Fogiel z Paryża: Król Eric Cantona znów dał o sobie znać
Eric Cantona znów dał o sobie znać. Ale tym razem wydaje się, że trafiła kosa na kamień. W 2016 roku posądził Didiera Deschampsa o rasizm w stosunku do Karima Benzemy i Hatema Ben Arfy. Dzisiaj stacja radiowa Europe 1 ujawniła, że w poprzedni piątek "Król Eric" udał się osobiście do Pałacu Sprawiedliwości w Paryżu, by usłyszeć akt oskarżenia za zniesławienie trenera "Trójkolorowych".
Dwa tygodnie przed Euro 2016 Cantona zarzucił bowiem Deschampsowi, że to ze względów rasistowskich nie powołał dwóch piłkarzy z algierskimi korzeniami.
W sprawie Benzemy sytuacja była jasna, napastnik miał zarzuty w sławetnej już aferze seksualnych taśm dotyczących innego reprezentanta i kolegi, Mathieu Valbueny. Co do Ben Arfy w kwestii braku jego powołania do kadry, decydowały wyłącznie czynniki sportowe.
Dawna gwiazda Manchesteru United udzieliła wtedy wywiadu angielskiemu dziennikowi "The Guardian", w którym skrytykowała zachowanie francuskiego selekcjonera:
"Deschamps ma prawdziwie francuskie nazwisko. Jest czysty, nikt w jego rodzinie nie ma mieszanej krwi. To trochę tak, jak z Mormonami w Ameryce. Benzema i Ben Arfa to natomiast jedni z najlepszych francuskich piłkarzy, a mimo to zabraknie ich na Euro. Zapewne tak się stało, bo oboje mają pochodzenie północno-afrykańskie... - powiedział były piłkarz.
Deschamps nie mógł znieść tych zarzutów, tym bardziej że kilka dni później na murach jego domu w Bretanii namalowano słowo: "rasista". Wtedy wniósł skargę na swojego dawnego kolegę z reprezentacji o zniesławienie.
Radio Europe 1 poinformowało, że Eric Cantona udał się osobiście do sądu w Paryżu, by zapoznać się z aktem oskarzenia. Teraz już na pewno wiadomo, że dojdzie do procesu z Erikiem Kingiem - czy z jego obecnością czy bez.
Komentarze