Wyścig na Hungaroring, czyli węgierski dramat przed wakacjami

Zapowiadając kilka dni temu na naszym portalu Grand Prix Węgier, miałem nadzieję, że tegoroczny wyścig na Hungaroring będzie co najmniej tak ciekawy, jak deszczowy thriller z 2006 roku. Nie zawiodłem się. Zmienna pogoda, zwroty akcji i jeszcze bardziej zawiła intryga w walce o tytuł sprawiły, że zawody spokojnie mogą kandydować do miana imprezy sezonu.
Na największe brawa naturalnie zasługuje trójka na podium tego Grand Prix. Zwycięzca Daniel Ricciardo nie przestaję zdumiewać. W trudnych warunkach, przy ciągle zmieniającej się sytuacji na torze Australijczyk pokazał doskonałą równą jazdę. Obrał wraz z zespołem dobrą taktykę i w pełni zasłużenie cieszył się na mecie z wygranej.
Gorzej na jego tle wypadł mistrz świata Sebastian Vettel. Nie ustrzegł się błędu i miał sporo szczęścia, że dojechał do mety siódmy. Jednak by być do końca sprawiedliwym trzeba dodać, że zespół Red Bulla nie był tak perfekcyjny w pracy Vettelem jak w przypadku Ricciardo.
Alonso wykorzystał do maksimum okoliczności, w jakich się znalazł
Jak to zwykle bywa Hiszpan jechał bezbłędnie. Warto również nadmienić, że po kompromitacji w kwalifikacjach, stratedzy ekipy Ferrari świetnie rozegrali wyścig taktycznie. Podjęli ryzyko i dostali za to nagrodę. Drugi z kierowców włoskiej stajni Kimi Raikkonen był pokrzywdzony przez złe decyzję w czasówce.
Mimo startu z 16. pozycji zniwelował straty zdołał dojechać jako szósty. Wyraźnie wciekły w sobotę szef ekipy Marco Mattiaci nie krył ulgi po wyścigu i stwierdził, że najbardziej cieszy się z faktu, że w ciężkich chwilach zespół pokazał charakter, a to jest dobry omen przed trudną drogą powrotu na szczyt.
W McLarenie będzie burza mózgów i szukanie winnych
Podczas tego weekendu w mediach pojawiły się informacje jakoby Honda, nowy parter strategiczny McLarena, myśli o wielkim powrocie do F1 w 2015 roku. Liczą na punkty i zwycięstwa. Tymczasem pod Budapesztem decydenci McLarena odczytali pogodę w odmienny sposób niż pozostali. Nawet w najgorszym obecnie i znacznie biedniejszym w zasoby zespole Caterham wiedzieli, że w pewnym momencie wyścigu deszcze ustał i raczej nie wróci.
W McLarenie radar pokazał inaczej i tylko kierowcy tego zespołu założyli opony przejściowe, gdy deszcz był już tylko wspomnieniem. Ostatecznie tylko Jenson Button zdołał dowieść punkty za dziesiątą lokatę. Czerwony i spocony dyrektor wyścigowy Eric Boullier obiecał dochodzenie w sprawie, ale komedia pomyłek i błędnych decyzji w ekipie z Woking trwa.
W walce o tytuł i w garażu Mercedesa robi się coraz ciekawiej
Gdy w sobotę podczas kwalifikacji srebrny bolid Lewisa Hamiltona stanął w płomieniach, wielu poczuło żal z powodu jego pechowej serii. Do tego momentu Hamilton dominował i był pewniakiem w walce o pierwsze pole startowe i ewentualne zwycięstwo. Tymczasem na ciasnym torze Hungaroring w niedzielę czekał go start z alei serwisowej i mozolne wspinanie się na czoło wyścigu. I to wszystko w momencie, gdy jego najgroźniejszy rywal do tytułu Nico Rosberg startował z pole position i miał 14 punktów przewagi w klasyfikacji mistrzostw. Niemniej na mecie była niespodzianka Lewis Hamilton był trzeci, za nim zameldował się Nico Rosberg.
Jak to się stało? O tym będzie toczyć się będzie długa dyskusja. Hamilton zaczął do szczęśliwego spotkania z bandą, które zakończyło się tylko na strachu. Później już tylko odrabiał straty jeszcze skutecznej i lepiej niż robił to siedem dni wcześniej w Niemczech. Rosberg z kolei miał pecha, gdy w najmniej odpowiednim dla niego momencie, na torze pojawił się w Safety Car. W kilku kluczowych chwilach nie zaryzykował, jak w sytuacji kiedy utknął za Toro Rosso Jeana-Erica Vergne'a. Tak na 40. okrążeniu Niemiec znalazł się za Hamiltonem.
I tu pojawia się intryga. Pomiędzy 46, a 56 okrążeniem Rosberg stracił jadąc za Hamiltonem około ośmiu do dziesięciu sekund. Nico miał szybszą mieszankę opon i przed sobą jeszcze jeden postój w boksach. Mimo poleceń dla Hamiltona był przepuścił kolegę z zespołu, Brytyjczyk tego nie zrobił. Na pytanie reportera Sky do szefa sportu w Mercedesie czy niesubordynacja Hamiltona pozbyła szansy na zwycięstwo Rosberga, Toto Wolff nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi i dodał, że w kontekście walki obu kierowców o tytuł sprawa wcale nie jest taka prosta.
Inny z szefów ekipy Srebrnych Strzał Niki Lauda nie miał wątpliwości. Według niego Hamilton miał pełne prawo nie puszczać Rosberga, a polecenia inżynierów były efektem paniki w tak ciężkim wyścigu. Co więcej Nico ani przez chwilę nie był na tyle blisko Lewisa, by móc atakować i prosić o pomoc. Mimo to Rosberg był na mecie wciekły, a Hamilton w końcu trochę bardziej zrelaksowany. Teraz przyjdzie czas na wyjaśnianie sytuacji za zamkniętymi drzwiami, ale atmosfera w garażu Mercedesa znów będzie bardzo napięta. Na razie po dramacie na Węgrzech teraz wszyscy kierowcy, inżynierowie i mechanicy mają chwilę na relaks i odpoczynek.
Przed nami miesiąc wakacji
Nico Rosberg jedzie na wczasy z 11-punktową przewagą nad Lewisem Hamiltonem. Obaj będą mieli chwilę by ostudzić emocje i przygotować się do decydującej fazy póki co niesamowitego sezonu. Kierowcy choć na wakacjach, będą musieli pamiętać o utrzymywaniu kondycji i informowaniu kontrolerów antydopingowych o miejscu swojego pobytu. Tymczasem dla nas kibiców, po takim wyścigu jak ten na Węgrzech tym bardziej dłużyć się będzie czekanie na kolejny.Już 22 sierpnia rozpoczną się przygotowania do Grand Prix Belgii na nie wymagającym reklamy legendarnym torze Spa – Francorchamps.
Gorzej na jego tle wypadł mistrz świata Sebastian Vettel. Nie ustrzegł się błędu i miał sporo szczęścia, że dojechał do mety siódmy. Jednak by być do końca sprawiedliwym trzeba dodać, że zespół Red Bulla nie był tak perfekcyjny w pracy Vettelem jak w przypadku Ricciardo.
Alonso wykorzystał do maksimum okoliczności, w jakich się znalazł
Jak to zwykle bywa Hiszpan jechał bezbłędnie. Warto również nadmienić, że po kompromitacji w kwalifikacjach, stratedzy ekipy Ferrari świetnie rozegrali wyścig taktycznie. Podjęli ryzyko i dostali za to nagrodę. Drugi z kierowców włoskiej stajni Kimi Raikkonen był pokrzywdzony przez złe decyzję w czasówce.
Mimo startu z 16. pozycji zniwelował straty zdołał dojechać jako szósty. Wyraźnie wciekły w sobotę szef ekipy Marco Mattiaci nie krył ulgi po wyścigu i stwierdził, że najbardziej cieszy się z faktu, że w ciężkich chwilach zespół pokazał charakter, a to jest dobry omen przed trudną drogą powrotu na szczyt.
W McLarenie będzie burza mózgów i szukanie winnych
Podczas tego weekendu w mediach pojawiły się informacje jakoby Honda, nowy parter strategiczny McLarena, myśli o wielkim powrocie do F1 w 2015 roku. Liczą na punkty i zwycięstwa. Tymczasem pod Budapesztem decydenci McLarena odczytali pogodę w odmienny sposób niż pozostali. Nawet w najgorszym obecnie i znacznie biedniejszym w zasoby zespole Caterham wiedzieli, że w pewnym momencie wyścigu deszcze ustał i raczej nie wróci.
W McLarenie radar pokazał inaczej i tylko kierowcy tego zespołu założyli opony przejściowe, gdy deszcz był już tylko wspomnieniem. Ostatecznie tylko Jenson Button zdołał dowieść punkty za dziesiątą lokatę. Czerwony i spocony dyrektor wyścigowy Eric Boullier obiecał dochodzenie w sprawie, ale komedia pomyłek i błędnych decyzji w ekipie z Woking trwa.
W walce o tytuł i w garażu Mercedesa robi się coraz ciekawiej
Gdy w sobotę podczas kwalifikacji srebrny bolid Lewisa Hamiltona stanął w płomieniach, wielu poczuło żal z powodu jego pechowej serii. Do tego momentu Hamilton dominował i był pewniakiem w walce o pierwsze pole startowe i ewentualne zwycięstwo. Tymczasem na ciasnym torze Hungaroring w niedzielę czekał go start z alei serwisowej i mozolne wspinanie się na czoło wyścigu. I to wszystko w momencie, gdy jego najgroźniejszy rywal do tytułu Nico Rosberg startował z pole position i miał 14 punktów przewagi w klasyfikacji mistrzostw. Niemniej na mecie była niespodzianka Lewis Hamilton był trzeci, za nim zameldował się Nico Rosberg.
Jak to się stało? O tym będzie toczyć się będzie długa dyskusja. Hamilton zaczął do szczęśliwego spotkania z bandą, które zakończyło się tylko na strachu. Później już tylko odrabiał straty jeszcze skutecznej i lepiej niż robił to siedem dni wcześniej w Niemczech. Rosberg z kolei miał pecha, gdy w najmniej odpowiednim dla niego momencie, na torze pojawił się w Safety Car. W kilku kluczowych chwilach nie zaryzykował, jak w sytuacji kiedy utknął za Toro Rosso Jeana-Erica Vergne'a. Tak na 40. okrążeniu Niemiec znalazł się za Hamiltonem.
I tu pojawia się intryga. Pomiędzy 46, a 56 okrążeniem Rosberg stracił jadąc za Hamiltonem około ośmiu do dziesięciu sekund. Nico miał szybszą mieszankę opon i przed sobą jeszcze jeden postój w boksach. Mimo poleceń dla Hamiltona był przepuścił kolegę z zespołu, Brytyjczyk tego nie zrobił. Na pytanie reportera Sky do szefa sportu w Mercedesie czy niesubordynacja Hamiltona pozbyła szansy na zwycięstwo Rosberga, Toto Wolff nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi i dodał, że w kontekście walki obu kierowców o tytuł sprawa wcale nie jest taka prosta.
Inny z szefów ekipy Srebrnych Strzał Niki Lauda nie miał wątpliwości. Według niego Hamilton miał pełne prawo nie puszczać Rosberga, a polecenia inżynierów były efektem paniki w tak ciężkim wyścigu. Co więcej Nico ani przez chwilę nie był na tyle blisko Lewisa, by móc atakować i prosić o pomoc. Mimo to Rosberg był na mecie wciekły, a Hamilton w końcu trochę bardziej zrelaksowany. Teraz przyjdzie czas na wyjaśnianie sytuacji za zamkniętymi drzwiami, ale atmosfera w garażu Mercedesa znów będzie bardzo napięta. Na razie po dramacie na Węgrzech teraz wszyscy kierowcy, inżynierowie i mechanicy mają chwilę na relaks i odpoczynek.
Przed nami miesiąc wakacji
Nico Rosberg jedzie na wczasy z 11-punktową przewagą nad Lewisem Hamiltonem. Obaj będą mieli chwilę by ostudzić emocje i przygotować się do decydującej fazy póki co niesamowitego sezonu. Kierowcy choć na wakacjach, będą musieli pamiętać o utrzymywaniu kondycji i informowaniu kontrolerów antydopingowych o miejscu swojego pobytu. Tymczasem dla nas kibiców, po takim wyścigu jak ten na Węgrzech tym bardziej dłużyć się będzie czekanie na kolejny.Już 22 sierpnia rozpoczną się przygotowania do Grand Prix Belgii na nie wymagającym reklamy legendarnym torze Spa – Francorchamps.
Komentarze