914 dni oczekiwania. Dojrzała Chelsea, a Mourinho jak dziecko. Tylko co dalej?

Piłka nożna
914 dni oczekiwania. Dojrzała Chelsea, a Mourinho jak dziecko. Tylko co dalej?
fot. PAP

Chelsea znowu wygrała na Wembley. Posucha pucharowa trwała od 15 maja 2013 roku. Jeszcze dłużej czekał Jose Mourinho, który ostatni raz po jakikolwiek puchar sięgnął 41 miesięcy temu! Po zakończeniu meczu było widać, ile ten sukces dla niego znaczy.

Choć Capital One Cup to rozgrywki, które z pewnością są najmniej ekskluzywne i nie można ich porównać z Pucharem Anglii, to Chelsea od początku traktowała je poważnie. Mecze z drugoligowcami, trzecioligowcami? Nieważne – prócz kosmetycznych zmian skład zawsze był najsilniejszy.

Mourinho zawsze miał obsesję wygrywania. Nie zachwiało tego nawet ponad 900 dni bez żadnego trofeum. Tak jakby czuł nóż na gardle. Skoro trafiła się dosyć dobra droga, to czemu nie spróbować wygrać? Styl znowu pozostawiał wiele do życzenia. Przecież na początku drugiej przygody z Chelsea, Portugalczyk zapowiadał zmiany w grze. W decydujących meczach tego nie było. – Finały się nie gra, tylko wygrywa – powtarzał.

Na przekór wszystkim

W finale to była klasyczna Chelsea. Schowana, czekająca na błąd rywala i licząca na szybkie kontrataki i stałe fragmenty gry. Mourinho nie mógł skorzystać z Nemanji Matica – czyli postaci kluczowej w środku pola. Od niego zależy bardzo wiele – choć śmietankę spija bardziej ofensywny Cesc Fabregas, to od Serba zależy równie dużo. I to było widać w meczu z Tottenhamem.

Na jego pozycji zagrał Kurt Zouma – nominalnie środkowy obrońca. Mourinho zrobił to samo, co kiedyś z Pepe w trakcie El Clasico. On po prostu lubi mieć kogoś takiego do zadań specjalnych. I choć Chelsea straciła jednego gracza do rozegrania, bo Francuz takiego zmysłu raczej nie ma, to w tej konkretnej sytuacji nie był to problem. On miał rozbijać ataki. Mourinhoo zapytany po meczu o jego występ podsumował go w dwóch słowach: "Marcel Desailly". O równie duży komplement trudno...

W pierwszej połowie był pozostawiony sam sobie, więc Tottenham miał w tej strefie ogromną przewagę. W drugiej części dołączyli do niego Ramires i Fabregas – gra Chelsea wyglądała lepiej. Kapitalnie zagrał Cesar Azplicueta - być może najlepszy gracz na boisku (ileż on miał odbiorów i przechwytów). Mourinho wiedział, co robi. Po podaniu składów zarzucano mu tchórzostwo, ale on mając w pamięci słynne 3:5 na początku roku, wszystko dokładnie przeanalizował. Po raz kolejny pokazał krytykom, że on z pokładu jeszcze nie chce zejść. I nie zatopią go nawet takie pociski.

Dziecięca radość

Chciał wygrać, no i wygrał. Chciał trofeum, no i ma. Nawet jeśli jest to tylko Puchar Ligi, to radość Mourinho była wielka. Pamiętacie jego zachowanie, kiedy wraz z Porto wygrywał Ligę Mistrzów? Przypominał człowieka wręcz wściekłego. Jak później tłumaczył, był taki, bo wiedział, że za chwilę klub opuści, więc radość nie była na miejscu. Oryginalny od zawsze!

Z kolei zachowanie po wygraniu Capital One Cup 2015 było zaskakujące. Mourinho wyglądał na kilkanaście lat młodszego, to była dzika radość. Najpierw wyściskał się z asystentami, później świętował z kibicami, a na końcu… improwizował. Rzucał się na murawę, skakał – zupełnie nie przypominał prawdziwego siebie. Będąc w dobrym nastroju, nie tracił głowy i ciągle chłodno analizował poszczególne aspekty swojej drużyny. – Gracz meczu? Thibaut Courtois – bez niego nie byłoby nas tutaj – powiedział po spotkaniu, w którym zagrał przecież Petr Cech. To była dziecięca radość po zwycięstwie dojrzałej drużyny, która nie pozwoliła rywalowi na wiele.

Ten dzień nie mógł się ułożyć dla niego lepiej. Nie dość, że wygrał trofeum, to Manchester City stracił punkty w Liverpoolu. I choć to tylko Capital One Cup, to od czegoś przecież trzeba zacząć. Przecież w sezonie 2004/2005, kiedy pojawił się w Londynie po raz pierwszy, to także zaczął od tego (wtedy jeszcze nazywał się on Carling Cup). A później przyszło mistrzostwo. - Trudno jest mi żyć bez zdobywania trofeów. Potrzebuję ich do życia jak jedzenia - mówił po meczu. Czy sytuacja się powtórzy? Czy to właśnie w tę stronę zmierza Chelsea?



Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze