Pawlicki: Nie jestem geniuszem ani robotem

Żużel
Pawlicki: Nie jestem geniuszem ani robotem
fot. Cyfrasport

Dwa miesiące temu kapitan żużlowców Fogo Unii Leszno Piotr Pawlicki podczas zgrupowania w Hiszpanii doznał poważnej kontuzji stawu skokowego. Sezon rozpoczął z kilkutygodniowym opóźnieniem, ale już w swoim pierwszym meczu w tym roku zdobył komplet punktów.

Pawlicki pojawił się w składzie leszczyńskiej drużyny na piątkowe spotkanie ekstraligi z Falubazem Zielona Góra. Kibice zastanawiali się, jak poradzi sobie ich ulubieniec po dość długiej rehabilitacji i zaledwie kilku treningach na motocyklu. Powrót kapitana był wręcz genialny, Pawlicki wygrał wszystkie pięć wyścigów, a Fogo Unia pokonała rywali 56:34.

 

"Nie uważam, że jestem geniuszem czy robotem. Jestem zwykłym człowiekiem żyjącym na tym świecie i uprawiającym żużel. Robię wszystko, co w mojej mocy. Nie ma co popadać w hurraoptymizm, bo to był dopiero pierwszy mecz. Jeszcze sporo zawodów przed nami. Moja zdobycz punktowa oczywiście była jak najbardziej satysfakcjonująca, ale najważniejsze, że drużyna wygrała" – mówił skromnie Pawlicki.

 

Jak dodał, termin powrotu na tor był dokładnie przemyślany. Zdarzało mu się po kontuzjach wracać do drużyny przedwcześnie i jeździć z bólem.

 

"Mówiłem, że wsiądę na motor, kiedy będę zdrowy. Wiele razy jeździłem z bólem i wiem jak to jest. Wtedy też inaczej głowa pracuje. Chciałem jak najszybciej wrócić na tor, ale wszystko było robione z głową. Wiele osób mocno mi pomogło w rehabilitacji, wielu kibiców mnie wspierało, za co im mocno dziękuję" – podkreślił.

 

Noga w trakcie zawodów go nie bolała, ale przyznał, że wciąż czeka go sporo pracy, by dojść do pełnej sprawności. "Tak, żebym mógł uprawiać inne sporty, które lubię oprócz żużla" – wyjaśnił.

 

Pawlicki nie ukrywa, że chciałby wrócić do przyszłorocznego cyklu Grand Prix, ale krajowe kwalifikacje – finał Złotego Kasku – z powodu kontuzji musiał opuścić. Teraz pozostaje mu tylko liczyć na przychylność Głównej Komisji Sportu Żużlowego, która dysponuje "dziką kartą".

Mistrzowie Polski udanie rozpoczęli nowy sezon. Po czterech meczach na koncie mają siedem punktów. W piątkowy wieczór rozgromili Falubaz (56:34), który tylko w pierwszej części zawodów dotrzymywał im kroku.

 

"Nie wiem, po co były te spekulacje, że będzie to mecz do jednej bramki. To jest tylko sport i wszystko może się wydarzyć. Tym bardziej, że w Falubazie są znakomici zawodnicy, a leszczyński tor sprzyja wielu zespołom przyjezdnym. W drugiej części spotkania znaleźliśmy odpowiednie przełożenia i zaczęliśmy +odjeżdżać+ rywalom" – podsumował kapitan leszczyńskich "Byków".

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie