Losy mistrzostwa rozstrzygną się na Camp Nou
Po raz trzeci w historii hiszpańskiej ekstraklasy piłkarskiej w ostatniej kolejce zmierzą się dwie drużyny, które wciąż walczą o mistrzostwo. W sobotę na Camp Nou Barcelona, której do triumfu w lidze potrzebne jest zwycięstwo, podejmie Atletico Madryt.
Drużyny przystępują do decydującego starcia w zupełnie odmiennych nastrojach. Atletico wbrew oczekiwaniom nawiązało walkę w lidze z Barceloną i lokalnym rywalem - Realem, a ponadto zagra w finale Ligi Mistrzów właśnie z "Królewskimi".
"Mamy historyczną szansę zdobyć dwa trofea i jesteśmy z siebie dumni. Udało nam się przekonać do nas ludzi dzięki naszemu entuzjazmowi i poświęceniu. Teraz wielu życzy nam wygranej, ponieważ pokazaliśmy charakter, jakiego w tej drużynie nie było od dawna" - powiedział kapitan ekipy z Madrytu Gabi.
Z kolei Barcelona zupełnie rozczarowała swoich fanów. Udział w Champions League zakończyła na ćwierćfinale - odpadła po dwumeczu z... Atletico. Przegrała finał Pucharu Króla z Realem, a w końcówce sezonu nie szło jej także na krajowych boiskach. Katalończycy wygrali w lidze tylko dwa z ostatnich pięciu spotkań, a po remisie 2:2 z Getafe w 36. kolejce zawodnicy i trener Gerardo Martino nie kryli, że stracili wiarę w końcowy triumf.
Jednak pomimo spadku formy przed broniącą tytułu "Blaugraną" otworzyła się nowa szansa. Słabe wyniki Atletico i Realu, sprawiły, że Katalończycy znów mają wszystko w swoich rękach.
"Myśleliśmy, że już nie mamy szans, ale teraz wszystko zależy od nas. W futbolu takie rzeczy się zdarzają. To będzie niezwykły mecz, nie wiem, czy jeszcze czegoś takiego doświadczę. Wciąż jesteśmy zdeterminowani, więc fani też powinni wierzyć do końca" - skomentował pomocnik Barcelony Xavi Hernandez.
Jego zdaniem, najmocniejszym punktem drużyny rywali jest obrona.
"W defensywie są najlepsi. Stosują pressing, asekurują się nawzajem, potrafią też pobiec do przodu i wziąć udział w akcji ofensywnej. Musimy zdobyć bramkę jak najszybciej" - powiedział Xavi.
Zarówno Atletico, jak i Barcelonę prowadzą argentyńscy trenerzy. Tyle tylko, że Diego Simeone jest w Madrycie bohaterem, podczas gdy Gerardo Martino zapewne będzie musiał rozstać się z zespołem po tym sezonie, niezależnie od wyniku sobotniego spotkania.
Będzie to piąte w ciągu roku starcie tych drużyn. Zmierzyły się raz w La Liga (0:0), w dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii (1:1 w Madrycie, 0:0 w Barcelonie) oraz w dwóch spotkaniach ćwierćfinału Champions League (1:1 w Barcelonie, 1:0 w Madrycie).
Początek starcia na Camp Nou w sobotę o godzinie 18.00. Będzie to druga tego dnia odsłona rywalizacji Barcelony z Madrytem - dwie godziny wcześniej swoje spotkanie z Espanyolem rozegra Real. "Królewscy" mają jeszcze szansę zakończyć sezon na drugim miejscu.
Ostatnia kolejka wyłoni też pozostałych dwóch spadkowiczów. Na razie wiadomo jedynie, że z ekstraklasą żegna się drużyna Damiena Perquisa - Betis Sewilla.
Komentarze