Alfabet Wimbledonu cz. I: A jak Agnieszka - K jak kolejki

Tenis
Alfabet Wimbledonu cz. I: A jak Agnieszka - K jak kolejki
fot. PAP/PA
Agnieszka Radwańska była już w finale Wimbledonu.

Najbardziej prestiżowy turniej tenisowy świata. Białe stroje, perfekcyjnie przystrzyżona trawa i rodzina królewska na trybunach. Wimbledon czas zacząć!

Ten turniej chce wygrać każdy tenisista. Novak Djoković przyznaje, że gdy zaczął przygodę z tenisem to stawał przed lustrem i unosił nad głowę porcelanowy talerz, udając, że to puchar wręczany zwycięzcom Wimbledonu. Co musicie wiedzieć o londyńskim turnieju? Oto nasz wimbledoński alfabet.

 

A jak Agnieszka. Radwańska oczywiście. Wimbledon to ulubiony turniej Polki. Sukcesy na kortach trawiastych odnosiła już w czasach juniorskich. W 2005 roku wygrała turniej do lat osiemnastu.  W rozgrywkach seniorskich największy sukces odniosła w 2012 roku. Awansowała do finału, w którym dopiero po trzysetowym boju przegrała z Sereną Williams. Rok później też miała dużą szansę na sukces, ale obandażowana i zmęczona wcześniejszymi długimi meczami przegrała w półfinale z Sabiną Lisicką. W tym sezonie Radwańska będzie bronić punktów za czwartą rundę.

 

B jak bilety. Jest drogo. Ale mimo to przed bramą All England Clubu co sezon ustawia się bardzo długa kolejka. W pierwszych dniach rywalizacji najtańsza wejściówka na kort centralny kosztuje 50 funtów, czyli prawie 300 złotych. W drugim tygodniu rozgrywek cena wzrasta dwukrotnie. Bilety na ćwierćfinały to koszt prawie 800 złotych. Miejsce na finale – prawie 1000.  Jeśli ktoś chce po prostu poczuć magię Wimbledonu, najlepszym rozwiązaniem jest zakup wejściówki na boczne korty. Na początku turnieju taki bilet kosztuje 25 funtów, czyli około 150 złotych. Można wtedy oglądać mecze na wszystkich kortach poza czterema największymi. A na nich też jest ciekawie. Pewien znany działacz piłkarski pod bramą Wimbledonu by się nie odnalazł. Odsprzedawanie i oddawanie biletów jest zabronione i grożą za nie ogromne kary.

 

C jak celebryci. Rodzina królewska ma na korcie centralnym własną lożę. I często z niej korzysta. Na turnieju regularnie pojawiają się księżna Kate i książę William. Czasami obecnością zaszczyca Wimbledon nawet królowa Elżbieta. Poza tym na kortach pojawiają się słynni aktorzy i piosenkarze. Wielkimi miłośnikami tenisa są Victoria i David Beckhamowie, a także Nicole Kidman, czy Tom Cruise.

 

D jak dzieci do podawania piłek. Myślicie, że podawanie piłek i ręczników najlepszym tenisistom świata to łatwe zadanie? To zapraszam na casting. Casting na dziecko do podawania piłek. To nie żart. Wymagania są wysokie. Co roku do obsługi turnieju zgłasza się ponad 700 chętnych. Organizatorzy wybierają z nich 160. Do tego dochodzi 160 dzieciaków, które pracowały na turnieju w poprzednich latach. Nie mogą mieć wady wzroku, muszą być w znakomitej kondycji fizycznej. Średnia wieku to 15 lat. I teraz uwaga – 5 miesięcy przed rozpoczęciem turnieju zaczynają treningi. Co tydzień muszą się pojawić na korcie i doskonalić umiejętności przez ponad 2 godziny.

 

E jak emisja. Największe telewizje sportowe biją się o prawa do pokazywania Wimbledonu. To jeden z najchętniej oglądanych turniejów tenisowych świata. W Wielkiej Brytanii organizatorzy podpisali lukratywną umowę z BBC, która ma pokazywać turniej do 2017 roku. W Stanach Zjednoczonych Wimbledon pokazuje ESPN, a w Australii – Channel Seven. W Polsce te prestiżowe rozgrywki można obejrzeć tylko na sportowych antenach Polsatu.

 

F jak Federer. Roger z Bazylei wygrywał Wimbledon rekordowe 7 razy! Rekord musi jednak dzielić z Petem Samprasem. Z pewnością zawalczy w tym roku o kolejny triumf i samodzielne prowadzenie w tej klasyfikacji. Na razie jego wielkoszlemowy licznik zatrzymał się na siedemnastu tytułach. Po raz ostatni wygrał w 2012 roku, właśnie w Londynie. Eksperci twierdzą, że ten turniej to jego jedyna szansa na przełamanie niemocy. Wielu spekuluje, że jeśli Szwajcar sięgnie po kolejny triumf, to ogłosi na korcie centralnym zakończenie kariery.

 

G jak Graveyard of champions. Cmentarzysko mistrzów – tak nazywany jest kort numer 2. Faworyci unikają go jak ognia. Często próbują wpłynąć na organizatorów, żeby nie planowali ich spotkania właśnie na tym korcie. Dlaczego? To właśnie na nim dochodzi do największych sensacji. Typowani do triumfu potrafią przegrać z zupełnymi anonimami. W 2005 roku Serena Williams przegrała z Jill Craybas. Wcześniej Pete Sampras nie dał rady na korcie numer 2 Georgowi Bastlowi, a Andre Agassi musiał uznać wyższość niejakiego Douga Flacha (najwyższy ranking w karierze – 108 ATP).

 

H jak Henman. Przed nastaniem ery Andy’ego Murraya Tim Henman był największą nadzieją Brytyjczyków na triumf na Wimbledonie. Był czwartym tenisistą świata, lubił chodzić do siatki, miał styl gry idealnie dopasowany do nawierzchni trawiastej. Ale w decydujących momentach nie wytrzymywał presji występów przed własną publicznością. Czterokrotnie zagrał w półfinale Wimbledonu, ale nawet raz nie awansował do ostatniego meczu turnieju. Jego występy wzbudzały na wyspach ogromne emocje. Na cześć Henmana nazwano nawet wzgórze, które znajduje się na terenie kortów. Hemnan Hill to miejsce, w którym kibice nie mający wejściówek na największe korty, zbierali się, żeby oglądać na telebimie występy brytyjskiego idola. Henman Wimbledonu nie wygrał, ale wzgórze Henmana zostało.

 

I jak Igrzyska. W 2012 roku na kortach Wimbledonu rozegrano turniej olimpijski. Po raz pierwszy od czasu, gdy tenis wrócił do programu olimpijskiego, najważniejsze zawody czterolecia odbyły się na nawierzchni trawiastej. Agnieszka Radwańska przegrała już w pierwszej rundzie z Niemką Julią Goerges. Złoty medal wywalczyła Serena Williams. Amerykanka pokonała w finale Marię  Szarapową. W meczu o brąz Viktoria Azarenka wygrała z Marią Kirilenko. Wśród panów triumfował Andy Murray. Szkot wyrwał złoty medal Rogerowi Federerowi. Na najniższym stopniu podium stanął Juan Martin del Potro. Argentyńczyk zwyciężył z Novakiem Djokovićem.

 

J jak Janowicz. W Polsce korty trawiaste należą do najmniej popularnych, a mimo to biało-czerwoni znakomicie radzą sobie na tej nawierzchni. Jerzy Janowicz, podobnie jak Agnieszka Radwańdka, najlepszy wielkoszlemowy wynik osiągnął właśnie na Wimbledonie. Dwa lata temu przegrał dopiero w półfinale, z późniejszym triumfatorem – Andym Murrayem. W ¼ finału Jerzyk pokonał Łukasza Kubota. Przed rokiem 24-letni Polak dotarł do trzeciej rundy.

 

K jak kolejki. Bitwa o bilety na Wimbledonie to coś, co warto zobaczyć. Co noc w parku okalającym korty setki kibiców… rozbijają namioty. Wszystko po to, żeby jak najwcześniej zając miejsce w gigantycznej kolejce do kas. Oczywiście nawet tu Anglicy wprowadzili pewne zasady. Codziennie o 6:00 rano stewardzi zaglądają do namiotów i budzą tych, którzy jeszcze w kolejce nie stoją. Pilnują, żeby interesanci zabrali manatki i nie zostawili po sobie bałaganu. Nie można opuścić miejsca w kolejce. Szansa na bilet wtedy przepada. Nawet bagaż, który posiadają osoby zainteresowane biletami, musi mieć określone wymiary – podobnie, jak w samolocie. W kasach przyjmowana jest tylko gotówka. Liczba biletów oczywiście jest ograniczona. Często samo stanie w kolejce jest więc największą atrakcją, jaka spotka tenisowego kibica na Wimbledonie.

Drugą część Alfabetu Wimbledonu zobacz tu!

 

Justyna Kostyra, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze