Koszykarze z Filadelfii pobiją niechlubny rekord?

Koszykówka
Koszykarze z Filadelfii pobiją niechlubny rekord?
fot. PAP

W lidze NBA w stronę niechlubnych rekordów zmierzają koszykarze Philadelphia 76ers, którzy w tym sezonie jeszcze nie wygrali. W poniedziałek, ulegając na wyjeździe Minnesota Timberwolves 95:100, doznali 15. porażki.

Najgorszy start w historii w 2009 roku zanotowała ekipa New Jersey Nets, która rozgrywki rozpoczęła od 18 porażek. Licząc z poprzednim sezonem filadelfijczycy przegrali już 25 kolejnych meczów. Rekordowe 26 meczów z rzędu zdarzyło się wcześniej przegrać dwóm drużynom - Cleveland Cavaliers w sezonie 2010/11 i... 76ers (2013/14).

 

Niesamowity mecz w Kutnie: Spalona rozdzielnia, wielkie emocje i chybiony rzut rozpaczy

 

Złożona z młodych zawodników ekipa 76ers była tej nocy blisko odniesienia zwycięstwa. Jeszcze na dwie i pół minuty przed końcem meczu prowadziła różnicą pięciu punktów. W decydującym momencie goście stali się jednak bardzo nieskuteczni. Spudłowali pięć kolejnych rzutów.

 

"Moi podopieczni nauczyli się już nawiązywać walkę. Teraz pora by opanowali sztukę rozgrywania wyrównanych końcówek" - powiedział szkoleniowiec 76ers Brett Brown.

 

Najlepszy w zwycięskiej ekipie był Andrew Wiggins, który zdobył 32 punkty. Wśród pokonanych wyróżnił się Jahlil Okafor - 25 pkt i 12 zbiórek.

 

Prawdopodobnie niechlubna seria 76ers jeszcze trochę potrwa. Koszykarzy z Miasta Braterskiej Miłości w najbliższych dniach czekają trzy wyjazdowe mecze - z Boston Celtics, Houston Rockets i Memphis Grizzlies.

 

Problemów z wygraniem meczu nie miało Cleveland Cavaliers. Finaliści poprzednich rozgrywek we własnej hali wygrali z Orlando Magic 117:103. Gospodarze imponowali skutecznością, trafili 18 z 35 rzutów za trzy punkty.

 

Szczególnie dobry dzień mieli Kevin Love i J.R. Smith. Obaj zanotowali po sześć celnych prób z dystansu i zakończyli spotkanie z dorobkiem odpowiednio 34 i 26 pkt.

 

W obliczu ich dobrej dyspozycji na podawaniu mógł skupić się LeBron James. Uzyskał 15 pkt oraz 13 asyst i został drugim zawodnikiem w historii NBA, który w klasyfikacjach wszech czasów zarówno punktów, jak i asyst sklasyfikowany jest w czołowej 25. Wcześniej dokonał tego tylko, grający na przełomie lat 60. i 70., legendarny Oscar Robertson.

 

"Myślę, że w naszej lidze zbyt często stara się porównywać wielkich zawodników grających w różnych czasach. Zamiast dyskutować czy lepszy jest Michael Jordan, czy LeBron James, czy Kobe Bryant, wystarczy zaakceptować ich wielkość. Jeśli znasz historię tego sportu, nie ma możliwości żebyś zapomniał o kimś takim jak Oscar Robertson, dla którego triple-double było codziennością" - podkreślił James.

 

Śladu nie ma po kontuzji uda Kevina Duranta. 27-letni skrzydłowy Oklahoma City Thunder wrócił po sześciomeczowej absencji. W wyjazdowym starciu z Utah Jazz uzyskał 27 pkt, trafiając 10 z 13 rzutów z gry i wszystkie cztery wolne. Jego drużyna gładko wygrała 111:89.

 

Zdobywając 39 punktów, Kemba Walker poprowadził do zwycięstwa Charlotte Hornets. "Szerszenie" we własnej hali wygrały po dogrywce z Sacramento Kings 127:122.

psl, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze