Z Rowu Mariańskiego na Mount Everest. Stara Dama znów wejdzie na szczyt?

Piłka nożna
Z Rowu Mariańskiego na Mount Everest. Stara Dama znów wejdzie na szczyt?
fot. PAP

Jeszcze dziesięć lat temu finał Ligi Mistrzów byłby w Turynie wydarzeniem jak najbardziej normalnym. Po aferze Calciopoli, grze w Serie B i upokorzeniach w Lidze Europejskiej, mecz z Barceloną jest jednak szczytem marzeń turyńskich kibiców. Juventus powrócił na wyżyny wielkiego futbolu po tym, jak kilka lat temu znalazł się na samym dnie...

Luciano Moggi to osoba, z którą wiążą się zarówno najlepsze wspomnienia w historii klubu z Turynu, jak i największy skandal, którego ofiarą stała się właśnie Stara Dama. Jedni zarzucają mu do tej pory, że Juventus przez rok musiał tułać się po boiskach Serie B w wyniku afery Calciopoli. Drudzy tęsknią za czasami, gdy w klubie rządzonym przez Moggiego grali najlepsi piłkarze świata, z Zinedinem Zidanem na czele. I to właśnie gdy kontrowersyjny boss trzymał za stery drużyny z Turynu, Juventus po raz drugi i ostatni sięgnął po Puchar Europy.

19 lat minęło...

Objęcie przez Moggiego w 1994 roku rządów w klubie, który od prawie dekady nie potrafił zdobyć mistrzostwa Włoch, było zbawieniem dla zakochanych w futbolu turyńczyków. Niegdyś przyzwyczajeni do wielkich sukcesów kibice, bardzo długo żyli w pustce. Nowy szef Juventusu zapełnił ją jednak błyskawicznie, ściągając do klubu znakomitego trenera Marcelo Lippiego, który już w pierwszym sezonie prowadzenia drużyny wywalczył scudetto. Mistrz Włoch mógł więc zagrać w Lidze Mistrzów i powtórzyć sukces z pamiętnego meczu na Heysel, gdy w 1985 roku, w tragicznych okolicznościach, pokonał Liverpool 1:0.

Już wtedy Juventusu bały się wszystkie drużyny na Starym Kontynencie, więc wyeliminowanie Realu Madryt w fazie pucharowej nie było traktowane w ramach niespodzianki, tak jak to było w obecnym sezonie. W finale Juve miało się jednak zmierzyć z obrońcą trofeum - naszpikowanym gwiazdami Ajaksem Amsterdam. Włosi nie przestraszyli się holenderskiego giganta i po fantastycznym meczu i serii rzutów karnych zdobyli historyczny puchar. Puchar, który mimo trzech kolejnych prób, nigdy więcej już nie trafił w ich ręce.

22 maja 1996 roku Moggi jednak triumfował i od razu zabrał się za kolejne wielkie zakupy. W następnych latach do Turynu sprowadzał same uznane nazwiska, jak choćby Zinedine'a Zidane'a, Edgara Davidsa czy Filippo Inzaghiego. Ikoną Starej Damy pomału stawał się jednak gracz, który do stolicy Piemontu przybył jeszcze przed Moggim - w 1993 roku. Alessandro Del Piero był po prostu wielki. Wykonywane przez niego rzuty wolne z reguły kończyły się w siatce przeciwnika, a jego bajeczna technika doprowadzała do rozpaczy rywali. Nic dziwnego, że Del Piero szybko został przywódcą "bandy" z Turynu. Skomplikowana kontuzja w 1999 roku wyłączyła go z gry na 9 miesięcy, ale po przymusowej przerwie Il Capitano wrócił jeszcze silniejszy. I został najlepiej zarabiającym piłkarzem świata.

Tragedia klubu i dramat legendy

Juventus po prostu stać było na hojne wynagradzanie swoich graczy i ściąganie do klubu kolejnych gwiazd. 52 miliony dolarów za bramkarza? Proszę bardzo! Właśnie tyle włodarze drużyny z Turynu wydali na Gianluigiego Buffona, który do tej pory broni barw Juve. Dlatego 19 milionów euro, które turyńczycy przeznaczyli na zakup Zlatana Ibrahimovicia wydawało się w 2004 roku promocją. Tym bardziej, że to Ibra poprowadził Starą Damę  do dwóch kolejnych tytułów mistrzowskich. Tytułów, które zniknęły jednak z dorobku Juventusu, podobnie jak Zlatan zniknął z klubu latem 2006 roku.

Było to pokłosie bodajże największej afery w historii włoskiego futbolu - Calciopoli. 4 maja 2006 Moggi został oskarżony o wybieranie przychylnych sędziów Juventusowi oraz innym oskarżonym działaczom drużyn Serie A i Serie B. Wszystkich ich podejrzewano o stworzenie systemu korupcyjnego. Niestety, największą karę za niecne czyny bossa Juve, poniósł sam klub z Turynu. Mistrzowie zostali zdegradowani do drugiej klasy rozgrywkowej, a sezon na zapleczu Serie A zaczęli z dziewięcioma ujemnymi punktami na koncie. Jednocześnie obok tragedii klubu, rozegrał się też dramat jednej z legend Juventusu.


Gianluca Pessotto w ekipie ze stolicy Piemontu grał od pamiętnego sezonu 1995/96. Był typowym walczakiem, który rzadko decydował się na szarżę w kierunku bramki przeciwnika, choć zdarzało mu się też zdobywać piękne gole. Po sezonie 2005/06 zakończył karierę zawodnika i został menedżerem Juventusu. Niestety, objęcie przez niego tej funkcji zbiegło się w czasie z aferą korupcyjną. Pessotto, który słynął z twardego charakteru na boisku, nie poradził sobie z ogromnymi problemami klubu. 27 czerwca 2006 roku wyskoczył z okna swojego biura, z wysokości około 15 metrów i w stanie ciężkim został zabrany do szpitala. Na szczęście Pessotto miał na tyle szczęścia w nieszczęściu, że po pewnym czasie wrócił do zdrowia i mógł ponownie zająć się sprawami ukochanego klubu.

Klubu, który przezwyciężył trudny okres i już po roku wrócił do elity. Powrót do dawnej świetności był jednak bardzo żmudnym procesem, który odbywał się już bez udziału Luciano Moggiego. Szef Juventusu podał się do dymisji w związku z aferą Calciopoli i już nigdy nie wrócił do wielkiej piłki. W Turynie zostały jednak takie postacie jak Del Piero, Buffon czy Pavel Nedved, na których Juve oparło swoją grę w czasie kryzysu. Stara Dama nie była już mimo wszystko tak silna, jak kilka lat wcześniej i na kolejny tytuł mistrza Włoch musiała czekać aż do 2012 roku. W tym czasie szpilkę w chimerycznie grającą drużynę z północy Włoch zdołała wbić nawet polska drużyna...

Porażka nawozem sukcesu

16 września 2010 roku Lech Poznań miał dostać solidną nauczkę od odradzającego się giganta europejskiego futbolu. Zamiast lania, które turyńczycy mieli sprawić Polakom, była jednak wielka sensacja, bo "Kolejorz" po hat-tricku Artjomsa Rudnevsa wywiózł z Turynu zwycięski remis. W rewanżu przy Bułgarskiej oba zespoły również podzieliły się punktami i dzięki temu to Lech awansował z grupy A Ligi Europejskiej do fazy pucharowej rozgrywek. Stara Dama z wielkim niesmakiem musiała przełknąć gorycz porażki, która jednak wzmocniła włoskiego potentata.

W 2011 roku Juve przeniosło się na nowy obiekt - Juventus Stadium, który już od czterech lat jest prawdziwym talizmanem gospodarzy. Od sezonu 2011/12 piłkarze ze stolicy Piemontu ani razu nie oddali już tytułu mistrzowskiego żadnemu z najgroźniejszych rywali. W międzyczasie z klubu odeszła legenda w postaci Alessandro Del Piero, ale w jego miejsce pojawili się kolejni gracze głodni sukcesu, jak niesamowity Carlos Tevez. Argentyńczyk przejął po Del Piero koszulkę z numerem 10 i poprowadził drużynę do kolejnych sukcesów. Teraz, do kolejnego mistrzostwa Włoch i pierwszego od 20 lat Pucharu Włoch, Stara Dama może "dorzucić" jeszcze cenniejsze trofeum - puchar Ligi Mistrzów. Z Rowu Mariańskiego Juventus może bardzo szybko dostać się na Mount Everest europejskiego futbolu...

Paweł Ślęzak, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze