Urugbye? Sensacja ma na imię Kostaryka!

Urugwaj spotkaniem z Kostaryką miał w sposób lekki, łatwy i przyjemny rozpocząć Mundial w Brazylii. Faworyta zamiast wysokiego zwycięstwa spotkał jednak zimny prysznic i skazywani na pożarcie Kostarykanie ograli podopiecznych Oscara Tabareza 3:1. Czy to już koniec turnieju dla czwartej drużyny poprzednich mistrzostw świata?
Mecz Urugwaju z Kostaryką rozpoczynał zmagania w grupie D podczas Mundialu w Brazylii. Przed pierwszym gwizdkiem wszyscy eksperci zastanawiali się nie nad potencjalnym zwycięzcą tego starcia, a nad rozmiarami porażki skazywanych na pożarcie Kostarykanów. Urugwaj miał wygrać lekko, łatwo i przyjemnie, aby ze spokojem podejść do najważniejszych meczów fazy grupowej przeciwko Anglikom i Włochom.
Respekt Muslery
Podstawowym bramkarzem Urugwaju podczas tegorocznych mistrzostw, podobnie jak przed czterema laty ma być Fernando Muslera, który uważa, że jego drużynę stać nawet na zdobycie trofeum. - Urugwaj już raz wygrał Puchar Świata rozgrywany w Brazylii i mamy nadzieję, że naszej drużynie uda się to zrobić ponownie - zapowiedział. Muslera podkreślił, że pierwszym krokiem do mundialowego triumfu będzie ogranie teoretycznie najsłabszej ekipy w grupie D - Kostaryki.
- Czujemy duży respekt przed Kostaryką i spodziewamy się, że nasi rywale stawią zacięty opór. Musimy uniknąć zaskoczenia w postaci kontrataków, dlatego konieczne będzie uporządkowanie gry w środku pola. Trzy punkty w spotkaniu z Kostarykanami dadzą nam dużą pewność siebie przed kolejnymi meczami - powiedział golkiper Galatasaray Stambuł.
Cavani dopiął swego
Niespodziewanie od pierwszych minut na murawie lepsze wrażenie sprawiała ekipa Kostaryki, która nieśmiało, ale zbliżała się w kierunku pola karnego przeciwnika. Pierwsze ostrzeżenie reprezentanci Ameryki Środkowej wysłali w 11 minucie, kiedy po dośrodkowaniu byłego gracza Wisły Kraków Juniora Diaza niecelnie główkował Bryan Ruiz.
Odpowiedź Urugwaju mogła być natychmiastowa. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka trafiła do Diego Lugano, który trafił nawet do siatki, ale sędzia słusznie gola nie uznał, bo zawodnik Atletico Madryt znajdował się na pozycji spalonej. O dużym szczęściu Kostarykanie mogli też mówić minutę później, kiedy w doskonałej sytuacji przestrzelił Edinson Cavani. Napastnik PSG nieczysto trafił w piłkę i ta po jego strzale przeleciała wysoko nad poprzeczką.
W 23 minucie Urugwaj wreszcie dopiął swego. Antybohaterem w ekipie Kostaryki został Junior Diaz, który nie upilnował w polu karnym Diego Lugano i musiał ratować się faulem. Felix Brych nie miał wątpliwości - jedenastka i ogromna szansa na objęcie prowadzenia. Odpowiedzialność na swoje barki wziął Edinson Cavani, który mocnym strzałem w dolny róg bramki otworzył wynik spotkania.
Spektakularna interwencja Navasa
Podrażniona Kostaryka już chwilę później mogła wyrównać, a Joel Campbell miał szansę na zdobycie bramki z cyklu "stadiony świata". Pomocnik Olympiakosu Pireus zdecydował się na strzał z dalekiego dystansu i Muslerę od utraty gola uratowały centymetry. Golkiper Urugwaju po raz kolejny mógł odetchnąć z ulgą w 31 minucie, kiedy w zamieszaniu podbramkowym Gonzalez uderzył jedynie w boczną siatkę.
Kostarykański obrońca w pierwszej połowie spotkania był najgroźniejszym graczem w polu karnym Urugwaju i przed przerwą miał jeszcze jedną dobrą okazję, aby wpisać sie na listę strzelców. Tym razem Gonzalez nie sięgnął jednak piłki przedłużonej po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i ponownie z akcji wyszły nici.
Dużo bliżej szczęścia z drugiej strony boiska był za to Diego Forlan. Uderzenie najskuteczniejszego strzelca poprzedniego Mundialu leciało tuż pod poprzeczkę kostarykańskiej bramki, ale wtedy jak struna wyciągnął się Keylor Navas i efektownie przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę. Kostaryka tuż przed przerwą mogła zawdzięczać swojemu bramkarzowi, że nie przegrywała różnicą dwóch bramek.
Zabójcze trzy minuty Kostaryki
Kostaryka drugą część gry chciała zacząć z wysokiego C i już po trzech minutach była bardzo blisko doprowadzenia do remisu. Uderzenie głową Duarte ze spokojem obronił jednak Muslera. Bramkarz Urugwaju przed spotkaniem narzekał na mrówki, które zagnieździły się w jego hotelowym pokoju, ale najwidoczniej nie wpłynęły one na jego formę.
Żaden bramkarz na świecie, w tym Muslera, nie miałby jednak szans przy sytuacji, w której Kostaryka doprowadziła do remisu. Dośrodkowanie z prawej strony boiska ominęło jakby uśpionych defensorów Urugwaju i trafiło wprost do nieobstawionego Campbella. Ten miał dużo czasu na opanowanie piłki, ustawił ją sobie i oddał strzał, który mało co nie rozerwał urugwajskiej siatki.
O ile wyrównująca bramka mogła być rozpatrywana w ramach niespodzianki, to w 57 minucie kibice zgromadzeni na trybunach byli świadkami sensacji. Wtedy to Duarte znalazł się w bliźniaczej sytuacji, w jakiej był 9 minut wcześniej...ale tym razem nie zmarnował szansy. Kostarykański obrońca wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego i strzałem głową w kierunku długiego słupka uciszył licznie zgromadzonych urugwajskich fanów. Urugwaj miał w tym momencie tylko pół godziny, aby odwrócić losy rywalizacji!
Tymczasem to ze strony Kostaryki ponownie sunęły ataki na bramkę Muslery. Największy popłoch w szeregach obrony Urugwaju siał silny fizycznie Joel Campbell, który uderzeniami z dystansu próbował podwoić swój strzelecki dorobek. Jeden z jego strzałów przeleciał tak blisko świątyni urugwajskiego bramkarza, że wielu z fanów zgromadzonych na trybunach, z pewnością widziało piłkę w siatce.
Urugwaj nie przypominał drużyny, którą kibice znają i z eliminacji do mistrzostw świata i z sensacyjnego w ich wykonaniu Mundialu w RPA. Zawodnicy w błękitnych koszulkach notorycznie tracili piłkę w środku pola, prokurując w ten sposób kolejne sytuacje dla Kostaryki. Sami nie stwarzali dużego zagrożenia pod bramką Navasa, nie licząc strzału głową Cavaniego. Kostarykański bramkarz po raz kolejny nie dał się jednak zaskoczyć i efektownie sparował piłkę na korner.
Wejście smoka
Czara goryczy w przypadku Urugwaju przelała się w 83 minucie. Wtedy to dopiero co wprowadzony Urena dostał świetną, prostopadłą piłkę i lekkim strzałem obok bezradnego Muslery umieścił piłkę w siatce. Urugwajczycy niedowierzali, a Kostarykanie przez dobrą minutę celebrowali zdobytego gola. Wynik 3:1, który utrzymał się aż do ostatniego gwizdka był dla nich spełnieniem marzeń i świetnym początkiem turnieju.
Tuż przed ostatnim gwizdkiem czerwoną kartkę ujrzał jeszcze Maxi Pereira, który bezpardonowo zaatakował Campbella i osłabił drużynę przed kolejnymi meczami. Kto wie czy to nie był gwóźdź do trumny Urugwaju w tym turnieju?
Urugwaj - Kostaryka 1:3 (1:0)
Bramki: Cavani (23' z karnego) - Campbell (54'), Duarte (57'), Urena (84')
Urugwaj: Fernando Muslera - Maxi Pereira, Diego Lugano, Diego Godín, Martín Cáceres - Walter Gargano (61' Gonzalez), Egidio Arévalo, Christian Stuani, Cristian Rodríguez (76' Hernandez) - Diego Forlán (60' Lodeiro), Edinson Cavani.
Kostaryka: Keylor Navas - Giancarlo González, Michael Umaña, Júnior Díaz, Celso Borges, Óscar Duarte, Christian Bolaños (89' Barrantes), Joel Campbell, Bryan Ruiz (83' Urena), Cristian Gamboa, Yeltsin Tejeda (75' Cubero).
Żółte kartki: Lugano, Gargano, Caceres (wszyscy Urugwaj)
Czerwona kartka: Maxi Pereira (Urugwaj)
Sędzia: Felix Brych.
Respekt Muslery
Podstawowym bramkarzem Urugwaju podczas tegorocznych mistrzostw, podobnie jak przed czterema laty ma być Fernando Muslera, który uważa, że jego drużynę stać nawet na zdobycie trofeum. - Urugwaj już raz wygrał Puchar Świata rozgrywany w Brazylii i mamy nadzieję, że naszej drużynie uda się to zrobić ponownie - zapowiedział. Muslera podkreślił, że pierwszym krokiem do mundialowego triumfu będzie ogranie teoretycznie najsłabszej ekipy w grupie D - Kostaryki.
- Czujemy duży respekt przed Kostaryką i spodziewamy się, że nasi rywale stawią zacięty opór. Musimy uniknąć zaskoczenia w postaci kontrataków, dlatego konieczne będzie uporządkowanie gry w środku pola. Trzy punkty w spotkaniu z Kostarykanami dadzą nam dużą pewność siebie przed kolejnymi meczami - powiedział golkiper Galatasaray Stambuł.
Cavani dopiął swego
Niespodziewanie od pierwszych minut na murawie lepsze wrażenie sprawiała ekipa Kostaryki, która nieśmiało, ale zbliżała się w kierunku pola karnego przeciwnika. Pierwsze ostrzeżenie reprezentanci Ameryki Środkowej wysłali w 11 minucie, kiedy po dośrodkowaniu byłego gracza Wisły Kraków Juniora Diaza niecelnie główkował Bryan Ruiz.
Odpowiedź Urugwaju mogła być natychmiastowa. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłka trafiła do Diego Lugano, który trafił nawet do siatki, ale sędzia słusznie gola nie uznał, bo zawodnik Atletico Madryt znajdował się na pozycji spalonej. O dużym szczęściu Kostarykanie mogli też mówić minutę później, kiedy w doskonałej sytuacji przestrzelił Edinson Cavani. Napastnik PSG nieczysto trafił w piłkę i ta po jego strzale przeleciała wysoko nad poprzeczką.
W 23 minucie Urugwaj wreszcie dopiął swego. Antybohaterem w ekipie Kostaryki został Junior Diaz, który nie upilnował w polu karnym Diego Lugano i musiał ratować się faulem. Felix Brych nie miał wątpliwości - jedenastka i ogromna szansa na objęcie prowadzenia. Odpowiedzialność na swoje barki wziął Edinson Cavani, który mocnym strzałem w dolny róg bramki otworzył wynik spotkania.
Spektakularna interwencja Navasa
Podrażniona Kostaryka już chwilę później mogła wyrównać, a Joel Campbell miał szansę na zdobycie bramki z cyklu "stadiony świata". Pomocnik Olympiakosu Pireus zdecydował się na strzał z dalekiego dystansu i Muslerę od utraty gola uratowały centymetry. Golkiper Urugwaju po raz kolejny mógł odetchnąć z ulgą w 31 minucie, kiedy w zamieszaniu podbramkowym Gonzalez uderzył jedynie w boczną siatkę.
Kostarykański obrońca w pierwszej połowie spotkania był najgroźniejszym graczem w polu karnym Urugwaju i przed przerwą miał jeszcze jedną dobrą okazję, aby wpisać sie na listę strzelców. Tym razem Gonzalez nie sięgnął jednak piłki przedłużonej po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i ponownie z akcji wyszły nici.
Dużo bliżej szczęścia z drugiej strony boiska był za to Diego Forlan. Uderzenie najskuteczniejszego strzelca poprzedniego Mundialu leciało tuż pod poprzeczkę kostarykańskiej bramki, ale wtedy jak struna wyciągnął się Keylor Navas i efektownie przeniósł futbolówkę nad poprzeczkę. Kostaryka tuż przed przerwą mogła zawdzięczać swojemu bramkarzowi, że nie przegrywała różnicą dwóch bramek.
Zabójcze trzy minuty Kostaryki
Kostaryka drugą część gry chciała zacząć z wysokiego C i już po trzech minutach była bardzo blisko doprowadzenia do remisu. Uderzenie głową Duarte ze spokojem obronił jednak Muslera. Bramkarz Urugwaju przed spotkaniem narzekał na mrówki, które zagnieździły się w jego hotelowym pokoju, ale najwidoczniej nie wpłynęły one na jego formę.
Żaden bramkarz na świecie, w tym Muslera, nie miałby jednak szans przy sytuacji, w której Kostaryka doprowadziła do remisu. Dośrodkowanie z prawej strony boiska ominęło jakby uśpionych defensorów Urugwaju i trafiło wprost do nieobstawionego Campbella. Ten miał dużo czasu na opanowanie piłki, ustawił ją sobie i oddał strzał, który mało co nie rozerwał urugwajskiej siatki.
O ile wyrównująca bramka mogła być rozpatrywana w ramach niespodzianki, to w 57 minucie kibice zgromadzeni na trybunach byli świadkami sensacji. Wtedy to Duarte znalazł się w bliźniaczej sytuacji, w jakiej był 9 minut wcześniej...ale tym razem nie zmarnował szansy. Kostarykański obrońca wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego i strzałem głową w kierunku długiego słupka uciszył licznie zgromadzonych urugwajskich fanów. Urugwaj miał w tym momencie tylko pół godziny, aby odwrócić losy rywalizacji!
Tymczasem to ze strony Kostaryki ponownie sunęły ataki na bramkę Muslery. Największy popłoch w szeregach obrony Urugwaju siał silny fizycznie Joel Campbell, który uderzeniami z dystansu próbował podwoić swój strzelecki dorobek. Jeden z jego strzałów przeleciał tak blisko świątyni urugwajskiego bramkarza, że wielu z fanów zgromadzonych na trybunach, z pewnością widziało piłkę w siatce.
Urugwaj nie przypominał drużyny, którą kibice znają i z eliminacji do mistrzostw świata i z sensacyjnego w ich wykonaniu Mundialu w RPA. Zawodnicy w błękitnych koszulkach notorycznie tracili piłkę w środku pola, prokurując w ten sposób kolejne sytuacje dla Kostaryki. Sami nie stwarzali dużego zagrożenia pod bramką Navasa, nie licząc strzału głową Cavaniego. Kostarykański bramkarz po raz kolejny nie dał się jednak zaskoczyć i efektownie sparował piłkę na korner.
Wejście smoka
Czara goryczy w przypadku Urugwaju przelała się w 83 minucie. Wtedy to dopiero co wprowadzony Urena dostał świetną, prostopadłą piłkę i lekkim strzałem obok bezradnego Muslery umieścił piłkę w siatce. Urugwajczycy niedowierzali, a Kostarykanie przez dobrą minutę celebrowali zdobytego gola. Wynik 3:1, który utrzymał się aż do ostatniego gwizdka był dla nich spełnieniem marzeń i świetnym początkiem turnieju.
Tuż przed ostatnim gwizdkiem czerwoną kartkę ujrzał jeszcze Maxi Pereira, który bezpardonowo zaatakował Campbella i osłabił drużynę przed kolejnymi meczami. Kto wie czy to nie był gwóźdź do trumny Urugwaju w tym turnieju?
Urugwaj - Kostaryka 1:3 (1:0)
Bramki: Cavani (23' z karnego) - Campbell (54'), Duarte (57'), Urena (84')
Urugwaj: Fernando Muslera - Maxi Pereira, Diego Lugano, Diego Godín, Martín Cáceres - Walter Gargano (61' Gonzalez), Egidio Arévalo, Christian Stuani, Cristian Rodríguez (76' Hernandez) - Diego Forlán (60' Lodeiro), Edinson Cavani.
Kostaryka: Keylor Navas - Giancarlo González, Michael Umaña, Júnior Díaz, Celso Borges, Óscar Duarte, Christian Bolaños (89' Barrantes), Joel Campbell, Bryan Ruiz (83' Urena), Cristian Gamboa, Yeltsin Tejeda (75' Cubero).
Żółte kartki: Lugano, Gargano, Caceres (wszyscy Urugwaj)
Czerwona kartka: Maxi Pereira (Urugwaj)
Sędzia: Felix Brych.
Komentarze