Kszczot: Rudishę można doścignąć

Inne
Kszczot: Rudishę można doścignąć
fot. PAP
Adam Kszczot jeszcze za Davidem Rudishą

Rudishę można doścignąć, ale trzeba mieć możliwość zaatakowania dość wcześnie i jako pierwszy, wykorzystać element zaskoczenia. W wolnych biegach, kto pierwszy atakuje, ten pierwszy dobiega do mety - mówi Polsatsport.pl Adam Kszczot, wicemistrz świata w biegu na 800 metrów.

Łukasz Majchrzyk: Jest coś takiego w pekińskim powietrzu, że tak bardzo służy polskim atletom?

Adam Kszczot: Duża wilgotność (śmiech). Wydaje mi się, że wyjazd na ośmiodniowe, krótkie zgrupowanie do Japonii i przejazd stamtąd do Pekinu to było kapitalne posunięcie. Mogliśmy nabierać sił w ciszy, spokoju i równie dużej wilgotności. Ostatni szlif to duża część naszego sukcesu.

Biegacze są szczególnie wrażliwi na powietrze? Płuca muszą dobrze pracować.

Im dłuższy dystans, tym dłuższa aklimatyzacja jest potrzebna. Temperatura też jest ważna. Są różne typy ludzi. Niektórzy, tak jak ja, dobrze znoszą wysokie temperatury, inni mają większe problemy i trzeba się do tego przygotować.

Mówił pan, że czasami nadeptywaliście z trenerem na granicę wytrzymałości. Daleko dało się ją przesunąć w tym sezonie?

Wszystkie moje granice padły, ale nie byłoby to możliwe bez pracy trenera Zbigniewa Króla i fizjoterapeuty Michała Robakowskiego. Te linie są bardzo gorące i powodują problemy zdrowotne, a Michał sobie doskonale z tym radzi.

David Rudisha to dominator na dystansie 800 metrów, ale w biegu pekińskim było widać, że jest do doścignięcia.

Jest, jak najbardziej, również w tych wolnych biegach. Ale trzeba mieć możliwość zaatakowania dość wcześnie i jako pierwszy, wykorzystać element zaskoczenia. W wolnych biegach, kto pierwszy atakuje, ten pierwszy dobiega do mety.

Biegacz, jak wino, musi dojrzeć, poleżakować?

Poleżakować czasem też. Doświadczenie jest niezbędne. Dystans 800 metrów to nie tylko piekielna szybkość i wytrzymałość, ale również strategia. Można być świetnie przygotowanym, tak jak ja w 2011 roku, ale popsuć taktykę i być poza podium. Cieszę się, że starczyło mi sił, kciuków trzymanych za mnie, wsparcia sponsorów, żeby do tego sezonu dotrwać i pokazać, co najlepsze.

Wiadomo, że nogi i płuca są niesamowicie ważne w biegach, ale ile procent sukcesu stanowią łokcie?

Myślę, że około 20 procent spokojnie.

Trzeba się było mocno naboksować?

W każdym biegu, może oprócz półfinałowego, była walka bark w bark, na łokcie. Tego też się trzeba nauczyć. Młodzi zawodnicy często nie mogą się w tym odnaleźć, ale to jest walka do ostatnich metrów, prawie na pięści.

Zostawmy na chwilę pięści, wybiegnijmy w przyszłość. Przed Pekinem udał się manewr z aklimatyzacją. Będziecie powtarzać ten manewr przed igrzyskami w Rio de Janeiro?

Już szef szkolenia Henryk Olszewski i trenerzy pracują nad tym, żeby zapewnić nam odpowiednie ośrodki do przygotowań. Już pierwszy rekonesans się odbył. Oby to równie dobrze posłużyło.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze