Rajdowy Mistrz Polski: Budżet zbieraliśmy z rajdu na rajd

Moto
Rajdowy Mistrz Polski: Budżet zbieraliśmy z rajdu na rajd
fot.PAP

Wojciech Chuchała został najmłodszym rajdowym mistrzem Polski w historii. Kierowca z Bielska-Białej wraz z pilotem Sebastianem Rozwadowskim nie mieli jednak łatwego sezonu, a każdy ich start stał pod dużym znakiem zapytania. O tym sezonie oraz sytuacji w RSMP z mistrzem Polski rozmawiał Michał Stolfa.

Michał Stolfa: Jesteś najmłodszym rajdowym mistrzem Polski w historii. Dotychczas był to Marian Bublewicz, który także jako 25 latek sięgnął po ten tytuł w 1975 roku. Jak się z tym czujesz?

 

Wojciech Chuchała: Jest to dla mnie bardzo duże wyróżnienie. Na ten sukces pracowałem nie tylko ja, ale też cały mój zespół. Jedną z większych cegiełek składających się na ten  sukces jest Sebastian Rozwadowski – mój pilot.  W rajdach często zapomina się o tej drugiej osobie, która w rajdówce przeżywa prawdopodobnie większy stres niż sam kierowca. Sebastian jest mega fajnym gościem, który przez cały rok mnie bardzo wspierał. Wspólnie odnosimy sukcesy i wspólnie przeżywamy porażki. Sebastian jest taką moją drugą połówką (śmiech) - jest ze mną na dobre i na złe.  To dla mnie bardzo ważna osoba. 

 

W tym roku wiele rzeczy było nowych. Te najważniejsze to nowy samochód i właśnie nowy pilot. Zacznijmy od auta. Ford Fiesta R5 to chyba jedno z ulubionych narzędzi pracy kierowców rajdowych. Jak się dogadywałeś z tą rajdówką?

 

Samochody R5 są teraz moim zdaniem topowymi sprzętami. Mimo wszystko są jeszcze porównywalne z samochodami S2000, ale na pewno nie są porównywalne z samochodami klasy R, którymi się ścigałem wcześniej. Samochodom R4 jest bliżej do samochodów seryjnych więc jeżeli ktoś jeździ na co dzień dobrze takim samochodem jak Subaru czy Mitsubishi, to jest  w stanie sobie z taką rajdówką poradzić.  W przypadku R5 sprawa jest bardziej skomplikowana. To jest pewnego rodzaju wynalazek i ciężko go porównać do zwykłego samochodu. Mimo, że prawa fizyki działają w ten sam sposób, to te bodźce odbierane są jednak zupełnie inaczej i w związku z tym zupełnie inaczej się z tego samochodu korzysta. To jest niewyobrażalne jak bardzo się ten samochód trzyma drogi.

 

Na prawym fotelu w tym roku usiadł bardzo doświadczony Sebastian Rozwadowski. Jak wam się układała współpraca?

 

Pierwszy rajd był trudny. Nowe odcinki, nowy zespół, nowy samochód i nowy pilot. Często się mówi – „co tam pilot…” tylko dyktuje, ale proszę mi uwierzyć, że tak absolutnie nie jest.  Jest ogrom niuansów. Chociażby intonacja głosu, która jest niesamowicie ważna. Rajd trwa bardzo długo i jeżeli weźmiemy pod uwagę przygotowanie, planowanie, zapoznanie z trasą to czasami jest się trochę wyczerpanym oraz zmęczonym . Ten pierwszy rajd był takim sprawdzianem dla mnie i Sebastiana, ale realizowaliśmy założone cele. Nie ścigaliśmy się w pierwszym starcie o zwycięstwo, o czym z góry mówiliśmy. Chcieliśmy zaatakować dopiero od kolejnych startów i tak też zrobiliśmy.

 

Siedem rajdów - 3 zwycięstwa, jedno drugie i jedno trzecie miejsce. Świetna statystyka i zacięte pojedynki z Grześkiem Grzybem na trasie. Który moment tego roku będziesz wspominał najlepiej?

 

Bardzo dobrze będę wspominać Rajd Nadwiślański, ale też Rajd Wisły. Tam tak naprawdę stoczyliśmy najfajniejsze pojedynki w tym sezonie. W Rajdzie Świdnickim i Karkonoskim od początku prowadziliśmy i koncentrowaliśmy się tylko na sobie jadąc mocno wyluzowani. Ja lubię toczyć batalię najchętniej do samego końca. Tak było na tych rajdach, o których mówiłem wcześniej. Toczyliśmy świetną walkę z Łukaszem Habajem, który prezentował rewelacyjne tempo. Prowadziłem prawie przez cały rajd, ale na ostatnim odcinku odebrał mi to prowadzenie. Wygrał w pięknym stylu, ale nasze drugie miejsce po tak zaciętej rywalizacji też bardzo dobrze smakowało. Jeszcze fajniejszy był dla mnie Rajd Nadwiślański, podczas którego Grzesiek Grzyb pokazał bardzo dobrą formę. Jechał szybko i przed ostatnim odcinkiem różnica między nami była chyba 1,5 sekundy. Nie daliśmy mu się. Wytrzymaliśmy presję… a Grzesiek stracił nieco sekund podczas zbierania jabłek w sadzie. Tę bitwę wygraliśmy.

 

A który moment był najgorszy? Chyba się z Rajdem Rzeszowskim za bardzo nie lubicie... podobnie jak w zeszłym roku wypadek i zero punktów.

 

To wszystko wina Grześka (śmiech). Tak naprawdę bardzo lubię ten rajd mimo, że prawie co roku mam tam poważny wypadek. Na tegoroczny  wypadek miało wpływ kilka elementów. Nie mieliśmy między innymi załogi szpiegowskiej, która powinna nas poinformować o kilku rzeczach…

 

Było za szybko?

 

Ja nigdy nie mówię, że było za szybko.. Nigdy nie jest tak, że jest za szybko, dlatego nie używam tego sformułowania… przyjdzie ktoś i przejdzie ten fragment szybciej i co wtedy?

 

Muszę zapytać o to, co się wydarzyło podczas ostatniej eliminacji. Grzegorz Grzyb nie startuje do drugiego odcinka specjalnego, tym samym zostajecie i mistrzami Polski i... wycofujecie się z rajdu. Dlaczego?

 

Cóż mieliśmy zrobić. W portfelu bieda i nie mogliśmy pojechać dalej. Ten sezon mocno nadszarpnął budżet naszych partnerów, naszych przyjaciół, a także mój. Jak jest minus to za daleko się nie zajedzie. Robiliśmy wszystko, żeby ten sezon w ogóle dociągnąć do końca. Dokończenie tego rajdu kosztowałoby nas około 100 000 pln. Niektórzy mówią, że warto by było poświęcić te pieniądze i ja się z tym zgadzam pod warunkiem, że się takie pieniądze posiada. Inaczej to wygląda jak z pieniędzmi jest gorzej.

 

Często byliście w sytuacji, w której przyjeżdżając na rajd ,a nawet w trakcie zapoznania z trasą nie wiedzieliście czy wystartujecie. Jak ciężko jest utrzymać koncentrację i rytm przygotowawczy skoro nic nie jest pewne?

 

Czasami nawet po rajdzie zastanawialiśmy się, czy mieliśmy za co jechać.  Momenty był z pewnością trudne i to faktycznie nie ułatwiało przygotowania. Trzeba przyznać, że często wcale nie byliśmy przygotowani. To tak jakby wziąć kogoś z przystanku autobusowego, wsadzić do rajdówki i kazać mu jechać szybko. Byliśmy w podobnej sytuacji. Ograniczone możliwości bardzo utrudniały nam pracę.  Z marszu wsiadaliśmy do samochodu i jeździliśmy po zwycięstwa. Nie mieliśmy innego wyjścia.

 

Czy zastawialiście się dlaczego jest taka sytuacja? Młody i utalentowany zespół, macie wyniki i jesteście przez większość czasu uśmiechnięci, wygadani i medialni. Czy sytuacja w rajdach w Polsce jest aż tak zła?

 

Sytuacja w Polsce nie jest zła i uważam, że tu jeździ więcej topowych samochodów niż w mistrzostwach Europy. Ciężko zatem powiedzieć, że jest niedobrze. Wydaje mi się, że sytuacja zła jest zupełnie gdzie indziej. Ideałem byłoby, gdyby rajdy były relacjonowane  w telewizji. Na Rajdzie Wisły na odcinki przychodziły tysiące kibiców. Zainteresowanie tą dyscypliną sportową jest naprawdę ogromne.  Myślę, że wiele osób chciałoby zasiąść przed telewizorem i te rajdy oglądać. Co zrobić jak tych relacji nie ma? Moim zdaniem sport popularny to ten, który jest w telewizji i myślę, że to w znaczącym stopniu utrudnia naszą sytuacje.

 

Wiadomo, że sporty motorowe to drogie hobby, a walka o sponsora równie zacięta jak na trasie rajdu.  Jaką radę miałbyś dla młodych kierowców, którzy chcą postawić pierwsze kroki w tym sporcie?

 

Wiadomo, że trzeba ciężko pracować i być zmotywowanym, ale radziłbym aby od początku postarać się o to aby otaczać się fajną grupą ludzi i partnerami, którzy są w stanie pomóc. To oczywista oczywistość, że cały czas trzeba szkolić technikę jazdy.  Rajdy to wiele trudnych elementów, które trzeba razem połączyć.  

 

Jakie są Twoje plany na przyszły rok? Wiem, że w grudniu pojedziecie oczywiście Barbórkę. Ale co dalej? Czy ten tytuł mistrza Polski otworzy drzwi do spokojniejszego sezonu w Polsce, a może pozwoli wyjechać poza granice naszego kraju. Może jako junior w mistrzostwach Europy?

 

Dokładnie tak. To duża zaleta, że wiekowo jestem w stanie startować w cyklach juniorskich w mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy. Warto jest być  młodym mistrzem (śmiech). Z pewnością będziemy każdy scenariusz rozważać. Przeanalizujemy sytuację, zobaczymy na co jesteśmy sobie w stanie pozwolić. Fajnie by było się rozwijać, ale do tego potrzebne jest duże zaplecze.  Jesteśmy zmotywowani, a to co robimy sprawia nam dużo frajdy i na szczęście widzimy jeszcze wiele drzemiącego w nas potencjału . Możliwość startu w którymś z rajdów zaliczanych do mistrzostw  Europy byłaby super.  A kto wie, może nawet w którymś z rajdów w mistrzostwach Świata. Kiedyś (śmiech).

Michał Stolfa, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze