Pindera: Trucizna nie zadziałała

Sporty walki
Pindera: Trucizna nie zadziałała
fot. showtime.com

Cudu w Las Vegas nie było. Floyd Mayweather jr raz jeszcze pokonał Marcosa Rene Maidanę i dalej jest mistrzem WBC i WBA w wagach półśredniej i junior średniej.

Rekordy finansowe, które „Money” przy okazji walki z Saulem „Canelo” Alvarezem z pewnością nie padną, ale 32 mln USD gwarantowanego honorarium dla mistrza  piechotą nie chodzi. Argentyńczyk też nie narzeka, dla niego 3 mln to gigantyczna wypłata, wcześniej o takiej mógł tylko marzyć.

 

MGM Grand Garden Arena była pełna, gdy pięściarze wychodzili do ringu, by stoczyć rewanżowy pojedynek. W długiej, zawodowej karierze Mayweathera (debiutował w 1996 roku) tylko raz dał rewanż rywalowi. W 2002 roku dwukrotnie w odstępie kilku miesięcy zmierzył się z Meksykaninem Jose Luisem Castillo i były to dla niego jedne z najcięższych walk, szczególnie pierwsza. Teraz sytuacja powtórzyła się z Argentyńczykiem Maidaną, byłym już mistrzem dwóch kategorii.

 

Zwycięstwo nie podlegało dyskusji

 

„El Chino” przygotował się do rewanżu znakomicie. A jego trener Robert Garcia mówił, że będzie trucizną dla Mayweathera jr. Twardziel z Argentyny atakował  12 rund w dobrym tempie, ostatnie starcie wygrał, w mojej prywatnej punktacji był też lepszy w rundach czwartej i szóstej, ale zwycięstwo Mayweathera jr nie podlegało dyskusji. Widać trucizna nie zadziałała. Dziesiątą rundę, w której sędzia Kenny Bayless ukarał Argentyńczyka odebraniem punktu za faul „wyceniłem” 10:8 dla urzędującego mistrza. Mój ostateczny, prywatny werdykt niewiele się różnił od oficjalnej punktacji: 115:112, 116:111, 116:111. Ja punktowałem 117:110, ale to nie ma większego znaczenia, bo to nie była trudna walka do oceny.

 

Mayweather rewanż wygrał wyraźniej, choć Maidana nie walczył wcale źle. Tym razem sędzia ringowy bardziej dbał jednak o mistrza, szybko przerywał klincze i nie pozwalał Argentyńczykowi na brudne sztuczki.

 

Gorąca runda

 

W ósmej rundzie zrobiło się jednak bardzo gorąco. Mayweather w pewnym momencie syknął z bólu i stwierdził, że rywal ugryzł go w palec lewej ręki. Bayless nie wiedział co się stało, ale z powtórek wynika, że  w tym co mówił Floyd jr było jednak coś na rzeczy. Maidana już po walce tłumaczył, że Amerykanin włożył mu palec w oko, i on zareagował instynktownie, ale miał przecież ochraniacz na zębach i nie mógł nic złego mu zrobić.

 

Być może Mayweather przesadzał, ale zrobiło się nerwowo i nieprzyjemnie.

 

W ostatniej, 12 rundzie mistrz już nie ryzykował, pokazał na czym polega taniec w ringu i troska o własne bezpieczeństwo. Maidana mimo najszczerszych chęci nie był mu w stanie nic zrobić. Po ogłoszeniu werdyktu powiedział jednak, że czuje się lepszy i to on zasłużył na wygraną, ale widać sędziowie wyżej cenią tych co uciekają, a nie tych, którzy atakują.

 

Floyd Mayweather jr zapytany jakie ma plany na przyszłość, czy zmierzy się przed odejściem na emeryturę z Filipińczykiem Mannym Pacquiao odpowiedział, że niczego nie wyklucza. A więc kto wie, może w przyszłym roku wreszcie doczekamy się  tej tak bardzo oczekiwanej walki.

Janusz Pindera

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze