Załamany Tkaczyk: Miałem problemy z włożeniem klucza do stacyjki

Piłka ręczna
Załamany Tkaczyk: Miałem problemy z włożeniem klucza do stacyjki
fot. CyfraSport

Piłkarz ręczny Vive Tauronu Kielce Grzegorz Tkaczyk miał pomóc reprezentacji w styczniowych mistrzostwach Europy, ale poważny uraz barku sprawił, że sezon dla niego się już skończył. We wtorek w Poznaniu przeszedł operację i czeka go półroczna rehabilitacja.

34-letni zawodnik szykował się do powrotu do reprezentacji, w której po raz ostatni wystąpił ponad trzy lata temu. Kontuzja, jakiej nabawił się przed miesiącem podczas ligowego spotkania z Orlenem Wisłą Płock okazała się bardzo poważna. Tkaczyk zerwał mięsień nadgrzbietowy prawej ręki i nie pomoże w najbliższych miesiącach ani reprezentacji, ani też swojemu klubowi.

Znamy kadrę Polek na MŚ w piłce ręcznej!

- Zgodziłem się wrócić do reprezentacji, ale jako taka "pomoc doraźna". Miałem zastąpić kontuzjowanych kolegów, tymczasem sam podzieliłem ich los. Jak widać, nie jest to dobry rok dla środkowych rozgrywających. Żal mi nawet nie samych mistrzostw, które odbędą się w naszym kraju, ale tego, że sezon już się dla mnie skończył. Najbardziej zmartwił się mój siedmioletni syn, który wcześniej bardzo cieszył się, że znów mnie zobaczy w reprezentacyjnej koszulce. No cóż, takie jest życie sportowca i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - powiedział Tkaczyk, który we wtorek przeszedł operację w poznańskim szpitalu Rehasport.

Kielczanin przyznał, że nie spodziewał się, że uraz odniesiony w trakcie wspomnianego meczu może okazać się tak poważny. Tym bardziej, że kontuzji nabawił się nie w kontakcie z rywalem.

- Ostatnie dwa mecze zagrałem praktycznie bez rzutu. Jak nie musiałem, to nie rzucałem, chyba że byłem na czystej pozycji i nie było już do kogo podać. To wyglądało naprawdę bardzo kiepsko. Przez tydzień między meczami nie rzucałem, nie używałem praktycznie tej ręki, licząc że będzie poprawa. Natomiast wieczorem po meczu, gdy ta adrenalina już opadała, nie mogłem podnieść ręki do góry. Nawet przy takich prostych czynnościach, jak wsadzenie kluczyka do stacyjki w samochodzie, musiałem sobie pomagać drugą ręką. Nie było sensu tego ciągnąć, bo trener nie mógł na mnie do końca liczyć i ja sam na siebie się denerwowałem, że nie jestem przydatny - tłumaczył.

Szczypiornistę czeka długa, żmudna rehabilitacja. Lekarze wstępnie mówią o sześciu miesiącach. Tkaczyk przyznał, że to już nie pierwsza kontuzja i jest przygotowany na ciężką pracę.

- Wiem, że jestem w dobrych rękach, ponieważ doktor Przemysław Lubiatowski wcześniej operował mi śródręcze lewej dłoni. Rehabilitację będę przechodził w klubie z moimi fizjoterapeutami, a do Poznania będę przyjeżdżał na kontrole. Nie jest to mój pierwszy raz w karierze, miałem też kłopoty z kolanami i byłem wyłączony z gry przez siedem miesięcy - zaznaczył.

Kontuzja może wykluczyć Tkaczyka z występu na igrzyskach w Rio de Janeiro, jeśli Polska się do nich zakwalifikuje. Zawodnik przyznał jednak, że nie wybiegał myślami tak daleko.

- Miałem wrócić do kadry w roli "strażaka" na mistrzostwa Europy i szczerze przyznam, że o igrzyskach w ogóle nie myślałem. W sporcie niczego nie można planować, a ja sam się o tym boleśnie przekonałem. Bo miałem plany na ten sezon, a teraz wszystko trzeba odłożyć na bok - podsumował.

Tkaczyk to wielokrotny reprezentant Polski, wicemistrz świata (2007) oraz uczestnik igrzysk olimpijskich w Pekinie (2008). Od 2011 związany jest z kieleckim Vive, w którym pełni rolę kapitana. Z zespołem dwukrotnie wystąpił w Final Four Ligi Mistrzów (2013 i 2015). W obu turniejach "żółto-biało-niebiescy" zajęli trzecie miejsce.

psl, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze