Pindera: Narodziny gwiazd?

Zimowe
Pindera: Narodziny gwiazd?
fot. PAP
Michael Hayoboeck ( z lewej) i Stefan Kraft

Sensacji w ostatnim konkursie Turnieju Czterech Skoczni nie było. Wygrał wprawdzie Austriak Michael Hayboeck, ale pozycję lidera obronił jego rodak i przyjaciel Stefan Kraft. Z podium nie dał się zrzucić Słoweniec Peter Prevc, choć w Bischofshofen lepszy od niego był Japończyk Noriaki Kasai.

Wychodzi na to, że Turniej Czterech Skoczni jest stworzony dla Austriaków. To ich siódme zwycięstwo z rzędu. Tym razem sięgnął po nie 21. letni Kraft, który wyprzedził swojego najlepszego kumpla Hayboecka, ale ze stwierdzeniem, że oglądaliśmy narodziny gwiazd jednak bym się wstrzymał. Przecież ubiegłoroczny triumfator Thomas Diethart nie miał tym razem wiele do powiedzenia, skończył Turniej na 16 miejscu.

 

Ale o ile ubiegłoroczna wygrana Dietharta była ogromnym zaskoczeniem dla samych Austriaków, to sukcesy Krafta i Hayboecka już nie. Wystarczy spojrzeć na ich osiągnięcia, gdy byli juniorami, czy spojrzeć na tabelę Pucharu Świata. Prowadzi dwa lata starszy Hayboeck, który w Bischofshofen wygrał swój pierwszy konkurs PŚ, drugi jest Kraft. Obaj są w wielkiej formie, ale chyba większe wrażenie w ostatniej fazie Turnieju Czterech Skoczni zrobił na mnie Michael, czterokrotny złoty medalista mistrzostw świata juniorów. Po prostu fruwał nad zeskokiem.

 

Ogromne brawa znów należą się najstarszemu uczestnikowi tego Turnieju. Japończyk Noriaki Kasai w tym roku skończy 43 lata, Kraft mógłby być jego synem, ale on nic sobie nie robi z upływającego czasu. Tym razem do końca walczył o miejsce na podium w ostatecznej klasyfikacji TCS (zabrakło mu 2,4 pkt), ale dwa razy młodszy Prevc nie dał się z niego zrzucić. Słoweniec będzie na pewno jednym z faworytów mistrzostw świata w Falun pod koniec lutego. Na Japończyka też można stawiać w ciemno, zobaczymy czy nie stracą formy Kraft i Hayboeck. Ale trener Austriaków, Heinz Kuttin, może być spokojny. Ma przecież Schlierenzauera, który pod koniec sezonu powinien skakać znacznie lepiej niż teraz.

 

A Polacy? Większość zagranicznych ekspertów jest przekonana, że Kamil Stoch jeszcze pokaże na co go stać. Na Turniej Czterech Skoczni przyjechał po operacji stawu skokowego i krótkiej rehabilitacji, właściwie bez treningu. A mimo to w pierwszym konkursie był czwarty. Ostatecznie zajął dziesiąte miejsce, najlepsze z Polaków. Na pewno na dobrą ocenę zasłużyłby też Piotr Żyła, gdyby nie wpadka w Bischofshofen, którą potwierdził, że jest nieobliczalny i skacze w kratkę.

 

O pozostałych można chyba tylko napisać, że stać ich na więcej. Ale o tym, który z nich będzie wspierać Stocha i Żyłę w dalszej części sezonie decydować będzie trener Łukasz Kruczek i oczywiście ich aktualna forma. Na Turnieju Czterech Skoczni po prostu z nią nie trafili. Takie są fakty.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze