Kontuzja Krzysztofa Lijewskiego. Trzy tygodnie przerwy kadrowicza
Drużyna Vive Tauronu Kielce pewnie rozprawiła się z Azotami Puławy 41:28, jednak zwycięstwo okazało się słodko-gorzkie: kontuzji nabawił się reprezentant Polski, Krzysztof Lijewski. Rozgrywający doznał urazu jeszcze w pierwszej połowie, podczas jednego z rzutów - bez udziału rywala. Dzisiejsze badania "Lijka" wykazały, że nadciągnął mięsień przywodziciela uda, a jego przerwa potrwa około trzech tygodni.
Sytuacja kadrowa reprezentacji Polski na niemal trzy miesiące przed mistrzostwami Europy się komplikuje. We wczorajszym hicie PGNiG Superligi na urazy narzekało aż trzech zawodników, grających zazwyczaj w kadrze Michaela Bieglera. Najpoważniej wyglądała kontuzja podstawowego zawodnika Vive i biało-czerwonych, Krzysztofa Lijewskiego, który urazu nabawił się przy stanie 12:10 w dwudziestej minucie meczu podczas oddawania rzutu. Piłka trafiła do siatki, jednak "Lijek" z grymasem bólu na twarzy szybko upadł na parkiet. Interweniować musiał sztab medyczny mistrza Polski, a rozgrywający nie wrócił już na boisko.
PGNiG Superliga: Vive rozgromiło Azoty (skrót meczu)
W środę wykonano rezonans magnetyczny, który potwierdził obawy: Lijewski nadciągnął mięsień przywodziciela uda prawej nogi. Nie jest to szczególnie groźna kontuzja, jednak klubowy lekarz Marcin Baliński informuje, że przerwa w grze potrwa 2-3 tygodnie: po tym czasie zawodnik Vive będzie w stanie wrócić do regularnych treningów. Młodszego z braci Lijewskich ominie więc na pewno spotkanie Ligi Mistrzów z Vardarem Skopje i ligowy pojedynek ze Śląskiem Wrocław. Jest spora szansa, że zawodnik znajdzie się w kadrze już w połowie listopada na hitowy pojedynek z Wisłą Płock.
Po spotkaniu pełen obaw był trener Vive, Tałant Dujszebajew, który mimo radości ze zwycięstwa sprawiał wrażenie zmartwionego stratą kluczowego zawodnika. Drobne problemy ze zdrowiem podczas spotkania mieli też zawodnicy Azotów: Piotr Masłowski i Przemysław Krajewski. Wydaje się jednak, że ich urazy okażą się niegroźne.
Kontuzja Krzysztofa Lijewskiego w załączonym materiale wideo.
Komentarze