Oktoberfest przez cały rok, czyli dominacja asbolutna Bayernu. Rok 2014 z Bundesligą

Piłka nożna
Oktoberfest przez cały rok, czyli dominacja asbolutna Bayernu. Rok 2014 z Bundesligą
fot. PAP
Nie ma mocnych na Bayern w Bundeslidze

91 punktów na 105 możliwych. 29 zwycięstw, tylko dwie porażki. To wcale nie bilans dorosłego zespołu występującego w lidze trampkarzy, a zobrazowanie, jak ligę niemiecką w ciągu całego roku zdominował Bayern Monachium. Zespół Pepa Guardioli jest absolutnym hegemonem i pewnie zmierza po kolejny tytuł mistrzowski. Gdzieś w sąsiedztwie święta Bawarczyków rozgrywa się tragedia Borussii Dortmund.

Hegemonia przez wielkie B

 

Zespół z Bawarii jest 24-krotnym mistrzem Niemiec, 17-krotnie wznosił w górę Puchar Niemiec. Jest klubem, który połowa Niemiec kocha, a druga połowa nienawidzi. Wszyscy jednak muszą się pogodzić z gigantyczną dominacją, jaką w minionym roku wprowadził Bayern.

 

Gdy drużynę obejmował Josep Guardiola w spadku po Juppie Heycknesie, wszyscy łapali się za głowę: z nim wygraliśmy wszystko! Dalszy bieg wydarzeń jednak zweryfikował wszystko: Hiszpan otrzymał gotowy produkt i go ulepszył. Bayern Guardioli miał skazy (0:4 z Realem), ale jest obecnie obok wspomnianego Realu najlepszym zespołem w Europie, nie ma sobie równych w Niemczech. Bayern pod wodzą Hiszpana gra ciężkim do zdefiniowania ustawieniem. Do zespołu świetnie wprowadzili się Juan Bernat i Xabi Alonso, coraz więcej szans dostają też Sebastian Rode oraz młodziutcy Alex Gaudino i Pierre Højbjerg. Jest też Lewandowski.

 

Bayern stał się potworem, połykającym wszystkich na swojej drodze. Nie pozwalającym rywalowi wyjść z połowy, dominującym przez większość meczu. Jedynymi zespołami, które w roku 2014 pokonały Bawarczyków na krajowym podwórku były Borussia Dortmund i... Augsburg. W 17 meczach obecnej kampanii maszynka Guardioli wbiła rywalom 41 bramek, pozwalając sobie na stratę zaledwie czterech. Ogromna w tym rola Manuela Neuera, który przy stylu prezentowanym przez Bayern jest zazwyczaj libero czyhającym gdzieś w okolicach środkowej linii boiska.

 

Zresztą wspaniała forma i przygotowanie fizyczne piłkarzy mistrza Niemiec stały się absolutną podstawą mistrzostwa świata zdobytego przez reprezentantów Niemiec. Thomas Muller, Manuel Neuer, Mario Gotze, Toni Kroos (jeszcze w Bayernie) - oni wszyscy prowadzili zespół Joachima Loewa do historycznego sukcesu. Warto wspomnieć też o znakomitym roku Arjena Robbena, który przeżywa drugą młodość.

 

Czy jakiś zespół stać będzie na podjęcie rękawicy rzuconej przez Bawarczyków? Wszystkie znaki na niebie wskazują, że nie.

 

Umarł król... nie żyje król

 

Latem, tuż po odebraniu korony króla strzelców za zdobycie dwudziestu ligowych goli, dokonał się jeden z transferów, który diametralnie zmienił rozkład sił w Bundeslidze. Robert Lewandowski po wzruszającym pożegnaniu przez fanów na Signal Iduna Park w Dortmundzie, założył koszulkę Bayernu Monachium. Bawarczycy uzbroili się jednym z największych dział w Europie, zaś Jurgen Klopp zapewniał, że sprowadzi godne zastępstwo.

 

Jak bardzo się jednak pomylił, możemy ocenić dopiero teraz. Ciro Immobile i Adrian Ramos byli gwiazdami jednego sezonu. Włoch został królem strzelców Serie A z 22 trafieniami, zaś Kolumbijczyk w barwach przeciętnej Herthy Berlin trafiał 16-krotnie. W Dortmundzie postawiono na ilość, a nie jakość, zafascynowano się graczami, którzy wykorzystali swój moment. Skutek? Obecność wicemistrzów Niemiec w strefie spadkowej po rundzie jesiennej! Zaledwie pięć trafień sprowadzonego w miejsce Lewego duetu. 10 porażek w 17 kolejkach. W Dortmundzie potrzebne jest trzęsienie ziemi i to natychmiastowe.

 

Gdy odchodził Kagawa, ściągnięto Reusa. W miejsce Sahina przyszedł Gundogan, zaś lukę po Mario Gotze miał załatać Henrikh Mhikhtaryan. Zespół Kloppa mimo straty na jakości, wciąż pozostawał jedynym zespołem mającym realne szansę na walkę z Bayernem, i tą walkę często podejmował. Okazało się, że jest jednak element układanki, którego zastąpić się nie da. Odejście kluczowej postaci tym razem zamieniło się w dramat ekipy z z Zagłębia Ruhry.

 

 

Polskie granie

 

Bundesliga tradycyjnie skupia wielu naszych rodaków. Robert Lewandowski został królem strzelców zakończonego w maju sezonu 2013/2014, zaś w obecnej kampanii możemy oglądać dziesięciu Polaków (grono to opuścił m.in. Arkadiusz Milik).

 

Najczęściej grającym zawodnikiem wbrew pozorom nie był Lewandowski, lecz Eugen Polański w barwach Hoffenheim. Do swoich regularnych występów zdążył nas już przyzwyczaić Łukasz Piszczek, jednak nie był tak efektywny jak w latach poprzednich. Przez 1305 minut spędzonych na boisku zanotował zaledwie jedną asystę.

 

Dużo lepiej z grona prawych obrońców spisywał się Paweł Olkowski, który szturmem podbija Kolonię. Były zawodnik Górnika Zabrze jest w zespole Petera Strogera ustawiany na prawej flance, może się pochwalić dwoma golami i trzema asystami oraz obecnością w zespole kolejki po znakomitym występie w Hoffenheim.

 

Często w koszulce Hannoveru możemy oglądać Artura Sobiecha, jednak najczęściej pełni on rolę zmiennika - zdobył zaledwie jedną bramkę. Zazwyczaj epizody grywa też reszta naszych reprezentantów na niemieckich boiskach: Sebastian Boenisch, Adam Matuszczyk, Sławomir Peszko, Ludovic Obraniak, Mateusz Klich oraz nękany kontuzjami Jakub Błaszczykowski, który niemal cały rok 2014 spędził w gabinetach lekarskich.

 

 

W pogoni za niedoścignionym

 

VfL Wolfsburg, Schalke 04 i Bayer Leverkusen, czyli zespoły, które biją się o podium. Każdy z nich ma swoje argumenty: Wilki świetnego play-makera, jakim jest Kevin de Bruyne; Schalke szeroką kadrę, która potrafi zdobywać punkty nawet podczas nieobecności największych gwiazd; Aptekarze zaś znakomite ofensywne trio: Son Heung-Min, Hakan Calhanoglu, Karim Bellarabi.

 

Walka między tymi drużynami o wicemistrzostwo będzie prawdopodobnie obok batalii o utrzymanie Borussii Dortmund najciekawszym aktem trwającego sezonu, bowiem złote medale wydają się być już zaklepane.

 

Dawne potęgi w odwrocie, nowe stoją u bram

 

VfB Stuttgart, Werder Brema, Hamburger SV. Jeszcze w tym tysiącleciu wspomniane kluby odnosiły sukcesy: walczyły, czy nawet zdobywały koronę mistrzowską. Reprezentowały Niemcy w europejskich pucharach. Gdzie są dzisiaj? Wielkie firmy oscylują gdzieś w granicach strefy spadkowej. Zespół z Hamburga grał nawet w barażach o utrzymanie. Bundesliga zaczęła przypominać NBA - tak łatwo tutaj być wielkim i chwilę później spaść na samo dno. Przyczyna? Potwornie wyrównany poziom. Czy kolejna w kolejce do sportowej degradacji jest Borussia Dortmund?

 

Wszak na miejsce dawnych potentatów wskoczyły nowe siły. Teraz górną połówkę tabeli okupują zespoły Borussii Moenchengladbach, Augsburga i Hoffenheim. To chyba jedyna taka europejska liga, gdzie granica między walką o puchary, a walką o utrzymanie jest tak cienka, łatwa i chętna do zatarcia, a siły tasowane są niemal co rok.

 

 

 

Największe PLUSY i MINUSY roku 2014:

 

ARJEN ROBBEN I MANUEL NEUER

Nazywani najlepszym graczem pola i najlepszym w ogóle mijającego roku. Obaj imponowali liczbami i stylem, obaj imponowali wpływem na grę Bayernu oraz swoich reprezentacji na mundialu. Neuer zdefiniował na nowo rolę bramkarza, zaś Robben z genialnego skrzydłowego stawał się napastnikiem, jak i nieustępliwym obrońcą. Wielka szkoda, że na podium plebiscytu FIFA Ballon d'Or znajdzie się miejsce zaledwie dla jednego z nich.

 

PRZEBOJEM DO KADRY: KARIM BELLARABI

Przykład błyskawicznej kariery. Niemiecki piłkarz marokańskiego pochodzenia po niezłych występach w Eitrachcie Brunszwik wrócił do macierzystego Bayeru Leverkusen, po czym... został wielką gwiazdą. 24-latek zajął miejsce na skrzydle grającego w Lidze Mistrzów zespołu Aptekarzy, oraz w związku z plagą kontuzji w reprezentacji Loewa zanotował już cztery występy w zespole narodowym, w tym z Polską. Bellarabi ten rok kończy też z najszybciej strzelonym golem: już w dziewiątej sekundzie spotkania z Borussią Dortmund.

 

BORUSSIA... ALE TA DRUGA

Mało który entuzjasta zespołu z Borussia-Park mógł przypuszczać, że jego zespół będzie bliżej czuba tabeli niż imienniczka z Dortmundu. Ale zespół z Mönchengladbach gra jak z nut i pozostaje w kontakcie ze strefą Ligi Mistrzów. Zespół zbudowany został na młodych i perspektywicznych graczach: Christophie Kramerze, Andre Hahnie, czy Thorganie Hazardzie. Zespół Luciena Favre'a może się pochwalić remisem z Bayernem Monachium.

 

WILKI GRYZĄ CO RAZ MOCNIEJ

Niewielu typowało ich na drugą siłę Bundesligi na zakończenie roku. Zieloni jednak radzą sobie znakomicie i kierowani przez świetnego reżysera Kevina de Bruyne'a przebojem pragną wskoczyć do Ligi Mistrzów, a może nawet postraszyć sam Bayern.

 

THRILLER NAD THRILLERY

Ogromnymi szczęściarzami byli kibice, którym udało się kupić bilety na Commerzbank-Arena we Frankfurcie dnia 25 października. Miejsce miało wtedy najlepsze spotkanie minionego roku. W meczu padło aż 9 goli, a Eintracht uległ przyjezdnym ze Stuttgartu 4:5. W meczu padło aż 41 strzałów, byliśmy świadkami czerwonej kartki i aż czterech zmian prowadzenia. Menedżer gospodarzy, Thomas Schaaf po tym meczu jednoznacznie stwierdził: "Futbol. To po prostu piękne".

 

 

OFENSYWNY DUET KLOPPA

Słaba skuteczność Adriana Ramosa i Ciro Immobile przełożyła się na fatalne występy Borussii Dortmund w lidze. Jurgen Klopp zupełnie nie trafił z transferami i na chwilę obecną musi zbierać siły na walkę o utrzymanie.

 

TEATR JEDNEJ DRUŻYNY

Dominacja absolutna Bayernu nie sprzyja widowisku. Bundesliga jest wyrównana, z jednym wyjątkiem. Kursy bukmacherów na mistrzostwo Niemiec już przed sezonem są absurdalnie niskie, inne drużyny nie są w stanie podjąć walki z gigantem zarówno sportowo, jak i finansowo.

 

GOL, KTÓRY ZAPAMIĘTAMY NA LATA...

To był rok Christopha Kramera. Defensywny pomocnik najpierw przedarł się do reprezentacji Loewa, wybiegł w pierwszym składzie finału, po czym... został znokautowany i nie pamiętał tego meczu. Komiczna historia rozegrała się również w spotkaniu Borussii Monchengladbach z Borussią Dortmund. Jedyną bramkę w tym spotkaniu zdobył właśnie Kramer. Był to piękny lob z czterdziestu metrów. Jedyny mankament był taki, że Niemiec trafił do własnej siatki...

Hubert Chmielewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze