Rakiety na dobrej trajektorii. Rekord Hardena

Koszykówka
Rakiety na dobrej trajektorii. Rekord Hardena
fot. PAP
James Harden (z prawej) pobił rekord kariery w play-off

Już tylko po jednym zwycięstwie brakuje koszykarzom Houston Rockets i Washington Wizards, aby awansować do drugiej rundy fazy play off ligi NBA. W piątek po raz trzeci "Rakiety" wygrały z Dallas Mavericks (130:128), a "Czarodzieje" z Toronto Raptors (106:99).

Rockets do zwycięstwa poprowadził James Harden, zdobywca 42 punktów. To jego rekord kariery w play off. Duże wsparcie zapewnił mu Dwight Howard, który miał aż 26 zbiórek, w tym 11 pod atakowanym koszem.

 

- To nie była moje noc do punktowania i nie przeszkadza mi to. Jest jedna rzecz na którą zawsze mam wpływ, czyli przejęcie kontroli w strefie podkoszowej - powiedział Howard.

 

Mavericks nie tylko przegrali wcześniej dwa mecze w Houston, ale także doznali poważnego osłabienia. Z powodu kontuzji w tym sezonie drużynie nie pomogą już Chandler Parsons i Rajon Rondo. Ciężar gry wzięli na siebie Niemiec Dirk Nowitzki i Monta Ellis. Obaj zdobyli po 34 pkt, ale na wygraną to nie wystarczyło.

 

Ellis miał szansę doprowadzić do dogrywki, jednak jego rzut niemal równo z końcową syreną okazał się niecelny.

 

Bohaterem Wizards był Paul Pierce. 37-letni weteran na 16,3 sekundy przed zakończeniem meczu, przy prowadzeniu gospodarzy 102:99, trafił trzypunktowy rzut tuż przed upłynięciem czasu na przeprowadzenie akcji. Tym samym odebrał rywalom nadzieje na zwycięstwo i odwrócenie losów rywalizacji.

 

"Czarodzieje" zaprezentowali zespołowa grę. Sześciu ich zawodników uzyskało dwucyfrową zdobycz punktową, a najwięcej na swoim koncie zapisał Marcin Gortat - 24. Polski środkowy imponował skutecznością, trafił 11 z 15 rzutów z gry. Miał także 13 zbiórek, pięć asyst i cztery bloki.

 

- Nie jesteśmy drużyną dwóch koszykarzy - podkreślił trener stołecznego zespołu Randy Wittman.

 

W rywalizacji do czterech zwycięstw Rockets i Wizards wygrywają po 3-0. Nigdy nie zdarzyło się, aby drużyna mająca taką przewagę przegrała serię.

 

Na prowadzenie 2-1 wyszli natomiast koszykarze San Antonio Spurs. Obrońcy tytułu rozbili we własnej hali Los Angeles Clippers 100:73.

 

Przed spotkaniem statuetkę dla najlepszego obrońcy odebrał skrzydłowy gospodarzy Kawhi Leonard. Najbardziej wartościowy zawodnik (MVP) ubiegłorocznych finałów tym razem pokazał również jak niebezpieczny potrafi być w ataku. Zdobywając 32 pkt ustanowił rekord kariery w play off. Miał rewelacyjną skuteczność, trafił 13 z 18 rzutów z gry.

 

- Po prostu robię to, co akurat trzeba, by pomóc drużynie. Dzięki kolegom miałem dogodne okazje do oddawania rzutów i szybko złapałem rytm - powiedział Leonard, który nie zapomniał o defensywie. Zanotował dwa bloki i trzy przechwyty.

 

Spurs prowadzili przez cały mecz, ale jego losy rozstrzygnęły się w trzeciej kwarcie. W niej Clippers zdołali zdobyć tylko 11 punktów i ich strata urosła do 21 "oczek".

 

- To już nam się przydarzyło kilka razy w tym sezonie. Kiedy przestajemy trafiać, tracimy ducha walki. Z każdym niecelnym rzutem malało także zaangażowanie w obronie - ocenił trener gości Doc Rivers.

 

Czwarte spotkanie odbędzie się w niedzielę, także w Teksasie. Tego samego dnia awans mogą uzyskać Wizards i Rockets.

psl, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze