Stępiński: Męczyłem się na skrzydle. Chciałem być "dziewiątką"
Mariusz Stępiński spisuje się w tym sezonie znakomicie, co nie umknęło uwadze Adama Nawałki, który powołał go na mecze z Islandią i Czechami. Być może dobra forma piłkarza Ruchu Chorzów wynika z faktu, że nareszcie gra na swojej ulubionej pozycji. - Męczyłem się na skrzydle - przyznał młody napastnik w rozmowie z Polsatsport.pl.
Łukasz Majchrzyk: Określenie młody przewija się ciągle w Twojej karierze. W młodym wieku zadebiutowałeś w Ekstraklasie i wyjechałeś za granicę. Nie za dużo się wydarzyło w tak krótkim czasie?
Mariusz Stępiński: Nie wiem, czy za dużo. Myślę, że tak po prostu miało być. Czy za dużo, czy za mało – moglibyśmy o spekulować o tym bez końca. Nie ma czego żałować, trzeba patrzeć przed siebie.
Nawałka uzupełnił kadrę na mecze z Islandią i Czechami
Gdy trafiłeś do Ruchu Chorzów, pewnie mało kto przypuszczał, że tak szybko uda Ci się przebić. Powiedz szczerze, wierzyłeś, że tak szybko wystrzelisz w tym klubie?
Ja zawsze we wszystko wierzę i myślę pozytywnie. Przychodziłem do Ruchu, żeby grać i zdobywać bramki. Na razie to się udaje. To, co się stało, to już historia. Cały czas trzeba udowadniać swoją wartość.
W Wiśle Kraków nie grałeś jako napastnik. Męczyłeś się na skrzydle?
Tak. Myślę, że to było widać gołym okiem. Grałem jednak tam, gdzie trener mi zalecił i wywiązywałem się ze swoich zadań najlepiej jak potrafiłem. Przychodząc do Ruchu, bardzo chciałem być dziewiątką.
Cała rozmowa z Mariuszem Stępińskim w załączonym materiale wideo.
Komentarze