Kostyra: Fury - ożywczy prąd w boksie

Sporty walki

Trzy rzeczy wydawały się pewne na tym świecie w XXI wieku: śmierć, podatki i wygrane Władimira Kliczki w boksie. Od wczoraj pewne pozostała tylko śmierć, bo jeśli chodzi o podatki to międzynarodowe korporacje i Grecy mają inne zdanie, a Kliczko przegrał i to w fatalnym stylu z Tysonem Furym, tracąc pasy czempiona WBA, IBF, WBO i IBO.

Przyznam się, że stawiałem na Kliczkę. Dyskutowaliśmy na ten temat przed walką z Andrzejem Wasilewskim i promotor przekonywał, że Fury jednak wygra. Miał rację. Kliczko przegrał z kretesem, wyprowadził mniej ciosów (231:371), mniej też było w celu (52:86). Po walce tłumaczył się trochę żałośnie, że nic w jego boksie nie funkcjonowało, wielką rolę odegrał większy zasięg rąk Fury'ego.

 

Fury zaśpiewał dla żony "I Don't Want To Miss A Thing"! (WIDEO)

 

Kliczko przyznał, że przegrał zasłużenie, bo rywal był szybszy, lepszy. Fury go nie tylko lał, ale i bezczelnie prowokował, zakładał ręce za siebie, pokazywał, że w ogóle się go nie boi. Najpierw rozciął mu lewy łuk brwiowy, potem prawy. „Bij go w te rany” - krzyczał do Tysona jego trener i wujek Peter Fury. A co robił wtedy sekundant Kliczki, Jonathon Banks? Błagał Władimira: „Przestań tańczyć wokół niego, zacznij zadawać ciosy!”. Ale Władimir nie słuchał, dopiero w ostatnim starciu trochę zaryzykował. Za późno...

To ostatnie panowanie Władimira Kliczki trwało 9 lat i 8 miesięcy, a licząc poprzednie - w sumie ukraiński gigant panował 12 lat i 2 dni. Zdążył pobić historyczny rekord Joe Louisa, który panował 11 lat, 8 miesięcy i 7 dni (od czerwca 1937 do marca 1949). Poprawił też drugi rekord Louisa – 27 walk o mistrzostwo świata (teraz ma na koncie 28). Ale wszystko to marne pocieszenie dla Kliczki.

Co dalej? Pewne jest, że będzie rewanż, bo to już w ringu potwierdził Władimir Kliczko w rozmowie z Lennoxem Lewisem. Kliczko szybko kariery nie skończy, bo podpisał lukratywny kontrakt z RTL na 5 kolejnych walk (za każdą ma otrzymywać od niemieckiej telewizji od 3 do 3.5 miliona euro).

- Mimo porażki Władimir pozostaje dla mnie najwspanialszym mężczyzną świata – pocieszała Kliczkę jego narzeczona Hayden Panettiere. Inaczej było z żoną Fury'ego – Paris. Rozbeczała się jak dziecko gdy Tyson odśpiewał jej w ringu piosenkę „I don't want to miss a thing” zespołu Aerosmith.

Jak nie kochać tego Tysona Fury'ego? To ożywczy wiatr w boksie. Długo raczej nie będzie panował, bo nie jest to Muhammad Ali, Mike Tyson, Joe Frazier czy George Foreman, ale dobrze że jest nowym czempionem.

Andrzej Kostyra, Polsat sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze