Kuriozalna sytuacja w Klasie B! Żółtą kartkę otrzymał... sędzia liniowy

W sobotnie popołudnie na warszawskim Żoliborzu odbyło się spotkanie Marymontu ze Złym. Przyjezdni pokonali gospodarzy 3:0, jednak licznie zgromadzeni na trybunach kibice zapamiętają to spotkanie z powodu kuriozalnej sytuacji, do której doszło w 88. minucie.

W Klasie B rolę sędziów liniowych często pełnią rezerwowi gracze rywalizujących klubów. Mazowiecki Związek Piłki Nożnej informuje, iż ta funkcja jest czysto formalna, a arbiter powinien jedynie sugerować się wysyłanymi przez nich sygnałami.

We wspomnianym meczu jednym z liniowych został rezerwowy bramkarz Marymontu Warszawa. Piłkarz mocno wczuł się w nową rolę i potraktował wyzwanie bardzo poważnie. Przy niemalże każdej ofensywnej akcji Złego sygnalizował pozycję spaloną bądź faul na korzyść gospodarzy. Sędzia główny w ogóle nie sugerował się "asystenturą" Morawskiego, a ten każdą inną decyzję arbitra kwitował niezadowoleniem. Regulamin rozgrywek nie przewiduje sytuacji, w której możnaby ukarać sędziego liniowego, jednak ostatecznie nie uniknął on odpowiedzialności.

Pod koniec meczu Morawski miał pojawić się na boisku i porzucił chorągiewkę, aby przygotować się do wejścia na murawę. Wtedy arbiter zareagował pokazując mu żółty kartonik za wcześniejsze "występki" podczas sprawowania roli liniowego. Ostatecznie rezerwowy bramkarz nie pojawił się na boisku, gdyż nie zdążył przemieścić się do strefy wyznaczonej dla oczekujących na zmianę.

Kibice AKS-u pocieszali Morawskiego okrzykami "Nic się nie stało, chłopaku, nic się nie stało".