Co zrobili Kiełb i Paixao? Błąd jak na podwórku!

Piłka nożna
Co zrobili Kiełb i Paixao? Błąd jak na podwórku!
fot. PAP
Jacek Kiełb musi poćwiczyć grę na spalone.

Wydaje się, że zawodowi piłkarze takich błędów, jaki zrobili w meczu z Termaliką Jacek Kiełb i Flavio Paixao ze Śląska Wrocław, nie popełniają. Zamiast pewnego gola był spalony i wstyd na całą Polskę.

Śląsk Wrocław potrzebuje punktów, żeby wydostać się ze strefy spadkowej. Ostatnie zwycięstwo zespół Tadeusza Pawłowskiego odniósł 12 września. We wtorek było bardzo blisko przerwania tej fatalnej passy. Śląsk prowadził 1:0 po bramce z rzutu karnego, którą zdobył właśnie Kiełb.

 

Krystian Bielik wśród największych talentów na świecie

 

W drugiej połowie pomocnik Śląska mógł zdobyć drugiego gola, który jak się później okazało, zapewniłby drużynie z Wrocławia trzy punkty. Razem z Flavio Paixao pędzili na bramkę rywali. Obrońcy spróbowali ich złapać na spalonym i zostali daleko z tyłu. Nikt nie próbował gonić dwójki piłkarzy Śląska, jedyną nadzieją był już tylko bramkarz Andrzej Witan.

 

Okazało się, że pomocną dłoń wyciągnęli Paixao z Kiełbem, którzy sami złapali się na spalonego. Zachowali się, jak młodzi chłopcy na podwórku, którzy grają z pominięciem tego przepisu na bramki ułożone z plecaków. Paixa podał w ostatniej chwili do Kiełba, który był w tym momencie bliżej bramki niż piłka, a to oznaczało spalonego.

 

Komentatorzy spotkania nie mogli się nadziwić, jak można było zepsuć taką sytuację. Zły był też zawodnik Śląska Tomasz Hołota, który złośliwie skomentował, że nawet zawodnicy drużyn juniorskich potrafią się zachować w takich sytuacjach i utrzymać linię spalonego.

 

Piłkarzom Śląska (i całej ekstraklasy) przypominamy w tej sytuacji należało się zachować w następujący sposób:

 

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze