Londyńskie potęgi na przeciwnych biegunach. Pechowa Chelsea i szczęśliwy Arsenal

Piłka nożna
Londyńskie potęgi na przeciwnych biegunach. Pechowa Chelsea i szczęśliwy Arsenal
fot. PAP

Trwa koszmar Chelsea. Mistrzowie Anglii przegrali po raz piąty w sezonie - tym razem na Boleyn Ground z West Hamem 1:2. Czerwoną kartkę obejrzał Nemanja Matic, sędzia nie uznał prawidłowego gola Cesca Fabregasa, a Jose Mourinho kończył spotkanie na trybunach. Na zupełnie innym biegunie znalazł się Arsenal, który po trudnym zwycięstwie nad Evertonem został nowym liderem Premier League.

Chelsea w dwóch ostatnich meczach zachowała czyste konto, lecz nikt w klubie z pewnością nie liczył na to w spotkaniu z West Hamem, który w obecnym sezonie spisuje się fantastycznie. Miejsce w samej czołówce i przede wszystkim ofensywna gra - na to liczyli kibice, kiedy drużynę objął Slaven Bilic.

Polityka silniejsza od sportu. Chińczyk nagrodzony dzięki prezydentowi?

West Ham szybko pokazał, jak trudny będzie to mecz dla Chelsea. Gola strzelił Mauro Zarate . Później działy się rzeczy niebywałe - najpierw Kurt Zouma uderzył idealnie głową, a na linii bramkowej interweniował Manuel Lanzini. W 9/10 przypadkach to powinien być gol, ale nie tym razem! Kilkanaście minut później do siatki trafił Cesc Fabregas, ale sędzia Jon Moss bramki nie uznał. To był błąd, bo Hiszpan nie znajdował się na spalonym.

W końcówce pierwszej połowy z boiska wyleciał jeszcze Nemanja Matic, dwóch pozostałych graczy dostało po żółtej kartce, a w przerwie na trybuny został odesłany Jose Mourinho. Chelsea zdołała jednak wyrównać mimo gry w osłabieniu. Przytomnie w polu karnym zachował się Gary Cahill. Ostatnie słowo należało jednak do rezerwowego Andy'ego Carrolla, który zapewnił trzy punkty "Młotom".

Kolejnego gola w Premier League strzelił Jamie Vardy. Napastnik Leicester trafił 10. raz w sezonie i zapewnił ważne trzy punkty w starciu z Crystal Palace. Do ciekawego meczu doszło na Villa Park, gdzie Aston Villa podejmowała Swansea. Spotkali się tam dwaj bracia Ayew - Jordan i Andre. I obaj zdobyli po jednej bramce! Gol tego drugiego był jednak ważniejszy, bo na wagę trzech punktów. Drużyna z Walii wygrała 2:1.

 

Arsenal toczył z Evertonem w strugach deszczu bój o tymczasowe objęcie prowadzenia w Premier League. Ta sztuka się powiodła; Kanonierzy wyszli na prowadzenie w 36. minucie i momentalnie je podwyższyli - obie bramki w bliźniaczy sposób. Przy pierwszym trafieniu Tima Howarda po dośrodkowaniu Mesuta Özila z prawego skrzydła wyprzedził Giroud, a dwie minuty później z drugiej strony dośrodkował Cazorla, a przed Amerykanina wskoczył Laurent Koscielny. Tuż przed przerwą kontaktową bramkę zdobył Ross Barkley po rykoszecie od Gabriela. Trzy trafienia na przestrzeni ośmiu minut były wszystkimi, które obejrzeli kibice na The Emirates. W drugiej części gry Arsenal miał sporo szczęścia i polegał na dobrej dyspozycji Petra Cecha, który kilkukrotnie uratował skórę Kanonierom. Arsenal przynajmniej do jutrzejszych derbów obejmuje więc prowadzenie w tabeli Premier League.

Wyniki:

Aston Villa - Swansea 1:2 (Ayew J. 62 - Sigurdsson 68, Ayew A. 87)
Leicester - Crystal Palace 1:0 (Vardy 59)
Norwich - West Bromwich Albion 0:1 (Rondon 46)
Stoke - Watford 0:2 (Deeney 43, Abdi 69)
West Ham United - Chelsea 2:1 (Zarate 17, Carroll 79 - Cahill 56)

Arsenal - Everton 2:1 (Giroud 36', Koscielny 38' - Barkley 44')

jb, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze