Siatkarzy pakt z „Diabłem”. Mogą sięgnąć po mistrzostwo

Siatkówka
Siatkarzy pakt z „Diabłem”. Mogą sięgnąć po mistrzostwo
fot. Cyfra Sport
Jakub Bednaruk

Jakub Bednaruk poprowadzi reprezentację Polski juniorów, która została bez trenera po odejściu do kadry kobiet Jacka Nawrockiego. Zwany „Diabłem” szkoleniowiec warszawskiej Politechniki, mówi bez ogródek: - Mam ambicję wygrać, co tylko możliwe. A jeśli wygrywa się wszystko, zostaje się mistrzem świata.

Przemysław Iwańczyk: Jesteś zaskoczony, że powierzono Ci prowadzenie juniorskiej reprezentacji Polski?


Jakub Bednaruk: Nie ukrywam, że rozmawiałem ze Stephanem Antigą o współpracy z pierwszą reprezentacją. Był plan, bym w jakiś sposób pomagał, moja prośba została wysłuchana, ale w tym czasie padła inna propozycja, która bardzo mnie zaskoczyła. Zaproponowano mi prowadzenie juniorów. Bardzo mnie to zaskoczyło, ale odpowiedziałem od razu. To gorąca posada, wiadomo, że w razie potknięcia mogę ją stracić już za trzy tygodnie. Ale co tam, ryzykuję.


Skąd ta presja?


Za trzy tygodnie gramy w Bełchatowie turniej o awans do mistrzostw świata. Kwalifikuje się tylko jeden zespół i to musimy być my. W turnieju zagrają również Włosi, Francuzi, którzy mają zapewniony awans, oraz Austriacy. Ale nie wystarczy nam wygrać tylko z tymi ostatnimi, musimy być pierwsi w całej batalii. W przeciwnym razie na mundial pojadą drużyny z innych grup z wyższym od nas rankingiem. Nie oszukujmy się, dla Włochów i Francuzów jesteśmy groźnymi przeciwnikami, pewnie im byłoby na rękę, żebyśmy na mistrzostwa nie pojechali. Więc będą walczyć, a obok Rosjan razem z nami czołowe drużyny na kontynencie.


Wróćmy do propozycji. Kto Ci ją złożył?


Rozmawiałem z Włodzimierzem Sadalskim, Jackiem Kasprzykiem, Pawłem Papke. Od nich wyszła ta propozycja, zgodziłem się bez wahania. Bo – jak już mówiłem – są propozycje, nad którymi się nie zastanawiasz. Najbardziej zależało mi jednak, bym dostał namaszczenie od Jacka Nawrockiego, który dotychczas prowadził ten zespół. Dostałem błogosławieństwo, więc działamy. We wtorek powołamy kadrę, zrobimy to w porozumieniu. W większości to ludzie wskazani przez Jacka, ja dołożyłem dwie propozycje po mistrzostwach Polski w Częstochowie, na których byłem. Nie będzie wielkich niespodzianek, trzon naszej reprezentacji będą stanowić chłopaki ze składów ligowych. Moim zadaniem jest, żeby przeżyli tę zmianę jak najlepiej, bez zbędnego szoku. Nie powinno być problemów, bo z Politechniki Warszawskiej, w której pracuję, zabieram pięciu ludzi, a gdyby nie kontuzja Lemańskiego, byłoby ich aż sześciu. To też pewnie miało wpływ na propozycję dla mnie. Tu nie ma czasu na eksperymenty, należy wykrystalizować z tej grupy skład i wygrać eliminacje.


Praca selekcjonera nie będzie kolidować z Twoją pracą w klubie?


W Politechnice skończyliśmy już sezon, mistrzostwa świata są we wrześniu, a kolejne rozgrywki PlusLigi startują pod koniec października. Nie ma więc żadnej kolizji. Poza moim asystentem Wojtkiem Serafinem z Lotosu Trefla Gdańsk, z którym grałem, reszta sztabu będzie z Politechniki. Wszystko przebiegnie zatem bezboleśnie, nie trzeba będzie nam czasu na zapoznawanie się, docieranie.


Będziesz jednym z najmłodszych trenerów prowadzących kadrę.


Z juniorami zwykle pracowali młodzi selekcjonerzy – Ireneusz Mazur, Grzegorz Ryś. Podstawowym kryterium była praca w PlusLidze i z młodzieżą. Spełniałem je, wiem, na co stać Śliwkę, Szalpuka, Mordyla, Depowskiego czy Bieńkowskiego.


Weźmiesz kogoś ze złotej drużyny kadetów, która wygrała mistrzostwo Europy?


Tylko Kochanowski z AZS Olsztyn. Inni też się wyróżniali, ale akurat na ich pozycji mamy inne mocne kandydatury.


Jeśli powiodą się eliminacje, to co dalej?


Zaczynamy przygotowania do imprezy w Meksyku.


Myślisz, że to możliwe, byś został z drużyną mistrzem świata?


Mam ambicję wygrać, co tylko możliwe. A jeśli wygrywa wszystko, zostaje się mistrzem świata. Na razie jednak mam zbyt wiele na głowie, by zastanawiać się nad tak daleką przyszłością. Zwariowałbym poza tym, gdyby coś takiego zaprzątało mi głowę non-stop. Cel nr 1 to kwalifikacje w Bełchatowie.


Jak bardzo zmieniłeś się jako trener w ostatnim czasie?


Bardzo się zmieniłem, widzę, ile błędów popełniam, ale też jak szybko rozwiązuję problemy. Patrzę na siebie sprzed trzech lat, idealistę, któremu wydawało się, że świat jest idealny, i nie wierzę. Patrzę na siebie teraz i jestem dumny, jak łatwo udaje mi się rozwiązywać problemy, z którymi się borykam. Znajduję przyczyny i działam, w tym czuję się naprawdę mocny.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze