Wielkie wyzwanie przed Świątek na Roland Garros. Tak źle nie było od czterech lat!
Jasmine Paolini pokonała Coco Gauff w finale turnieju WTA w Rzymie, zwyciężając tym samym całe zawody. Sukces Włoszki z polskimi korzeniami ma spore konsekwencje dla Igi Świątek. I to w kontekście wielkoszlemowego Roland Garros. Będzie to pierwsza taka sytuacja od 2021 roku.

W sobotę Jasmine Paolini odniosła jeden z największych sukcesów w karierze. Włoszka, której matka urodziła się i mieszkała w Łodzi, wygrała 6:4, 6:2 z Coco Gauff i sięgnęła po tytuł w zmaganiach rangi WTA 1000 w Rzymie. Widowisko na Campo Centrale oglądał nawet sam prezydent Italii - Sergio Mattarella - który dopingował swoją rodaczkę.
Wielkie konsekwencje dla Świątek
Triumf Paolini na Foro Italico to dla niej jeden z najcenniejszych wpisów do CV. Wszystko to ma jednak negatywne skutki dla Igi Świątek, która w ostatnich tygodniach straciła dużą liczbę punktów. Polka broniła w tym roku tytułów w Madrycie i Rzymie, ale bez powodzenia. W Hiszpanii dotarła do półfinału, natomiast we Włoszech odpadła już w trzeciej rundzie.
Z racji słabszych wyników Świątek już przed finałem między Paolini a Gauff pewne było, że Polka spadnie w najnowszym rankingu WTA na czwarte miejsce. Zwycięstwo Paolini przyniosło jednak jeszcze gorsze efekty dla Świątek. Włoszka, dzięki wiktorii przed własną publicznością, w poniedziałkowym zestawieniu przesunie się tuż za podium, zrzucając tym samym raszyniankę jeszcze niżej - na piątą pozycję.
Kłopoty podczas ukochanego Roland Garros?
Już za tydzień natomiast - 25 maja - rozpocznie się wielkoszlemowy Roland Garros. Paryż to królestwo Świątek, która jest tam niepokonana od trzech lat. Łącznie w stolicy Francji sięgnęła po cztery tytuły: w 2020, 2022, 2023 i 2024 roku.
W tym sezonie sytuacja Polki na francuskiej mączce może być jednak bardziej skomplikowana. Spadek, jaki Świątek zanotuje już w poniedziałek na światowych listach, oznacza, że będzie ona rozstawiona na French Open dopiero z "5". Numer 1 przypadnie Arynie Sabalence, 2 - Gauff, 3 - Jessice Peguli, a 4 - Paolini.
Konsekwencją wszystkiego będzie fakt, że Polka na cztery najgroźniejsze "na papierze" tenisistki będzie mogła trafić już na etapie ćwierćfinału. W ostatnich latach Świątek przyzwyczaiła nas, że z tak wielkimi nazwiskami grała dopiero w półfinale lub starciu o tytuł, dzięki rozstawieniom z "1" czy "2".
Tak źle nie było od czterech lat!
W ostatnich trzech sezonach Polka do rywalizacji w Roland Garros przystępowała jako liderka rankingu. Teraz sprawy przybrały jednak inny obrót. Poprzednio było tak w 2021, kiedy Świątek broniła tytułu z 2020. Wtedy przy nazwisku raszynianki widniała liczba 8, a więc ktoś z czołowej czwórki miał czekać na Polkę przypuszczalnie już w ćwierćfinale - tak będzie, przynajmniej teoretycznie, również w tegorocznej edycji French Open.
W 2021 zakończyło się na tym, że Polka o awans do półfinału walczyła z rozstawioną z "17" Marią Sakkari. Świątek koniec końców uniknęła zatem nazwiska z TOP 4, lecz nie poradziła sobie z Greczynką. Teraz mogą być to wspominane Sabalenka, Gauff, Pegula lub Paolini.
Z pojedynkami z nimi w Paryżu Polka ma dobre wspomnienia. Raszynianka pokonała przecież Paolini w zeszłorocznym finale, z kolei od Gauff lepsza była w potyczce o tytuł w 2022, a ponadto w ćwierćfinale w 2023 i półfinale w 2024. Z Pegulą poradziła sobie w ćwierćfinale w 2022, a z Sabalenką na kortach im. Roland Garros jeszcze nigdy się nie spotkała.
Świątek we Francji niemal zawsze pojawiała się w swojej najlepszej wersji, jednak tegoroczna edycja imprezy może być dla niej wyjątkowo trudna. Przed French Open 2025 pojawiło się zdecydowanie więcej wątpliwości dotyczących dyspozycji i sytuacji Polki. Ta będzie mogła rozwiać je już w nadchodzących tygodniach. Roland Garros kobiet potrwa od 25 maja do 8 czerwca.
Przejdź na Polsatsport.pl
