Golla: Nie wyjechałem na ławę czy dla kasy

Piłka nożna
Golla: Nie wyjechałem na ławę czy dla kasy
fot. Cyfrasport
Wojciech Golla jeszcze w barwach Pogoni Szczecin

Selekcja zamknięta? Ważna jest drużyna, ale w drużynie musi panować konkurencja. Stąd do finałów EURO 2016 trzeba przyglądać się każdemu zdolnemu polskiemu piłkarzowi. 23-letni Wojciech Golla jest rewelacją w Holandii, gdzie od razu wywalczył podstawowy skład w NEC Nijmegen i kilka razy - jako środkowy obrońca - trafił do jedenastki kolejki Eredivisie.

Roman Kołtoń: Goedenavond! - nauczyłem się witać od Bożydara Iwanowa, który kiedyś uczył się niderlandzkiego. A jak u Ciebie z tym językiem?

 

Wojciech Golla: Ciężko jest, choć już bardzo dużo rozumiem. Jednak, żeby mówić, muszę się jeszcze pouczyć. W Holandii każdy jednak mówi po angielsku, a ja z angielskim nie mam problemu.

 

Eliminacje EURO 2016: Alfabetyczne podsumowanie

 

Zagrałeś siedemnaście meczów z rzędu w lidze Holandii - naprawdę trudnej, w wielu spotkaniach wyróżniłeś się, ba, cztery razy trafiłeś do jedenastki kolejki...

 

Od początku wiedziałem, że będzie dobrze. Ciężko trenowałem latem. W testach wydolnościowych od razu byłem w pierwszej trójce. Wszyscy od razu inaczej na mnie spojrzeli. A ja odchodząc z Pogoni Szczecin, idąc za granicę, chciałem grać. Nie interesowała mnie ławka. Nie interesowała mnie również kasa. A możliwości miałem sporo. Te ze Wschodu od razu odrzuciłem.

 

Wschód to Rosja?

 

Rosja, a także... Bliski Wschód - Izrael. Była również druga liga niemiecka, zapytania z Belgii i Danii. Jednak NEC Nijmegen pasował mi - byłem przekonany, że w takim klubie mogę się rozwinąć sportowo. I dziś - przy okazji Świąt Bożego Narodzenia i zbliżającego się Sylwestra - mogę się cieszyć wspólnie z rodzicami, z dziewczyną...

 

Jak współpraca z trenerem Ernestem Faberem?

 

Super, także jako człowiek. Był obrońcą, więc ma specjalne uwagi dla mnie, co tylko pomaga. Mogę liczyć również na mojego partnera z defensywy, kapitana zespołu, Rensa van Eijdena. Rozumiem się z nim zresztą nie tylko na boisku, ale i poza boiskiem. Dużo nauczyłem się, ponieważ gram środkowego obrońcę - pół lewego, bo miejsce na prawej stronie zarezerwowane jest dla Rensa. Moja wiodąca noga to prawa, więc musiałem szybko chłonąć wiedzę, co robić, jak się ustawiać. Człowiek też jest od razu rozpracowywany przez rywali. Widziałem, jak specjalnie "jechali" na mnie - na moją lewą nogę zawodnicy Ajaksu...

 

Ostatnie spotkanie ligowe to wygrana 3:1 z Feyenoordem Rotterdam. Co zrobiłeś skutecznemu wcześniej napastnikowi, Michielowi Kramerowi?

 

Hm, Kramer jest bardzo wysoki - liczy 195 centymetrów wzrostu. Jednak tego dnia czułem się świetnie. A może on słabiej...

 

Po godzinie został zmieniony przez trenera Feyenoordu, Giovanniego van Bronckhorsta...

 

Wygrywałem z nim wszystkie pojedynki - nawet te w powietrzu, choć mam 182 centymetry wzrostu... Mecz zresztą toczył się pod nasze dyktando. Cały czas atakowaliśmy. Straciliśmy nieszczęśliwie gola po rzucie wolnym, ale w drugiej połowie trzy razy trafiliśmy do siatki. Muszę przyznać, że spotkanie z Feyenoordem była dla nas bardzo ważne, aby w dobrych humorach pożegnać się przed świętami. Kilka dni wcześniej odpadliśmy z Pucharu Holandii - w 1/8 finału, z drugoligowym Hardenbergiem. To był dziwny mecz - ogromna przewaga naszego zespołu, posiadanie piłki nawet 80 procent, ale straciliśmy dwie niefartowne bramki i rywal znalazł się w ćwierćfinale... Z Feyenoordem pokazaliśmy, ile jest wart NEC. Choć muszę przyznać, że Ajax Amsterdam i PSV Eindhoven były groźniejsze...

 

Trzech najlepszych napastników w Holandii?

 

Aro...

 

Kto?

 

Aro Milik! Na pewno jest groźny. Pokazał to w meczu z nami, strzelając zresztą gola. Ajax jest bardzo trudny do rozszyfrowania, ponieważ w pole karne wchodzą również piłkarze z drugiej linii. Obok Milika cenię Luuka de Jonga z PSV Eindhoven, podobał mi się również Lars Veldwijk z Zwolle...

 

Jako beniaminek NEC spisuje się zaskakująco dobrze - po rundzie jesiennej znalazł się na szóstym miejscu w lidze...

 

Jesteśmy beniaminkiem, ale awans został wywalczony z ogromną przewagą - dwudziestu punktów. Naprawdę fajnie gramy...

 

Czy są już jakieś sygnały ze sztabu kadry?

 

Jeszcze żadnego...

 

To pewnie od stycznia będzie...

 

Podchodzę do tego spokojnie. Może kiedyś moja gra zaprocentuje. W futbolu wszystko szybko się dzieje...

 

W styczniu 2012 roku przeszedłeś z Lecha Poznań do Pogoni Szczecin. Coś za łatwo Lech pozbywa się zdolnych piłkarzy, jak Ty, czy Kamil Drygas...

 

Mateusz Możdżeń... Wtedy jednak trenerem był Jose Bakero. Byłem nawet w osiemnastce, ale nawet przy wysokim wyniku nie umożliwił mi debiutu w Lechu. Zimą 2012 roku postanowiłem nie czekać. Chciałem grać i stąd wybór Pogoni. Tam zacząłem w 1 lidze. Po pół roku byłem już w Ekstraklasie...

 

Początkowo grałeś wyżej - jako defensywny pomocnik.

 

Zaczynałem nawet jako numer dziesięć, później występowałem z numerem osiem, a w reprezentacjach juniorów jako numer sześć. Trener Dariusz Wdowczyk zaczął mnie w sparingach wystawiać na środku obrony. Przyjąłem to ze złością...

 

Ze złością?

 

Tak, bo myślałem, że będzie to wstęp do odstawienia mnie od zespołu. Trener jednak spokojnie mi wszystko wytłumaczył. I z meczu na mecz nabierałem pewności siebie na tej pozycji. W Pogoni zagrałem ostatecznie prawie sto meczów - w 1 lidze i w Ekstraklasie - z czego większość jako środkowy obrońca.

 

Jak Święta Bożego Narodzenia?

 

U rodziców w rodzinnym Złotowie, później góry, a Sylwester w Krakowie u Damiana Dąbrowskiego. Zaraz po wylatuję do Holandii, bo liga gra już od połowy stycznia...

 

Jak przyjmujesz pochwały i zdania, że topowe kluby z Niemiec wzięły Cię pod lupę?

 

Po to poszedłem do Holandii, aby trafić kiedyś wyżej. Nigdy nie mówiłem, nigdy nie mówię i nigdy nie powiem, że zadowala mnie próba za granicą i powrót do Polski. Na razie mam kontrakt z NEC, zobaczymy, co będzie za pół roku albo za półtora roku... Mogłem iść dla pieniędzy za granicę. Poszedłem jednak dla rozwoju.

Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze