Jan Urban: W Osasunie o mnie zawsze pamiętali. Teraz się wszystko zgrało

Piłka nożna
Jan Urban: W Osasunie o mnie zawsze pamiętali. Teraz się wszystko zgrało
Jan Urban / fot. CyfraSport

Osasuna zawsze się mną interesowała. Ja to tak odczuwałem, jeśli chodzi o kibiców, o media, o to, co słyszałem. Zostawiłem w klubie po sobie dość przyjemny ślad, pamiętają mnie tam i często, gdy Osasuna zmieniała trenera, to pojawiało się moje nazwisko - mówi Polsatsport.pl nowy trener Osasuny Pampeluna.

Łukasz Majchrzyk: Panie Trenerze, na początku gratuluję, zwłaszcza że nie często się zdarza polski trener, który prowadzi znany klub za granicą...

Jan Urban:
Dziękuję i dodam: uwierzmy w to, że takie sytuacje już niedługo będą częściej.

Kiedy dowiedział się Pan, że Osasuna chce Pana zatrudnić?

Osasuna zawsze się mną interesowała. Ja to tak odczuwałem, jeśli chodzi o kibiców, o media, o to, co słyszałem. Zostawiłem w klubie po sobie dość przyjemny ślad, pamiętają mnie tam i często, gdy Osasuna zmieniała trenera, to pojawiało się moje nazwisko. Dopiero teraz tak się wszystko doskonale zgrało, że i ja byłem wolny, i Osasuna zmieniała trenera. Nigdy nie ukrywałem, że kiedyś bym chciał prowadzić tę drużynę. Byłem zawodnikiem Osasuny, trenerem. Mieszkam tam. To był jeden z moich zawodowych celów.

Dość długo Pan czekał na nowy kontrakt po rozstaniu się z Legią. Nie było propozycji nawet z Polski?

Były propozycje z Polski, ale nie przychodziły w dobrym momencie. Czy długo czekałem? Po Legii nie jest łatwo znaleźć klub. Zdobyłem tam Mistrzostwo Polski, Puchar Polski, to podnosi trenera na inny pułap. Po pierwszym rozstaniu się z Legią również trzeba było czekać dość długo na nowe propozycje. Wszystko weryfikuje rynek. Gdybym chciał coś na siłę znaleźć, to bym szybko znalazł.

I Pan chciał, i klub, to negocjacje były łatwe?

Negocjacje były łatwe, tym bardziej, że wiedziałem, w jakiej sytuacji finansowej jest Osasuna. Zresztą, nigdy nie było ze mną problemów. Kiedy w Legii podpisywałem kontrakt, czy przedłużałem, to zawsze działo się to szybko, albo bardzo szybko (śmiech).

Celem jest powrót po roku Osasuny do Primera Division?

Tak sobie to wyobrażam, ale zobaczymy, jakim zespołem będziemy dysponowali. Oriol Riela został sprzedany do Wigan, a to był najlepszy strzelec Osasuny z 13 bramkami na koncie. Wiele będzie zależało od tego, jakie będziemy mieli warunki finansowe. To wszystko się wyjaśni w późniejszym okresie. Na dzień dzisiejszy jest zarząd komisaryczny. Wybory prezydenckie będą za 2 miesiące. Wtedy też się może wiele zmienić. Sytuacja w moim nowym klubie nie jest łatwa, a w życiu trzeba podejmować różne decyzje. Wiem, że presja będzie podwójna, bo jadę do ludzi, których znam, którzy mnie szanują i których nie chciałbym zawieść.

Pan sam na siebie chyba tę presję nakłada?

Wiem, że mam wsparcie i to jest niesamowicie ważne na początku pracy. Tym bardziej, gdy zależy, żeby nie zawieść oczekiwań. Będąc trenerem, staram się jak najlepiej wypełniać swoje obowiązki, ale tutaj dochodzi jeszcze, że tak powiem, aspekt uczuciowy (śmiech).

Asystentem będzie Kibu Vicuna?

To jeszcze nie jest potwierdzone, ale zarząd wie, że to jest moje życzenie.

Może ściągnie Pan jakiegoś piłkarza z ekstraklasy?

A pamięta Pan, co powiedziałem przed chwilą na temat sytuacji finansowej?

Pamiętam, ale jakieś plany może Pan w głowie mieć...

Taka możliwość też istnieje. Dlaczego by nie poszukać piłkarzy w Polsce?

Mistrzostwo Polski już Pan ma, reprezentacja to specyficzny temat. Dzięki pracy w Osasunie będzie Pan spełnionym trenerem?

Na pewno to jest praca na innym rynku. Liga hiszpańska jest bardzo ceniona i wielu trenerów chciałoby tam pracować, bo jest szansa, żeby się pokazać na silnym terenie, wypromować nazwisko. Czasami, żeby kiedyś być trenerem w Primera Division trzeba zacząć niżej, tak jak ja teraz. Wielu było takich, którzy zaczynali na zapleczu, potem awansowali, stając się ważnymi trenerami.

Mówił Pan o trudnej sytuacji finansowej. Wielkich transferów pewnie nie będzie, więc tym bardziej wartościowy dla Osasuny jest trener, który pracował tam z młodzieżą? Ma Pan powyławiać perełki z juniorów?

Na pewno nie te perełki, które ja prowadziłem, bo się zestarzały (śmiech). Znam klub, znam filozofię, to są moje dodatkowe atuty w sytuacji, gdy Osasuna jest w kryzysie. Pamiętają, że pracowałem z młodzieżą i miałem sukcesy. W Hiszpanii wiedzą też, że z Legii Warszawa wypromowaliśmy kilku młodych zawodników za granicę. To, że byłem w Legii Warszawa pomogło mi, żeby być mocnym kandydatem na trenera. Legia to jest znany, markowy klub. Zdobyłem cenne doświadczenie, które wykorzystam teraz.
Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze