Neymar wygrał Brazylii grupę

Piłka nożna
Neymar wygrał Brazylii grupę
Neymar czeka na owację. Zasłużył na nią / fot. PAP

Holandia wygrywa i stawia Chile na naszej drodze - ogłosił jeden z brazylijskich portali na... dwie godziny przed rozpoczęciem meczu Brazylia - Kamerun, a więc na długo przed tym, nim gospodarze zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie. Ostatecznie Brazylijczycy po zwycięstwie 4:1 rzeczywiście wygrali rywalizację w grupie A, choć gdyby nie Neymar, to mogło być różnie.

Mecz w stolicy Brazylii miał być okazją na przełamanie dla gospodarzy. Po odniesionym w kontrowersyjnych okolicznościach zwycięstwie nad Chorwacją i przeciętnym, zremisowanym meczu z Meksykiem Canarinhos mieli efektownie pokonać Kameruńczyków. Zadanie wydawało się tym łatwiejsze, że w dwóch poprzednich spotkaniach ekipa z Afryki zaprezntowała się bardzo marnie.

Zupełnie inny Kamerun

Tymczasem na Estadio Nacional w Brazylii zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę Kamerunu. Inną w sensie składu (bez Songa, Eto'o, Assou Ekotto), a przede wszystkim inną jeśli chodzi o podejście do gry, ambicję. Podopieczni Volkera Finke od pierwszej minuty chcieli toczyć wyrównaną walkę z Brazylią. Chcieli i toczyli! Kto wie, jak zakończyłaby się pierwsza połowa gdyby nie geniusz Neymara.


Neymar chwilę po strzeleniu bramki na 1:0 / fot. PAP

Lider ekipy Canarinhos najpierw wykończył ładną zespołową akcję całej drużyny, a dwadzieścia minut później zdobył bramkę strzałem tuż zza pola karnego. Ten drugi gol był czwartym trafieniem Neymara w mundialu, ale przede wszystkim był golem, który pozwolił gospodarzom odzyskać prowadzenie.

Bramki Neymara przedzieliło bowiem trafienie Joela Matipa. Piłkarz Schalke Gelsenkirchen strzałem z kilku metrów zwieńczył akcję, którą Kameruńczycy rozmontowali defensywę Brazylii.


Kamerun w pierwszej połowie był równorzędnym rywalem dla Brazylii / fot. PAP

Minuty, które nadeszły po golu Matipa były chyba najtrudniejsze dla gospodarzy mundialu. To Kamerun lepiej grał, to Kamerun atakował, to Kamerun miał szanse na kolejną bramkę. Scenariusza, który kończył się sensacyjnym odpadnięciem Brazylijczyków absolutnie nie można było wykluczyć. Ale od czego Brazylia ma Neymara...

I nawet Fred trafił

Skromne prowadzenie gospodarzy oraz przebieg pierwszej połowy pozwalały oczekiwać całej masy emocji po przerwie. Tych emocji jednak nie było, bo Brazylijczycy bardzo szybko zdobyli bramkę numer trzy. Jej strzelcem - i to autentyczna niespodzianka - okazał się Fred.


Wreszcie Fred wywiązał się z podstawowego obowiązku ciążącego na napastniku / fot. PAP

Wynik 3:1 Brazylię uspokoił, Kameruńczyków zniechęcił i kolejnych wielkch wzruszeń druga połowa już nie dostarczyła.

Meksyk postraszył

Choć przyznać trzeba, że kiedy do Brasilii dotarła wiadomość, że Meksyk prowadzi z Chorwacją już 3:0 i że brakuje mu już tylko jednej bramki, by zrzucić Brazylię z pierwszego miejsca w grupie, wtedy gospodarze turnieju zareagowali w najlepszy możliwy sposób: bramką Fernandinho.


Po golu Fernandinho było już jasne, że Brazylia pierwszego miejsca w grupie nie odda / fot. PAP

Ten gol już definitywnie zabezpieczył Brazylii pierwsze miejsce w grupie i zagwarantował, że o ćwierćfinał Canarinhos zagrają z Chile, a nie z Holandią. Ale to nie Fernandinho, ale Neymar wygrał Brazylii grupę. Dwa gole z Chorwacją, dwa z Kamerunem. Strach pomyśleć, gdzie byliby teraz gospodarze turnieju, gdyby nie Neymar.


Brazylia - Kamerun 4:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Neymar (17.), 1:1 Joel Matip (26.), 2:1 Neymar (35.), 3:1 Fred (49.), 4:1 Fernandinho (84.)

Brazylia:
Julio Cesar - Dani Alves, Thiago Silva, Marcelo - Paulinho (46. Fernandinho), Luiz Gustavo - Hulk (63. Ramires), Oscar, Neymar (71. Willian) - Fred.
Kamerun: Itandje - Nyom, Nkolou, Matip, Bedimo - Mbia, Nguemo, Enoh - Choupo Moting, Aboubakar, Moukandjo (58. Salli).

Sędzia: Jonas Eriksson (Szwecja). Widzów: 68 748. Żółta kartka: Enoh.
Szymon Rojek, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze