Piłka ręczna w 2015. Rok pięknych mundiali

Piłka ręczna

W mijającym roku kibice piłki ręcznej nie mogli narzekać na nudę. Świetny występ Polaków i tylko trochę gorszy Polek w mistrzostwach świata. Sukcesy Vive w Lidze Mistrzów, emocje na parkietach ligowych. A przecież i tak to był tylko wstęp do tego, co czeka nas w roku 2016. Polskie mistrzostwa Europy i igrzyska olimpijskie z udziałem, kto wie, może nawet dwóch polskich zespołów...

Zaczęło się jak marzenie – sam początek roku i taka sensacja. Bo trzecie miejsce na mistrzostwach świat należy uznać za osiągnięcie sensacyjne, może nie na miarę wicemistrzostwa sprzed niemal dziewięciu lat, ale zawsze. Jeśli nawet ktoś liczył na taki sukces, to szczerze powiedziawszy, po kilku dość smętnych meczach na początku turnieju mógł i powinien był zmienić zdanie. Potem przyszły jednak kolejne zwycięstwa, szczególnie zapadło w pamięć to ostatnie, z Hiszpanią, w meczu o brązowy medal.

Nie ma mocnych na Vive

Po mistrzostwach bohaterowie z Kataru wrócili na ligowe parkiety. A na nich, cóż, monotonia. Od początku czasów trwająca rywalizacja Kielc z Płockiem, której wynik, niestety, od paru ładnych lat wydaje się łatwy do przewidzenia. Jak było tym razem? Podobnie. Pierwsze starcie – finał Pucharu Polski w Warszawie. Wisła była nawet blisko, ale znów nic z tego.

Niecały miesiąc później rozstrzygnęła się sprawa mistrzowskiego tytułu. Dwa pierwsze mecze w Kielcach, obrońcy tytułu prowadzili 2-0. Mecz numer trzy w Płocku, i znów płocczanie byli blisko, nawet bardzo blisko, ale ostatecznie Wisła przegrała jedną bramką. Sezon skończył się tak jak kończyło się niemało poprzednich.

Biegler przedwcześnie opuści HSV Hamburg

Podsumowując rywalizację klubową należy jeszcze dodać, że Vive znów znalazło się w czwórce najlepszych drużyn Europy. W F4 Ligi Mistrzów kielczanie zajęli ostatecznie trzecie miejsce.

Bez rozgrywającego ani rusz

Szybko jednak tematem numer jeden znów stała się reprezentacja. Wiadomo, nadchodzą mistrzostwa. Wiadomo, jakie są oczekiwania kibiców. Nie wiadomo jednak do końca czego oczekiwać po reprezentacji, bo reprezentacja to wielka niewiadoma. Przygotowania ruszyły w maju w Krakowie i Katowicach. Wygraliśmy z Rumunią i Egiptem, ale niestety w meczu o pierwsze miejsce Polska przegrała z Brazylią. Przegrana, niby nic, do mistrzostw jeszcze masa czasu, ale rywalizacja z Brazylijczykami uświadomiła nam jedno – bez klasycznego, dobrej klasy środkowego rozgrywającego, może być ciężko.


Michał Szyba po MŚ w Katarze dołączył do grona gwiazd polskiego szczypiorniaka / fot. Cyfrasport

Półtora miesiąca później kolejny sparing, jakby przy okazji wielkiego wydarzenia. W Krakowie bowiem losowano grupy mistrzostw Europy. Dzień później graliśmy z Danią, ale wcześniej jednak samo losowanie. Cóż, trochę pod górkę. Trudni rywale, Serbia na początek, potem Macedonia i na koniec, chcemy wierzyć mecz o pierwsze miejsce w grupie z mistrzami świata Francuzami.

Potem druga faza grupowa. Wówczas grupa, nazwijmy ją „polska” połączy się z katowicką. I cały czas mecze rozgrywane w Krakowie. I tak aż do finału. Kto by tak nie chciał?

Na razie jednak w Krakowie Polacy towarzysko grali z Danią. To był 20 czerwca, termin mało fortunny. Polacy w najsilniejszym składzie, Duńczycy zgoła inaczej. Przegraliśmy z ich rezerwami. Znów, niby nic, to tylko test, ale i druga poraża z rzędu we własnej hali, z nie najsilniejszym przecież rywalem. Znów widoczny brak klasowego rozegrania...

Tkaczyk jednak nie pomoże

Przyszły wakacje, potem lato się skończyło, z kontuzją Jurkiewicza wcale nie było lepiej. Trener Biegler zaprosił do powrotu do reprezentacji Grzegorza Tkaczyka. Tkaczyk się zgodził, ale na listopadowy turniej do Trójmiasta jeszcze nie pojechał. A tam, znów ze starymi problemami. Pierwszego dnia, po dobrej grze, wygrana z Rosją, ale w finale turnieju Hiszpania, powiedzmy, w półrezerwowym składzie, pewnie wygrała.

I znów wróciły stare demony, bo do początku mistrzostw zostały dwa miesiące, Jurkiewicz leczy poważną kontuzję, brakuje rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia. Wszyscy więc czekamy na Tkaczyka. Niestety, nie doczekamy się, bo były kapitan, jakby pecha było mało, sam nie jest w pełni sił i czeka go półroczna przerwa w grze. Do meczu z Serbią już tylko kilka tygodni, a problemy zamiast znikać piętrzą się. Nie z takich opresji jednak wychodziliśmy. Choćby na początku tego roku, w Katarze.

Piłka ręczna jest kobietą?

Optymizmem mogą też napawać kibiców piłki ręcznej występy naszej kobiecej reprezentacji. Hasło "Piłka ręczna jest kobietą" przestaje być tylko chwytliwym sloganem, którym reklamowane są mecze pań. Szczypiorniak w swoim piękniejszym, kobiecym wydaniu rzeczywiście przeżywa w Polsce fantastyczny okres. Przynajmniej na poziomie reprezentacji.

W rok 2015 nie wkraczaliśmy może w nastrojach tak szampańskich, jak dwanaście miesięcy wcześniej, ale wynik z mistrzostw Europy - choć bezsprzecznie gorszy niż czwarte miejsce na serbskim mundialu - pozwalał z optymizmem czekać na kolejne występy naszych pań. Przede wszystkim wiedzieliśmy już, że w czerwcowych barażach o kolejne mistrzostwa świata zagramy z Ukrainą. Szansa na występ na trzecim z rzędu wielkim turnieju była bardzo realna. Pozostawało oczywiście pytanie o to, czy Polki potrafią już takie szanse bezwzględnie wykorzystywać i wątpliwość, czy biało-czerwone radzą sobie już z rolą faworyta. Ekipa Kima Rasmussena rozwiała te wątpliwości w bardzo efektownym stylu.

Kadra jest jak Monika

Zwycięskie mecze z Ukrainą były też przy okazji kolejnym rozdziałem pewnej niesamowitej historii. Historii talentu, który rozwinął się w tempie zawrotnym. W rok 2015 Monika Kobylińska, bo o niej mowa, wchodziła jako zawodniczka właściwie anonimowa. W klubie, Vistalu Gdynia, była trzecią w kolejce do gry na prawym rozegraniu - po Aleksandrze Zych i Ewie Andrzejewskiej, które miały już na koncie występy w drużynie narodowej. Przez pół roku przebyła daleką drogę z ławki rezerwowych w klubie do pierwszej siódemki w reprezentacji.

W kolejnych miesiącach fenomenalna dwudziestolatka tylko potwierdzała klasę. Jesienią, na otwarcie eliminacji Euro 2016, w meczach z Finlandią i Słowacją rzuciła dziewięć bramek. To także dzięki niej Biało-czerwone już na starcie eliminacyjnej kampanii zajęły bardzo korzystną pozycję.

A później były mistrzostwa świata w Danii, gdzie już po pierwszych meczach było jasne, że optymalnym ustawieniem polskiej drugiej linii jest tercet Kudłacz - Achruk - Kobylińska. Dwie największe gwiazdy polskiej kobiecej piłki ręcznej i ona, dziewczyna, o które dwanaście miesięcy wcześniej praktycznie nikt nie słyszał.


Monika Kobylińska - w ciągu roku z ławki rezerwowych w klubie do pierwswzej siódemki reprezentacji / fot. Cyfrasport 

Trudno przy tej okazji oprzeć się wrażeniu, że losy Kobylińskiej są odwzorowaniem drogi, jaką przebywa cała drużyna narodowa. Z głębokiego cienia przegrywanych prekwalifikacji do blasku światowej czołówki, do dwóch kolejnych niezwykle udanych mundiali. Raz wywalczone czwarte miejsce na świecie można było tłumaczyć szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Półfinał dwóch kolejnych mistrzostw świata to już raczej prawidłowość niż przypadek. A przecież ten półfinał mistrzostw świata nie był dla Polek celem samym w sobie. Był raczej krokiem na drodze do celu, którym ma być spełnienie marzeń o igrzyskach olimpijskich.

Kim wie, kim grać, żeby wygrać

Nie byłoby oczywiście tych sukcesów polskiej kadry, gdyby nie trener. Warto w tym momencie podkreślić, że Kim Rasmussen przy selekcji zawodniczek do reprezentacji nie ma wcale kłopotów bogactwa. Wprawdzie Karolina Kudłacz-Gloc od lat pozostaje gwiazdą Bundesligi, a Kinga Achruk wygrała w 2015 roku Ligę Mistrzyń, ale polskich zawodniczek robiących furorę w Europie jest - mówiąc oględnie - niewiele.

Polki poznały terminarz turnieju kwalifikacyjnego do IO

Większość kadrowiczek ambitnego Duńczyka rekrutuje się z ligi polskiej. Ligi, której siła jest sezon po sezonie brutalnie weryfikowana w europejskich pucharach. Miniony rok to oczywiście finał Challenge Cup Pogoni Baltica Szczecin, ale powiedzmy sobie otwarcie: nie jest to najbardziej prestiżowy z europejskich pucharów. Polskie zespoły próbujące podbić Ligę Mistrzyń czy Puchar EHF kończą marnie. Na szczęście nie oznacza to, że nasza rodzima Superliga nie ma żadnych atutów. Natychmiast przychodzą do głowy dwa bardzo mocne.

Po pierwsze: co pokazały mundiale w Serbii i Danii, z zawodniczek biegających po polskich parkietach można stworzyć czołową reprezentację świata. Po drugie: PGNiG Superliga bywa arcyciekawa...

Mecz, który przejdzie do historii

Mistrzem Polski w mijającym roku został MKS Selgros Lublin. I co w tym ciekawego, mógłby ktoś zapytać. Przecież od dwudziestu lat tak kończy się niemal każdy sezon. To prawda, ale takie pytanie mógłby zadać chyba tylko ktoś, kto nie widział meczu numer trzy wielkiego finału. Dwie dogrywki, konkurs rzutów karnych, przedłużenie finałowej rywalizacji. Najlepsza reklama kobiecej Superligi.

Konstrukcja wzniesiona przez Pawła Tetelewskiego okazała się wprawdzie zbyt słaba, by dać odpór mistrzyniom z Lublina w całej finałowej rywalizacji, ale wicemistrzostwo Polski to też wynik nie do pogardzenia. Tym bardziej, że okraszony zdobyciem Pucharu Polski. Ogromny udział w sukcesach Vistalu miała Iwona Niedźwiedź. Jej klasa, umiejętności, doświadczenie były szczebelkami, po których gdyńska młodzież pięła się wciąż wyżej i wyżej.

A sama Iwona? Cóż, wkrótce po zaciętej finałowej rywalizacji Gdyni z Lublinem zamieniła... Gdynię na Lublin. Ale transfer z ekipy wicemistrza do mistrza nie był żadną miarą pójściem na łatwiznę. Wprost przeciwnie. Iwona Niedźwiedź podjęła się misji karkołomnej: musi zastąpić Dorotę Małek, która po kolejnym mistrzowskim sezonie zdecydowała się zakończyć karierę.

I taki był ten 2015 rok. Pełen mocnych doznań, silnych wzruszeń, ogromnych emocji. Wystarczyłby koniec kariery Doroty Małek i początek Moniki Kobylińskiej, by mijający rok uznać za szczególny. A przecież po tym wszystkim mieliśmy jeszcze grudniowe mistrzostwa świata... Piłka ręczna jest kobietą? Coraz trudniej się nie zgodzić.

Tomasz Włodarczyk, Szymon Rojek, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze