Pindera: Pajac, czy cwaniak ?

Sporty walki
Pindera: Pajac, czy cwaniak ?
Shannon Briggs wtargnął na konferencję prasową Władymira Kliczki / fot.PAP

Zapowiadał się znakomicie. Świetne warunki fizyczne, filmowa muskulatura, mocny cios i całkiem spore umiejętności. Zdobył mistrzowski pas organizacji WBO w wadze ciężkiej, ale szybko go stracił. Teraz marzy mu się walka z Władymirem Kliczką, którego prowokuje na każdym kroku. Kto to taki ? Odpowiedź jest prosta: 42. letni Shannon Briggs.

Jedni twierdzą, że to pajac, inni uważają, że niezły cwaniak, który robi wszystko, by znów zarobić górę pieniędzy. Myślę, że rację mają jedni i drudzy. Shannon Briggs to kliniczny przykład byłego mistrza, który nie może pogodzić się z upływem i czasu i nie chce zejść ze sceny.

Nokaut w Białymstoku


Nigdy tego nie zapomnę. Początek lat dziewięćdziesiątych. Mecz Polska – USA w boksie. Waga ciężka: Piotr Jurczyk kontra Shannon Briggs. Polak, choć normalnie walczył w kategorii super ciężkiej, zgodził się wystąpić o wagę niżej. Zbijał 8 osiem kilogramów, co wyraźnie odbiło się na jego postawie. W trzeciej rundzie został przez młodego, utalentowanego Amerykanina znokautowany. Pamiętam doskonale tą błyskawiczną serię wyprowadzoną przez Briggsa. Ostatnie ciosy dosięgły Jurczyka, gdy padał na ring.

Kilka lat później był już gwiazdą zawodowych ringów. W 1996 roku przegrał wprawdzie przed czasem w Atlantic City z Darrollem Wilsonem (tej samej nocy, na tym samym ringu w Convention Center Andrzej Gołota wygrał w podobny sposób z Danellem Nicholsonem), ale w listopadzie 1997 r pokonał George’a Foremana i otworzył sobie drzwi do wielkiej kariery. Dodajmy od razu: dostał prezent na który nie zasłużył. Komentowałem ten pojedynek i nie tylko ja byłem oburzony werdyktem. Ale Foreman zachował pogodę ducha. Na pytanie dziennikarza, jak skomentuje to co się stało odpowiedział, że trudno być nieszczęśliwym, gdy za jeden występ zarabiasz kilka milionów dolarów. Foreman zbyt dobrze znał ten biznes, by mieć złudzenia. On kończył karierę (to była jego ostatnia walka), a przed Briggsem był pojedynek z Lennoksem Lewisem o należący do niego pas WBC. Niewiele brakowało, by go zdobył, ale nie wykorzystał szansy. Kilka minut później Lewis trafił mocno, poprawił i Briggs został wyliczony.

Jedyny w karierze mistrzowski tytuł Shannon Briggs też zdobył szczęśliwie. Walkę z Siergiejem Liachowiczem o należący do Białorusina pas WBO, osiem lat temu, przegrywał wyraźnie na punkty, ale w ostatnim starciu wystrzelił potężnym uderzeniem i rywal wypadł za liny ringu. Wrócił zbyt późno, sędzia przerwał pojedynek na sekundę przed jego zakończeniem.

Pas stracił już w pierwszej obronie, pokonał go Rosjanin Sułtan Ibragimow. Wtedy zawiesił rękawice na kołku, ale po 30 miesiącach wrócił. I był to powrót udany, choć klasa rywali z którymi wygrywał pozostawiała wiele do życzenia.
Oczywiście do chwili, gdy w październiku 2010 roku zmierzył się z Witalijem Kliczką (dziś merem Kijowa), mistrzem WBC. Takiego lania nie dostał ani wcześniej, ani później. Cud, że przeżył, że poza licznymi obrażeniami, które zaprowadziły go do szpitala, nie doszło do tragedii.

Tym razem przerwa trwała cztery lata. Briggs znów wrócił, wygrał trzy walki, każdą z nich w pierwszym starciu i domaga się pojedynku z młodszym bratem Witalija, Władymirem, królem wagi ciężkiej, mistrzem trzech organizacji. Nawiedza go podczas treningów, prowokuje przed każdą jego kolejną walką i nikt nie wie, czy ta szopka jest tylko i wyłącznie jego wymysłem, czy też prowadzi do czegoś więcej.

Ze sportowego punktu widzenia jego ewentualne starcie z młodszym Kliczką nie ma żadnego sensu, zostanie znokautowany, a wcześniej ciężko pobity. No, ale w tym biznesie sport często jest na drugim miejscu, gdy tylko zgadzają się pieniądze.

Najpierw jednak, w sobotni wieczór w Północnej Karolinie na drodze Briggsa stanie Cory Phelps. Kobra z Kentucky ma 30 lat, 16 zwycięstw i sześć porażek na koncie i jeszcze kilka lat temu występy w wadze półciężkiej i junior ciężkiej. W zderzeniu z potężnym, silnym jak tur Briggsem jego szanse są zerowe. O to zresztą chodzi. Ryzyko musi być znikome, faworyt nie może przegrać, gdy na horyzoncie świeci nadzieja walki o grubą forsę.
Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze