Święty Jerzy powrócił! Groves z pasem mistrzowskim EBU

Sporty walki

George Groves pokonał francuskiego pięściarza Christophera Rebrasse na gali boksu zawodowego w Londynie. Anglik zdobył pas mistrza Europy oraz został oficjlanym pretendentem do walki o tytuł mistrza świata. W Londynie wystąpił również Krzysztof Szot, który przegrał przed czasem z Lukem Campbellem.

Widowisko w londyńskiej Arenie naprawdę stało na wysokim poziomie. Bokserzy z Wysp po raz kolejny udowodnili wysokie umiejętności pięściarskie, a dodatkowo kibicie obejrzeli dwie walki o pasy mistrzowskie. W Anglii nie zabrakło polskiego akcentu w postaci Krzysztofa Szota.

Udany powrót Jerzego

W pojedynku wieczoru do ringu weszli mistrz Europy Christopher Rebrasse oraz reprezentant gospodarzy George Groves. Gala reklamowana była hasłem "Return of Saint George". Groves powrócił do rywalizacji po dwóch porażkach z Carlem Frochem, których doznał na ziemi brytyjskiej. Trochę na wyrost Anglik został nazwany świętym, ale od jego wejścia do ringu zapanowała w hali Wembley Arena magiczna atmosfera.

Stawką pojedynku w Londynie był pas mistrza Europy EBU, w którego posiadaniu był Francuz. Dodatkowo walka miała wyłonić oficjalnego pretendenta do walki o tytuł mistrza świata WBC. Pierwsze trzy rundy zdecydowanie lepiej ułożyły się dla Anglika. W kolejnych starciach Francuz prezentował się już znacznie lepiej, ale i tak na punkty wyraźnie przegrywał. Groves w ostatnich rundach nieco przyspieszył tempo walki i wygraną przez decyzję sędziowską miał w kieszeni. Kibice w londyńskiej Arenie zobaczyli naprawdę dobrą walkę na pełnym dystansie. Arbitrzy punktujący pojedynek nie mieli wątpliwości kto w tej rywalizacji był lepszy i wszyscy zgodnie zadecydowali o wygranej George'a Grovesa.

 


Wcześniej w walce o pas IBF Intercontinental w wadze super muszej Kal Yafai pokonał Heralda Molinę przez nokaut w drugiej rundzie. Anglik od początku pojedynku narzucił mocne tempo i męczył swojego rywala uderzeniami pod prawy łokieć. Już w pierwszej odsłonie reprezentant Nikaragui po jednym z tych ciosów padł na deski. Yafai imponował wyczuciem dystansu i timingiem, a Molina wyraźnie nie mógł sobie z tym poradzić. W kolejnej rundzie pochodzący z Nikaragui bokser na deski padł dwukrotnie i  nie był w stani kontynuować walki. Yafai zapisał dwunaste zwycięstwo na swoim koncie, a dziewiąty pojedynek zakończył przed czasem.

Polski akcent w Anglii

Krzysztof Szot na gali w Londynie zmierzył się z Lukem Campbellem. Rywal Polaka zdobył w Londynie mistrzostwo olimpijskie, a na zawodowym ringu w siedmiu stoczonych pojedynkach nie zaznał goryczy porażki. Od początku walki to Campbell dyktował warunki w ringu. Anglik znakomicie punktował Szota ciosami na tułów, po których już w pierwszej rundzie pojawił się grymas bólu na twarzy.

 



 25-letni reprezentant gospodarzy nie dążył do skończenia walki przed czasem i wyraźnie zależało mu na przeboksowaniu jak największej liczby rund. W siódmym starciu po jednym z ciosów na tułów Szot był liczony po raz pierwszy, a później dzieła zniszczenia skrzętnie dokończył Luke Campbell. Anglik zaprezentował naprawdę kawał solidnego boksu i z pewnością w przyszłości będzie to kandydat na mistrza świata.

Maciej Turski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze