Marco Pantani - Pirat co się górom nie kłaniał

Inne
Marco Pantani - Pirat co się górom nie kłaniał
fot. PAP
Marco Pantani w 1998 roku, najlepszym w jego karierze, wygrał dwa wielkie wyścigi – Tour de France oraz Giro d’Italia.

13 stycznia Marco Pantani skończyłby 45 lat; jednak nikt nie stawia świeczek na torcie. Zwycięzca Giro d’Italia i Tour de France, zmarł 11 lat temu w okolicznościach niejasnych do dziś.

Od dziecka był rachityczny, (gdy odnosił sukcesy przy wzroście 172 cm, ważył zaledwie 55 kg) i w dyscyplinach drużynowych nie miał szans na sukcesy, więc pokochał rower, podarowany przez dziadka. Godzinami w samotności pedałował na nim po okolicznych górskich serpentynach. Gdy wspinaczkę opanował do perfekcji wystartował w amatorskim Giro d’Italia. W 1992 r. wygrał ten wyścig i przeszedł na zawodowstwo. Potem druga lokata w Giro i trzecia w Tour de France zapewniły mu awans do kolarskiej elity. W 1995 r. na trasie klasyka Mediolan – Turyn uderzył go jadący pod prąd samochód. Miał niemal doszczętnie połamaną lewą nogę. Nie poddał się i już w maju następnego roku znowu siedział na rowerze.


Oczekiwanie na sukces


Trwało do 1997 roku, gdy najpierw stanął na podium w Vuelta a Murcia, a potem wystartował w Tourze. Kibice zapamiętali jego dwa wspaniałe solowe zwycięstwa w L'Alpe d'Huez. Na Polach Elizejskich był co prawda trzeci, stracił 14'03" do Ullricha. Wtedy nikt się nie spodziewał tego, co miało nastąpić za rok. Na wiosnę wygrywa Giro, ale przecież nikt nie przeczuwał, że będzie również bohaterem Tour de France.


Pirat, albo Słoniątko

Nazywali go z racji kolczyka i łysej głowy Piratem albo pieszczotliwie Słoniątkiem z uwagi na odstające uszy. Ale nie za charakterystyczny wygląd był kochany. A za jazdę po górach i za to, że nie kalkulował; albo w szaleńczym ataku odjeżdżał wszystkim albo spektakularnie odpadał. Tak wygrał Tour de France atakując prawie na każdym górskim etapie, odrabiając ogromne straty po pierwszej części wyścigu i wskoczył na podium na Polach Elizejskich. To wtedy zapanował żółty szał we Włoszech. Kibice mieli swojego bohatera, noszono go na rękach.

Nie ma i długo nie będzie kolarza jeżdżącego tak widowiskowo jak Pantani. Nie zawsze wygrywał, ale kiedy ruszał do ataku, jego akcję obserwowało się z zapartym tchem. - wspominał w jednym z wywiadów Czesław Lang.


Potem jednak przyszedł koszmarny 1999 rok: kiedy Pantani prowadził w Giro z przewagą ponad pięciu minut, został zdyskwalifikowany z powodu zbyt wysokiego poziomu hematokrytu, co wskazywało na stosowanie EPO, wówczas powszechnej używki kolarzy pozwalającej krwi wchłonąć więcej tlenu. Ponieważ niemal wszyscy cykliści dopingowali się wtedy na potęgę, a komisje przymykały oko, toteż pojawiła się sugestia, że Pirat stał się kozłem ofiarnym. Ojciec - Paolo Pantani nie miał wątpliwości - jego syn pośrednio został „zabity” przez manipulację podczas owego Giro.

Marco już pięć lat przed swoją śmiercią został zabity, zaczął umierać. Wtedy w Madonna di Campiglio. Za to winę ponoszą inni.

Błyski podczas zjazdu

Załamany nie wsiadł już na rower w tym sezonie. Zamknął się przed ludźmi; ponoć wtedy zaczął brac narkotyki. Potem jeszcze był błysk w 2000 roku, kiedy wystartował w Giro; jednak nie był w stanie walczyć z najlepszymi; wyścig ukończył na 28. pozycji. Kolejny błysk na Tour de France. Oczywiście w górach, gdzie Pantani był królem. Na 12.etapie, na legendarnej Mont Ventoux, wyprzedził późniejszego zwycięzcę - Lance’a Armstronga. I to było na tyle - po 16. etapie wycofał się z wyścigu. I pojechał na życiowej trasie ostro w dół - zjazd zakończył 14 lutego 2004 roku w apartamencie ekskluzywnego pensjonatu w Rimini. Stwierdzono zawał serca wywołany kokainą. Śledczy zawyrokowali: samobójstwo albo nieświadome przedawkowanie.


Wiele wskazuje na to, że Pantani po prostu nie widział przed sobą przyszłości i nie chciał żyć tylko wspomnieniami wspaniałej przeszłości. Został w pewnym sensie zaszczuty - z uwielbianego sportowca z dnia na dzień stał się w oczach wielu ludzi przestępcą, oszustem sięgającym po doping. To spowodowało załamanie nerwowe, depresję, poczucie przegranego życia. - mówił, tuż po informacji o śmierci Pantaniego, Czesław Lang

"Pantani został zamordowany?"

Gazzetta dello Sport" pod dramatycznym tytułem "Pantani został zamordowany?" postawiła hipotezę, że "Pirat" został pobity i zmuszony do wypicia kokainy zmieszanej z wodą. Kto i dlaczego miałby go zabić? Niewątpliwie dużo wiedział o machlojkach w świecie kolarstwa i mógł ujawnić tajemnice kompromitujące niejedną wpływową postać. W ostatnich tygodniach jednak potwierdzono konkluzję pierwszego śledztwa, że śmierć kolarza nastąpiła wskutek przedawkowania kokainy w połączeniu z lekami antydepresyjnymi. Tak czy inaczej na Półwyspie Apenińskim pozostał legendą. Jest bohaterem dwu filmów fabularnych, kilkudziesięciu dokumentalnych, piętnastu książek i dziesięciu piosenek. A w rodzinnej miejscowości Cesenatico upamiętnia go pomnik.

Anna Zapert, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze