodzianka, czy też we wszystkich parach wygrają faworyci? Adam Romański, komentator Polsatu Sport, analizuje mecze ćwierćfinałów play-off w Tauron Basket Lidze.

W półfinałach są już koszykarze PGE Turowa Zgorzelec (po wygranej 3:0 nad AZS Koszalin) i Stelmetu Zielona Góra (3:1 z Asseco Gdynia). Teraz poznamy rywali dla tych drużyn, mecz Anwil Włocławek - Rosa Radom będzie można zobaczyć w Polsacie Sport News w niedzielę od 19.45, a starcie Trefl Sopot - Energa Czarni Słupsk - -w poniedziałek od 19.45.

Oto co działo się w poszczególnych parach w meczach 3 i 4:

PGE Turów Zgorzelec (1) - AZS Koszalin (8)

Stan rywalizacji: 3:0, awans PGE Turowa

Wyniki meczów 3 i 4: w Koszalinie 74:94, meczu 4 nie było

Co słychać w PGE Turowie?
Mecz trzeci w tej rywalizacji nie miał większej historii. Mimo słabszego meczu Mike'a Taylora zgorzelczanie uzyskali prawie 50 procent skuteczności z gry, zdobyli znów ponad 90 punktów i mieli 25 asyst. Warto zwrócić uwagę, że po katastrofie w ćwierćfinale w poprzednim sezonie (w barwach Trefla) Filip Dylewicz zagrał bardzo dobrze w tych trzech meczach z AZS i wygląda na skupionego na celu swoim i drużyny, czyli na graniu o złoto.

Co słychać w AZS? Ani Krzysztof Szubarga, ani Piotr Dąbrowski nie wrócili do gry, więc mimo ambitnej walki koszalinianie nie mieli szans na wygraną w meczu nr 3. Zakończyli więc sezon na ósmym miejscu, co jest sporym rozczarowaniem po brązowych medalach w poprzednim sezonie. Jak pokazały doświadczenia tego sezonu, nie można zmarnować okresu letniego, kiedy pozyskanie odpowiedniego składu i dobra decyzja w sprawie trenera mogą być kluczowe.

Co dalej?
PGE Turów czeka na rywala w półfinale i ma czas na przygotowania oraz złapanie oddechu. Pierwszy mecz półfinałowy z jego udziałem odbędzie się dopiero w piątek 16 maja, więc wyjątkowo długą jak na play-off przerwę (9 dni) trener Miodrag Rajković na pewno dobrze wykorzysta.

Stelmet Zielona Góra (2) - Asseco Gdynia (7)


Stan rywalizacji:
3:1, awans Stelmetu.

Wyniki meczów 3 i 4:
w Gdyni 51:64 i 69:82.

Co słychać w Stelmecie?
Zielonogórzanie w dwóch meczach w Gdyni zrobili swoje, pokazując przede wszystkim dobre przygotowanie taktyczne. Trener Mihailo Uvalin świetnie poprowadził zespół, a w rozmowach podkreślał, że jego zespół jest faworytem, więc nie będzie zmieniał taktyki tylko dlatego, ze jeden mecz został przegrany. Okazało się to znakomitą decyzją. Obrona Stelmetu skupiona na obwodzie, zwłaszcza A.J. Waltonie, zamordowała szanse Asseco na trafianie z dystansu, co było w całym sezonie mocną stroną tej drużyny. W tej serii gdynianie mieli tylko 18 procent skuteczności za trzy. W meczu 4 Uvalin mógł sobie pozwolić nawet na oszczędzanie kontuzjowanego lekko Vladimira Dragicevicia, a niesamowicie efektowne wsady Christiana Eyengi i Craiga Brackinsa pokazały nam, że w tym play-off może być jeszcze smacznie.

Co słychać w Asseco?
Sam Ovidijus Galdikas nie wystarczył. 26-letni Litwin (218 cm wzrostu) nie przestawał grać świetnie (ponad 15 pkt. i 15 zbiórek średnio na mecz), ale korzystał w zasadzie z sytuacji, jaką stworzyli mu rywale. Asseco miało wielki problem z trafianiem do kosza, Przemysław Frasunkiewicz trafił trójkę dopiero w czwartym meczu, Łukasz Seweryn zakończył czwórmecz ze skutecznością za trzy 6 procent (1/17), a Fiodor Dmitriew też nie był sobą. Gdynianom pozostaje się pochwalić, że potrafili zagrać w meczach 2 i 3 najlepszą obronę, jaką ktokolwiek zagrał w tym sezonie przeciwko Stelmetowi. W tych meczach mistrzowie Polski zdobyli tylko 58 i 64 punkty.

Co dalej?
Podobnie jak PGE Turów, Stelmet czeka na rywala w półfinale, ale sytuacja w Zielonej Górze aż taka komfortowa nie jest. Wybity palec Dragicevicia zapewne nie będzie mu przeszkadzał, ale w rywalizacji z Treflem lub Energą Czarnymi trzeba będzie zagrać zdecydowanie lepiej, żeby wygrać. Gra w obronie obu zespołów może być jeszcze większym wyzwaniem niż to, co zaprezentowało Asseco.

Trefl Sopot (3) - Energa Czarni Słupsk (6)


Stan rywalizacji:
2:2

Wyniki meczów 3 i 4: w Słupsku 69:56 i 73:62.

Co słychać w Treflu? Wydawało się, że jest już po wszystkim, kiedy po trzech kwartach meczu 4 w Słupsku zespół Trefla prowadził 52:46. A jednak nie było i w poniedziałek dojdzie do decydującego meczu o wszystko. Trefl nie mógł w hali Gryfia przebić się przez mocno walczących w obronie zawodników Energi Czarnych, trafiając w dwumeczu 35 procent rzutów z gry. Wciąż słabo grają kluczowi dla powodzenia sopocian obwodowi Adam Waczyński, Michał Michalak, a bodaj jeszcze słabiej spisują się rozgrywający Sarunas Vasiliauskas i Lance Jeter. Bez ich punktów może dojść do przykrej dla Trefla niespodzianki, bo solidna postawa Pawła Leończyka pod koszem może nie wystarczyć.

Co słychać w Enerdze Czarnych?
Kontuzja za kontuzją, a w słupskim zespole i tak nic się nie zmienia. Miała być walka i zatrzymanie Trefla na około 60 punktach i to się w Słupsku udało. W odpowiednim momencie w meczu 4 w czwartej kwarcie świetnie zagralii w ataku Tomasz Śnieg i Jarosław Mokros, co dało prawo gry o wszystko w poniedziałek. Ale czy w Ergo Arenie skuteczności nie zabraknie? To będzie chyba największe wyzwanie, tym bardziej, że kłopoty ze zdrowiem i skutecznością (tylko 29 procent z gry) ma Roderick Trice.

Co dalej? Kilka dni temu pisałem, że Trefl jest faworytem do awansu z tej pary i zdania nie zmieniam. Jednak na pewno nic nie przyjdzie sopocianom łatwo. Kluczowy, jak pokazuje historia meczów 5 w naszej ekstraklasie, będzie początek meczu. Jeśli Trefl odskoczy, nie powinien mieć kłopotów z wygraną. Ale jeśli będzie nerwowy, jak w Słupsku, to ekipa Andreja Urlepa ma szanse. Słoweński trener przegrywał w ostatnich dwóch sezonach ćwierćfinały właśnie 2:3 z późniejszymi mistrzami (w 2012 jako trener AZS Koszalin z Asseco Prokomem Gdynia, a w 2013 z Energą Czarnymi ze Stelmetem). Byłoby wielkim osiągnięciem, gdyby teraz wygrał.

Anwil Włocławek (4) - Rosa Radom (5)

Stan rywalizacji: 2:2

Wyniki meczów 3 i 4:
w Radomiu 86:74 i 100:75.

Co słychać w Anwilu?
Włocławianie najwyraźniej nastawili się na próbę wygrania 3:0, a kiedy to się nie udało, grali w czwartek w meczu 4 bez przekonania. Świetny w tej rywalizacji jest ciągle rozgrywający Jordan Callahan (średnio 20 punktów i 6,3 asysty), a bardzo solidny Mateusz Kostrzewski (14,8 pkt. na mecz). Wydaje się jednak, że tylko dużo precyzyjniejsze rzucanie z dystansu w wykonaniu Piotra Pamuły, Danilo Mijatovicia i Paula Grahama może odmienić losy tej rywalizacji, w której grający w siedmiu Anwil nie jest już faworytem. Czy ta trójka pokaże w Hali Mistrzów, że treningi rzutowe w tym obiekcie przynoszą skutek?

Co słychać w Rosie?
W radomskim dwumeczu Rosa wyraźnie powstrzymywała się od zbędnego momentami ostrzeliwania kosza z dystansu. Świetne piłki wreszcie dostawał pod kosz Kirk Archibeque, a jego 80-procentowa skuteczność z gry mówi wszystko. W drugim meczu w drugiej połowie trwała już zabawa kotka z myszką, przy czym myszką niespodziewanie był Anwil. Nawet juniorzy z Rosy zdobywali punkty, a 37-letni weteran Piotr Kardaś, pamiętający czasy, w których gra w III lidze była szczytem dla radomskiej koszykówki, zdobył 8 punktów i miał 7 asyst. Wyglądało na to, że radomianie i wybrany przez szkoleniowców na trenera roku Wojciech Kamiński wreszcie ogarnęli sytuację i znają sposób na wygrywanie z Anwilem.

Co dalej?
Ten mecz w niedzielny wieczór powinien być świętem koszykówki, a nigdy nie należy lekceważyć serca drużyny, która od 22 sezonów jest zawsze w play-off. Hala Mistrzów we Włocławku dawno nie wypełniła się po brzegi, a lepszej okazji może długo nie być. Warto jednak pamiętać o tym, że to właśnie w tym obiekcie, sześć lat temu po raz ostatni w historii ligowych meczów numer 5 triumfowali goście. Wtedy był to Polpak Świecie, który stał się jednym z siedmiu w historii koszykarskiego play-off w ekstraklasie (na 39 przypadków) wyjazdowych triumfatorów "meczów o wszystko". Czy Rosa Radom potrafi to powtórzyć? Wiele zależeć będzie mimo wszystko od jej skuteczności w rzutach z dystansu. W meczu o takiej stawce w hali przeciwnika liczyłbym zwłaszcza na byłych zawodników Anwilu, weteranów Łukasza Majewskiego i Roberta Witkę. Wydaje się, że to oni mogą wprowadzić Rosę do strefy medalowej.
Adam Romański, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze