Pindera: Biały Tyson lubi krewetki

Rusłan Czagajew najlepsze lata ma za sobą, ale wciąż jest dobrym pięściarze. Szkoda, że na stadionie w Groznym nie będzie walczył z Fresem Oquendo, gdyż Aleksander Petkowic, który go zastąpi, to jednak nie ten poziom. Były mistrz świata zje go jak krewetkę.
A proszę mi wierzyć, potrafi ich zjeść całe mnóstwo. Towarzyszyłem kiedyś Czagajewowi w Zakopanem, gdy przygotowywał się do walki z Nikołajem Wałujewem. Widziałem z jakim trudem w kopnym śniegu wdrapuje się na Rysy, widziałem też jak kopiasty półmisek krewetek, przygotowany specjalnie tylko dla niego, znikał szybko podczas kolacji. Rusłan uwielbia owoce morza, a krewetki w szczególności, kocha też boks, który pozwala mu utrzymać rodzinę.
Po raz pierwszy zobaczyłem go podczas mistrzostw świata amatorów 17 lat temu. W Budapeszcie sprawił ogromną sensację, pokonał Felixa Savona, najsłynniejszego czempiona tamtych lat. Został mistrzem świata w wieku 18 lat, ale złoty medal mu szybko odebrano, gdy okazało się, że wcześniej stoczył w Las Vegas dwie płatne walki. Za obie dostał po 400 dolarów.
Na szczęście dla niego dyskwalifikacja była krótka, po roku wrócił i znów wygrywał. Mistrzem świata też znów został w 2001 roku w Belfaście, w najcięższej kategorii. I to już był jego ostatni sukces w gronie amatorów.
Miał różne ringowe pseudonimu. Najgłośniejszy z nich to „Biały Tyson”, ale on woli inny: „Tygrys”. Taki jaki nosił Darek Michalczewski, który wcześniej był gwiazdą tej samej, niemieckiej grupy Universum. Rusłan tak , jak Darek przed laty, zamieszkał w Hamburgu i na razie nie zamierza wracać do Uzbekistanu, skąd pochodzi.
Jest Tatarem, ale mówi w tym języku słabo, porozumiewa się po rosyjsku, zna też uzbecki i trochę niemiecki. Rodzice Rusłana już nie żyją, zmarli młodo. Matka po operacji serca, po jego walce z Władymirem Wirczisem. Dzień przed tym pojedynkiem miała operację.
Na pytanie, która z walk Czagajewa była najlepsza odpowiedź jest prosta, oczywiście z Wałujewem w 2007 roku, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. On 185 cm, Rosjanin 213 cm i prawie 150 kg wagi. A mimo to Dawid pokonał Goliata.
Do rewanżu w Helsinkach w 2009 roku nie doszło w skandalicznych okolicznościach. Uznano, że Rusłan nie spełnia wymogów zdrowotnych. Owszem był kiedyś chory na żółtaczkę i jest nosicielem wirusa, więc wyniki krwi budzą obawy, ale jakoś nie przeszkadzało to nikomu, gdy walczyli dwa lata wcześniej, nie przeszkadzało też, gdy szukano na gwałt rywala dla Władymira Kliczki (David Haye doznał kontuzji) kilka miesięcy później i zastępstwo zaproponowano Czagajewowi. Zgodził się od razu, choć już był spakowany na wakacje. Ta walka zawsze była jego marzeniem. Ale nie dał rady. Młodszy Kliczko był za mocny. Rusłan przegrał po raz pierwszy w karierze, został poddany przez trenerów.
Później jedynym który go jeszcze pokonał był Aleksander Powietkin. Walka była równa, sędziowie wypunktowali zwycięstwo Rosjanina, ale Czagajew pokazał się z bardzo dobrej strony.
Teraz, czego nie ukrywa, walczy dla pieniędzy, by utrzymać rodzinę, ale z dobrego poziomu nie schodzi. Fres Oquendo byłby solidnym rywalem, on też ma ciekawą przeszłość, ale wszystko wskazuje, że rywalem sympatycznego Uzbeka będzie w Groznym Bośniak mieszkający w Monachium, Aleksander Petkovic. Na papierze jest mocny: 192 cm wzrostu, 49 zwycięstw i tylko cztery porażki, ostatnia osiem lat temu.
W 2003 roku walczył o pas WBO w wadze junior ciężkiej z Johnny Nelsonem i sędziowie punktowali dwa do remisu dla Anglika. Ale dziś to już tylko bokser na telefon. Dobrze przygotowany Czagajew powinien wciągnąć go nosem. Ale to zawodowy boks, więc pytanie, kto napisze scenariusz. Tym bardziej, że jest o co walczyć. Stawką jest tytuł regularnego mistrza WBA w wadze ciężkiej. Prawdziwym czempionem jest Władymir Kliczko.
Po raz pierwszy zobaczyłem go podczas mistrzostw świata amatorów 17 lat temu. W Budapeszcie sprawił ogromną sensację, pokonał Felixa Savona, najsłynniejszego czempiona tamtych lat. Został mistrzem świata w wieku 18 lat, ale złoty medal mu szybko odebrano, gdy okazało się, że wcześniej stoczył w Las Vegas dwie płatne walki. Za obie dostał po 400 dolarów.
Na szczęście dla niego dyskwalifikacja była krótka, po roku wrócił i znów wygrywał. Mistrzem świata też znów został w 2001 roku w Belfaście, w najcięższej kategorii. I to już był jego ostatni sukces w gronie amatorów.
Miał różne ringowe pseudonimu. Najgłośniejszy z nich to „Biały Tyson”, ale on woli inny: „Tygrys”. Taki jaki nosił Darek Michalczewski, który wcześniej był gwiazdą tej samej, niemieckiej grupy Universum. Rusłan tak , jak Darek przed laty, zamieszkał w Hamburgu i na razie nie zamierza wracać do Uzbekistanu, skąd pochodzi.
Jest Tatarem, ale mówi w tym języku słabo, porozumiewa się po rosyjsku, zna też uzbecki i trochę niemiecki. Rodzice Rusłana już nie żyją, zmarli młodo. Matka po operacji serca, po jego walce z Władymirem Wirczisem. Dzień przed tym pojedynkiem miała operację.
Na pytanie, która z walk Czagajewa była najlepsza odpowiedź jest prosta, oczywiście z Wałujewem w 2007 roku, co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. On 185 cm, Rosjanin 213 cm i prawie 150 kg wagi. A mimo to Dawid pokonał Goliata.
Do rewanżu w Helsinkach w 2009 roku nie doszło w skandalicznych okolicznościach. Uznano, że Rusłan nie spełnia wymogów zdrowotnych. Owszem był kiedyś chory na żółtaczkę i jest nosicielem wirusa, więc wyniki krwi budzą obawy, ale jakoś nie przeszkadzało to nikomu, gdy walczyli dwa lata wcześniej, nie przeszkadzało też, gdy szukano na gwałt rywala dla Władymira Kliczki (David Haye doznał kontuzji) kilka miesięcy później i zastępstwo zaproponowano Czagajewowi. Zgodził się od razu, choć już był spakowany na wakacje. Ta walka zawsze była jego marzeniem. Ale nie dał rady. Młodszy Kliczko był za mocny. Rusłan przegrał po raz pierwszy w karierze, został poddany przez trenerów.
Później jedynym który go jeszcze pokonał był Aleksander Powietkin. Walka była równa, sędziowie wypunktowali zwycięstwo Rosjanina, ale Czagajew pokazał się z bardzo dobrej strony.
Teraz, czego nie ukrywa, walczy dla pieniędzy, by utrzymać rodzinę, ale z dobrego poziomu nie schodzi. Fres Oquendo byłby solidnym rywalem, on też ma ciekawą przeszłość, ale wszystko wskazuje, że rywalem sympatycznego Uzbeka będzie w Groznym Bośniak mieszkający w Monachium, Aleksander Petkovic. Na papierze jest mocny: 192 cm wzrostu, 49 zwycięstw i tylko cztery porażki, ostatnia osiem lat temu.
W 2003 roku walczył o pas WBO w wadze junior ciężkiej z Johnny Nelsonem i sędziowie punktowali dwa do remisu dla Anglika. Ale dziś to już tylko bokser na telefon. Dobrze przygotowany Czagajew powinien wciągnąć go nosem. Ale to zawodowy boks, więc pytanie, kto napisze scenariusz. Tym bardziej, że jest o co walczyć. Stawką jest tytuł regularnego mistrza WBA w wadze ciężkiej. Prawdziwym czempionem jest Władymir Kliczko.
Komentarze