Iwanow: Klątwa "Kowala"

Piłka nożna
Iwanow: Klątwa "Kowala"
fot. Cyfrasport

Ekspert Polsatu i srebrny medalista olimpijski Wojciech Kowalczyk kilkanaście dni temu w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” zawyrokował, że Jagiellonia Białystok to kandydat do walki o ligowego mistrza. Trener Michał Probierz, gdy tylko się z zapisem tej rozmowy zapoznał, od razu stwierdził, że to jak trujący pocałunek. Swoista „klątwa Kowala”. Prorok? Raczej nie. Bardziej człowiek znający najlepiej nasze futbolowe realia.

Co działo się po tamtym czasie? Porażka 2:4 (po dogrywce) w 1/8 finału Pucharu Polski z Lechem Poznań, a przecież „Jaga”” te rozgrywki traktowała dużo poważniej niż wyeliminowana wcześniej Wisła Kraków. Potem ligowe 0:1 i to u siebie z PGE GKS-em Bełchatów, który kilka dni wcześniej zebrał baty (pucharowe) od będącego w dołku zespołu Piasta Gliwice, którego Probierz kolejkę wcześniej gładko pokonał. I to na obiekcie śląskiego rywala. W niedzielę „piątka” na Cichej w Chorzowie, która „odrodziła” Waldemara Fornalika. Przerwę na reprezentację w Białymstoku przyjęto jak dar od pana Boga.

Są jednak pozytywy takiego stanu posiadania. Kilka lat temu Probierz z Jagiellonią zrobił mistrza jesieni i niektórym – i to nie tylko w Białymstoku – zagotowała się głowa. Zamiast chłodnej oceny, że jest to wynik ponad stan, wiosną zaczęła się krytyka. Bo zespół wracał do swojego miejsca w szeregu, ale to oznaczało, że w tabeli spadał. Trener dwa razy podawał się do dymisji i w końcu z Podlasiem się pożegnał. Potem jednak lepiej tutaj nie było. Mimo że pracę podejmowali ludzie o mocno brzmiących nazwiskach. Władze klubu latem tego roku wróciły więc do Probierza. Czy jednak gdyby Jagiellonia także obecnie zyskała miano najlepszej ekipy jesieni sytuacja by się nie powtórzyła? Przecież wiemy doskonale, jak kończą w tym kraju trenerzy, którzy nagle osiągają wynik lepszy niż potencjał. Spytajcie Jana Kociana, on wie dość dużo na ten temat. „Klątwa Kowala” nie powinna jednak wpłynąć na białostocką przyszłość Probierza.

 

POZYTYWNIE: Mariusz Stępiński (Wisła Kraków) – cudów jeszcze w jego grze nie ma, ale napastnik wypożyczony z Norymbergi po raz kolejny daje zmianę, która wpływa na wynik spotkania (wcześniej m.in. z Zawiszą Bydgoszcz). Brakuje jeszcze skuteczności, ale znajduje się często w podbramkowych sytuacjach. Może powinien zostać pod Wawelem dłużej, bo Bundesliga to jeszcze raczej nie jego czas. Decyzja zależy jednak nie tylko od zawodnika…

NEGATYWNIE: Tomasz Unton (trener Lechii Gdańsk) -  i to nie za niefortunną wypowiedź o jakości gry sobotniego przeciwnika z Kielc. Za fakt, że po takich słowach powinien sam coś pozytywnego pokazać. Unton w linii pomocy wystawił Marcina Pietrowskiego, Ariela Borysiuka i Daniela Łukasika. Kto tam miał czarować i kreować? Ofensywniej zrobiło się, gdy było 0:2. Zemsta Ryszarda Tarasiewicza była bardzo słodka.

Bożydar Iwanow, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze