Przekręt czy ringowa rzeczywistość. Triumf Alvareza, płacz Kubańczyka Lary

Gdyby to był pojedynek o mistrzostwo olimpijskie... werdykt mógłby być inny. Ale to jest boks zawdowy. Saul Alvarez (44-1-1, 31 KO) pokonał niejednogłośną decyzją sędziów mistrza świata wagi junior średniej Erislandę Larę (19-2-2, 12 KO). Więcej ciosów wyprowadził Kubańczyk, ale Meksykanin prawie cały czas atakował. - Wygrałem. Wystarczy posłuchać, jak reagowali kibice. Bez dyskusji - chcę rewanżu! - mówił Lara. - Gdy nauczy się walczyć, dam mu ten rewanż - odpowiedział w ringu zmęczony "Canelo".
Faworytem był Alaverez, ale pierwsze rundy to przewaga Lary, który niczym jego kubański kolega - dwukrotny mistrz olimpijski i aktualny zawodowy czempion Guillermo Rigondeaux, nie dawał za bardzo szans przeciwnikowi na skuteczne akcje. A sam trafiał i błyskawicznie odskakiwał. Meksykańska publiczność w MGM Grand przecierała pewnie oczy ze zdziwienia, ale to był fakt! Lara punktował Alvareza. Już po dwóch rundach Lara - według statystyk telewizji Showtime - miał o 10 trafionych ciosów więcej.
W czwartej rundzie "Canelo" zaczął polowanie po tym, gdy na początku trafił mocnym prawym. Meksykanin polował, polował, ale Kubańczyk znakomicie unikał ciosów rywala doskonałą pracą nóg. Pierwsze sekundy 5. rundy to... całkowicie zaskoczenie i atak Lary prawym sierpowym, po którym głowa Alvareza odskoczyła do tyłu! Trafił Kubańczyk i... cofnął się do kontrataków.
I taki scenariusz powtarzał się. Lara wyskakiwał, ruszał na głowę Alvareza z akcją prostymi - prawy i lewy... Alvarez, jak czołg, nie cofał się o krok, wręcz biegał momentami za Kubańczykiem. Zadawał mniej ciosów, ale mocniejszych. Czy skuteczniejszych? Czy ringowa agresja Alvareza mu pomoże...
Po minach promotora Alvareza - legendarnego Oscara de la Hoyi oraz bohatera Meksyku z piłkarskiego mundialu - Guillermo Ochoi i piłkarza Manchesteru United Javiera Hernandeza (z lewej) - widać było, że sytuacja nie jest dobra. Przypomnijmy: De La Hoya podkreślał, że gdyby nie sam Alvarez, on nie zgodziłby się na pojedynek z Larą!
W 7. rundzie kontuzji prawego łuku brwiowego doznał Lara. Alvarez przebił się lewym podbródkowym i świetnie trafił Kubańczyka. I to wyraźnie odbiło się na dyspozycji Kubańczyka, który zwolnił, nie był tak efektywny w swoich akcjach prawymi prostymi. A "Canelo" próbował swych sierpów... W 8. rundzie Kubańczyk zepchnięty do narożnika, padł na deski, ale nie po ciosie.
Ostatnie rundy to właściwie ten sam scenariusz - Alvarez idący do przodu, próbujący trafić mocno na tułów i Lara - biegający przy linach i kontrujący. Co bardziej spodoba się arbitrom? W 11. rundzie Kubańczyk kontrolował walkę. Wyglądało, jakby był pewny, że na punkty wygrywa. Czy tak było?
W 12. rundzie Alvarze biegiem ruszył na Larę, który jednak skontrował go kombinacją. Piękną kombinacją. A potem znów atak Alvareza i seria na tyłów. Lara zasłonięty jednak bardzo szczelnie! Ależ walka...
Ostatnie sekundy i ręka w górze... Lary! Mina Alvareza jak po porażce z Floydem Mayweatherem Juniorem. Czyżby już wszystko jasne? Przed ogłoszeniem werdyktu?
Statystyki Showtime dawały zwycięstwo Lary który trafił 107 z 386 ciosów
Alvarez był mniej skuteczny: 97 z 415 ciosów.
A więc werdykt: 115:113 Lara... 115:113 Alvarez... I sędzia Levi Martinez: 117:111 Alvarez!
Punktacja pochodzącego ze stanu Nowy Meksyk w USA Martineza była nieco... przesadzona. Oczywiście delikatnie mówiąc, bo oznaczała, że Lara wygrał tylko 3 z 12 rund. A tego nie widział chyba nikt, nawet meksykańscy fani "Canelo"...
Alvarez wygrywa, ale czy tym występem przekonał wszystkich o tym, że zasługuje na wielkie starcie np z Miguelem Angelem Cotto, mistrzem świata wagi półśredniej?
- Najpierw muszę odpocząć - odpowiedział "Canelo" na pytanie, czy chce walczyć z Cotto jesienią tego roku. Dodał jednak: - Pokonałem Larę, cały czas wywierałem na nim presję.
Lara oficjalnie zachował oczywiście pas mistrzowski, ale był wściekły. Nie miał wątpliwości: - Wygrałem walkę. Kontrolowałem pojedynek, chociaż on trafiał ciosami na tułów, ale nic mi nie zrobił. Wystarczy posłuchać, jak reagowali kibice. Bez dyskusji - chcę rewanżu!
"Canelo" odpowiadał: - Gdy nauczy się walczyć, dam mu rewanż!
W czwartej rundzie "Canelo" zaczął polowanie po tym, gdy na początku trafił mocnym prawym. Meksykanin polował, polował, ale Kubańczyk znakomicie unikał ciosów rywala doskonałą pracą nóg. Pierwsze sekundy 5. rundy to... całkowicie zaskoczenie i atak Lary prawym sierpowym, po którym głowa Alvareza odskoczyła do tyłu! Trafił Kubańczyk i... cofnął się do kontrataków.
I taki scenariusz powtarzał się. Lara wyskakiwał, ruszał na głowę Alvareza z akcją prostymi - prawy i lewy... Alvarez, jak czołg, nie cofał się o krok, wręcz biegał momentami za Kubańczykiem. Zadawał mniej ciosów, ale mocniejszych. Czy skuteczniejszych? Czy ringowa agresja Alvareza mu pomoże...
Po minach promotora Alvareza - legendarnego Oscara de la Hoyi oraz bohatera Meksyku z piłkarskiego mundialu - Guillermo Ochoi i piłkarza Manchesteru United Javiera Hernandeza (z lewej) - widać było, że sytuacja nie jest dobra. Przypomnijmy: De La Hoya podkreślał, że gdyby nie sam Alvarez, on nie zgodziłby się na pojedynek z Larą!
W 7. rundzie kontuzji prawego łuku brwiowego doznał Lara. Alvarez przebił się lewym podbródkowym i świetnie trafił Kubańczyka. I to wyraźnie odbiło się na dyspozycji Kubańczyka, który zwolnił, nie był tak efektywny w swoich akcjach prawymi prostymi. A "Canelo" próbował swych sierpów... W 8. rundzie Kubańczyk zepchnięty do narożnika, padł na deski, ale nie po ciosie.
Ostatnie rundy to właściwie ten sam scenariusz - Alvarez idący do przodu, próbujący trafić mocno na tułów i Lara - biegający przy linach i kontrujący. Co bardziej spodoba się arbitrom? W 11. rundzie Kubańczyk kontrolował walkę. Wyglądało, jakby był pewny, że na punkty wygrywa. Czy tak było?
W 12. rundzie Alvarze biegiem ruszył na Larę, który jednak skontrował go kombinacją. Piękną kombinacją. A potem znów atak Alvareza i seria na tyłów. Lara zasłonięty jednak bardzo szczelnie! Ależ walka...
Ostatnie sekundy i ręka w górze... Lary! Mina Alvareza jak po porażce z Floydem Mayweatherem Juniorem. Czyżby już wszystko jasne? Przed ogłoszeniem werdyktu?
Statystyki Showtime dawały zwycięstwo Lary który trafił 107 z 386 ciosów
Alvarez był mniej skuteczny: 97 z 415 ciosów.
A więc werdykt: 115:113 Lara... 115:113 Alvarez... I sędzia Levi Martinez: 117:111 Alvarez!
Punktacja pochodzącego ze stanu Nowy Meksyk w USA Martineza była nieco... przesadzona. Oczywiście delikatnie mówiąc, bo oznaczała, że Lara wygrał tylko 3 z 12 rund. A tego nie widział chyba nikt, nawet meksykańscy fani "Canelo"...
Alvarez wygrywa, ale czy tym występem przekonał wszystkich o tym, że zasługuje na wielkie starcie np z Miguelem Angelem Cotto, mistrzem świata wagi półśredniej?
- Najpierw muszę odpocząć - odpowiedział "Canelo" na pytanie, czy chce walczyć z Cotto jesienią tego roku. Dodał jednak: - Pokonałem Larę, cały czas wywierałem na nim presję.
Lara oficjalnie zachował oczywiście pas mistrzowski, ale był wściekły. Nie miał wątpliwości: - Wygrałem walkę. Kontrolowałem pojedynek, chociaż on trafiał ciosami na tułów, ale nic mi nie zrobił. Wystarczy posłuchać, jak reagowali kibice. Bez dyskusji - chcę rewanżu!
"Canelo" odpowiadał: - Gdy nauczy się walczyć, dam mu rewanż!
Komentarze