Iwanow: Piłkarki nad Oceanem. We wtorek pierwszy mecz z Portugalią!
Dwa mecze towarzyskie z Portugalią rozpoczną rok 2016 dla piłkarskiej reprezentacji Polski kobiet. Od niedzielnego wieczoru biało-czerwone są w Leirii, niedaleko stadionu Uniao, ale mimo bliskości tego obiektu zarówno we wtorek, jak i w czwartek, zagrają w położonej 15 kilometrów dalej miejscowości Marinha Grande.
„Stadion ma swoje lata, między boiskiem a trybunami jest bieżnia, ale stan murawy jest idealny” – mówił po poniedziałkowym przedpołudniowym treningu selekcjoner Wojciech Basiuk. Portugalki są na podobnym poziomie do naszej reprezentacji, ale sytuację w ich grupie eliminacji EUR0 2017 mają trudniejszą. Przegrały z Hiszpanią (wyjazd) oraz Irlandią (u siebie). Pokonały jedynie Czarnogórę (na własnym terenie) i będzie im ciężko zająć jedno z dwóch miejsc, które mogą dać awans.
Chojnowski: W szkole od zawsze grałam z chłopakami!
Z czyjej strony grozi nam największe zagrożenie? „Na pewno Claudii Nieto” – mówi jeden ze współpracowników selekcjonera Wojciecha Basiuka, analityk Paweł Rompa. „To ofensywna rozgrywająca, bardzo dobrze wyszkolona technicznie, która, jeśli zostawi się jej trochę przestrzeni, potrafi zagrać bardzo dobre prostopadłe podanie. Chętnie też schodzi do boku, gdzie potrafi stworzyć przewagę. Ale i na skrzydłach jest sporo jakości oraz szybkości. Z jednej strony Ania Borges na co dzień występująca w Chelsea, a z lewej Jessica Silva. Mogą być groźne szczególnie grając z kontry.”
Ciekawą zawodniczką jest też Amanda Da Costa, która grała w młodzieżowych reprezentacjach USA, ale do seniorskiej nie była w stanie się przebić, więc zdecydowała się na Portugalię. Jej historia przypomina więc nieco tę Silvany Chojnowski, urodzonej w Niemczech, która we wtorek zadebiutuje w naszym zespole (jej historię opisywaliśmy na Polsatsport.pl w ubiegłych tygodniach).
Basiuk koncentruje się jednak głównie na swojej drużynie. Ze względu na fakt, że w weekend gra liga portugalska kobiet i chcąc zmieścić się w terminie UEFA, Polki są zmuszone rozegrać dwa mecze w ciągu 72 godzin. Nie dość, że mają bardzo krótki czas na regenerację to jeszcze wąską kadrę złożoną z zaledwie osiemnastu zawodniczek. Do tego z urazem kolana z Niemiec przyleciała stoperka Marta Mika i jej występ jest mocno zagrożony. Właściwe ustalenie składów na oba spotkania i sposób rotacji wydaje się nie lada zadaniem mając do dyspozycji de facto siedemnaście zdrowych dziewczyn. Basiuk nie ma takiego komfortu jak Adam Nawałka, który zabierał na dwa spotkania nawet 28 graczy.
Mimo napiętego harmonogramu selekcjoner zabrał dziś całą drużynę i sztab nad Ocean do urokliwej miejscowości Nazare z przepiękną szeroką piaszczystą plażą i nie mniej ujmującym stromym klifem, z którego szczytu, nazywanego „Szczytem Cudu” (znajduje się tam sanktuarium maryjne) rozpościera się piękny widok na miasteczko i zatokę. Dziewczyny zbierały muszelki, robiły sobie zdjęcia, w tym tak popularne „selfie”, a masażysta Wojciech Sitek (tradycyjnie, jak o każdej porze roku w krótkich spodenkach) zażył nawet kąpieli.
Kiedyś Libor Pala podczas jednego ze zgrupowań zalecił piłkarzom Lecha wyciąganie dłoni w kierunku Oceanu by czerpać z niego energię. Basiuk takiego pomysłu nie miał, nie proponował dziewczynom nietypowego seansu, ale siła jego drużynie na pewno się przyda. Przed nimi nie lada wysiłek, a przecież wszyscy chcieliby zacząć ten rok od korzystnych rozstrzygnięć.
Przejdź na Polsatsport.pl