Marcin Dorna dla Polsatsport.pl: Wszystko podporządkowuję MME w 2017 roku

Piłka nożna

Z Marciem Dorną spotkaliśmy się w Gniewinie, gdzie trwa właśnie jeden ze sztandarowych projektów PZPN – Letnia Akademia Młodych Orłów. – Zależy nam na tym, aby jak najwcześniej zdiagnozować największe potencjał. Piłka nożna nie skończy się jutro, a więc musimy mieć pod kontrolą zdolnych piłkarzy – wyjaśnia w rozmowie z Polsatsport.pl.

Sebastian Staszewski: Piękna pogoda, czterogwiazdkowy hotel, rzut beretem do morza… Ale to nie wakacje. Co Marcin Dorna porabia w Gniewinie?

 

Marcin Dorna: Trwa właśnie Letnia Akademia Młodych Orłów, czyli sztandarowy projekt PZPN, który ma ująć w system obserwację młodych zawodników. Piłka nożna nie kończy się jutro, a więc musimy mieć pod kontrolą zdolnych piłkarzy. Dzięki takim spotkaniom, jak to w Gniewinie, przy obecności sztabów szkoleniowych wszystkich reprezentacji, doglądamy, testujemy i przygotowujemy sobie kolejne pokolenia biało-czerwonych kadrowiczów.

 

Łącznie w trzech turnusach weźmie udział blisko 240 zawodników.

 

Będziemy tu gościć 160 piłkarzy i 80 piłkarek. Część dzieciaków, których dziś trenujemy, była w Akademii podczas ubiegłorocznych turnusów. Trwa selekcja, a więc mamy też nowych piłkarzy.

 

Jak wygląda struktura tych piłkarzy? To dzieci, które grają na co dzień w klubach czy może talenty wyłowione na przysłowiowym podwórku?

 

Poza jednym przypadkiem wszyscy grają w klubach. Część tych piłkarzy występuje także w reprezentacjach wojewódzkich. Spora jest również grupa dostrzeżonych podczas innego projektu Polskiego Związku Piłki Nożnej, czyli turnieju „Z podwórka na stadion”. Mieliśmy okazję oglądać finały i udało się wyłowić kilku utalentowanych zawodników.

 

Na obozie w Gniewinie poza Panem obecni są trenerzy Młynarczyk, Zalewski czy Janas. A więc nie jest to wyłącznie medialny happening tylko projekt, który przez działaczy traktowany jest bardzo poważnie.

 

To projekt, który ma uzupełnić czas pomiędzy Akademią Młodych Orłów a najmłodszą reprezentacją. Obecnie pracujemy z 13 i 14-latkami, a najmłodsza kadra to piętnastolatkowie. Jesteśmy więc przekonani, że niektórzy z Młodych Orłów już niedługo trafią do kadr młodzieżowych, a w przyszłości zagrają także w pierwszej reprezentacji. Zależy nam na tym, aby jak najwcześniej zdiagnozować największe potencjały, stąd też w Gniewinie mamy treningi, gry kontrolne, testy. Pomaga nam Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Wytyczamy tej młodzieży drogę rozwoju.

 

Czy piłkarze z roczników 1994 i 1995 dorównują potencjałem drużynie U-21, którą z zapartym tchem oglądaliśmy w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy, a której członkowie dziś są dorosłymi kadrowiczami?

 

Jesteśmy gospodarzami finałowego turnieju mistrzostw Europy U-21 w 2017 roku i wierzę, że wówczas będziemy godnie reprezentować nasz kraj. Zrobimy wszystko, aby podjąć rywalizację z najlepszymi. Później o tym jak będą wyglądały mecze zadecyduje oczywiście faktor tysiąca zmiennych…

 

Byłem niedawno na finałach MME w Czechach i okazało się, że drużyna z którą graliśmy – Szwecja – wygrała cały turniej… Dziwnie się to oglądało. Szwedzi pokonali Włochów, Duńczyków, Portugalczyków, a z nami w Polsce przegrali.

 

Nie było Panu żal oglądać Szwedów kroczących do mistrzowskiego tytułu?

 

Przyznam, że oglądając ich grupowy mecz miałem mieszane uczucia. Oczami wyobraźni przywołałem ostatnie spotkanie Szwecji i historię naszej grupy… Szwedzi to mistrzowie strzelania bramek w samej końcówce i po raz kolejny to wykorzystali. Hipotetycznie przymierzając się do tego turnieju mogę stwierdzić, że wielu piłkarzy zrobiło postęp i zakładam, że taki sam postęp poczyniliby nasi zawodnicy.

 

Pana praca podporządkowana jest dziś turniejowi w 2017 roku?

 

Absolutnie tak. Mamy już zaplanowane wszystkie działania w okresie poprzedzającym turniej: każde spotkanie, liczbę treningów, sparingów. Dopinamy też kwestie organizacyjne. Jestem przekonany, że w dniu rozpoczęcia młodzieżowych mistrzostw Europy będziemy do nich przygotowani. Wszystkie ręce na podkład!

 

Czy będzie Pan w sztabie szkoleniowym dorosłej reprezentacji Polski, jeśli ta zakwalifikuje się na Euro 2016?

 

Z selekcjonerem Nawałką współpracujemy bardzo blisko. Spotkamy się regularnie, rozmawiamy, analizujemy spotkania każdej drużyny młodzieżowej, oceniamy potencjał zawodników. Dziś moja obecność w sztabie to rozważanie teoretycznie. Jeśli jednak zakwalifikujemy się do Francji – za co powinniśmy trzymać kciuku – na pewno taki pomysł zostanie przedyskutowany.

Sebastian Staszewski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze