DH Lipsk: Dignitas za silne dla Virtus.pro. Polacy za burtą.

E-sport
DH Lipsk: Dignitas za silne dla Virtus.pro. Polacy za burtą.

W ostatnim meczu pierwszego dnia zmagań w ramach DreamHack Open Leipzig 2016 doszło do starcia pomiędzy Virtus.pro i Team Dignitas. Stawką spotkania było pozostanie w turnieju. Niestety, po trudnym i długim meczu, a także pięknej walce do samego końca Polacy nie zdołali pokonać swoich rywali. Mecz zakończył się wynikiem 1-2 (de_cache 16:11, de_mirage 7:16 oraz de_cabblestone 20:22).

DE_CACHE

 

W pojedynku BO3 pierwszą lokacją była wybrana przez Team Dignitas de_cache. Nasi reprezentanci rozpoczęli po stronie atakującej. Emocje u polskich widzów sięgały zenitu. Kiedy wydawało się, że to musi być dobry początek dla naszych, jeden z rywali - RUBINO ... zdobył ACE'a z pomocą USP. Trudno było tę sytuację jakkolwiek skomentować. Gdy w głowie krążyły jeszcze myśli i znaki zapytania, Virtus.pro żwawo zaatakowało bombsite A sprawnie radząc sobie z przeciwnikami. Mieliśmy zaskakujące wyrównanie! Mimo tego chwilowego zrywu to Duńczycy zgarnęli kolejne cztery rundy. Polacy grali zdecydowanie za szybko i zbyt chaotycznie. Przy wyniku 5-1 wreszcie odpowiedzieli biało-czerwoni. Wciąż było to mało, ale nadzieja powróciła. Dalszy przebieg meczu to przewaga polskiej formacji. Co ważne, do gry powrócił Snax, który nie dość, że przed turniejem uprzedzał, iż nie czuje się najpewniej, to jeszcze potwierdził te słowa słabym występem przeciwko Mousesports. Po 9 rundach z kolei prowadził wraz z NEO w tabeli wyników. W końcu doczekaliśmy się wymiany ciosów z lekką przewagą rywali naszych rodaków. To zaowocowało dobrym dla Virtus.pro wynikiem 7-8.

 

Druga pistoletówka wreszcie trafiła na konto polskiego zespołu, który świetnie pokrył bombsite A. Na dodatek kapitalnie spisał się Wiktor 'TaZ' Wojtas, który poszedł na plecy rywali i zwieńczył dzieło kolegów. Później już byliśmy świadkami wymiany ciosów. Runda za rundę, frag za fraga. W ostatnich rundach inicjatywa należała jednak do polskiej ekipy, która wychodziła na coraz wyższe prowadzenie. To przyniosło naszym ważny piętnasty punkt i chwilę później Virtus.pro prowadziło 1-0!

 

 

DE_MIRAGE


Mapa druga - de_mirage rozpoczęła się od dobrego krycia środka przez broniących Duńczyków. Mimo iż k0nfig pozbawił życia dwóch polskich zawodników, to pozostali nasi rodacy naprawili sytuację i ku zaskoczeniu rywali przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Mieliśmy 1-0! Po pierwszym spotkaniu Virtus.pro w turnieju, ojciec NEO — Janusz Kubski, zwracał słusznie uwagę za pośrednictwem swojego profilu Facebook na fakt, że polska drużyna nie potrafi wygrywać rund pistoletowych. Po tym, co zobaczył w spotkaniu przeciwko Team Dignitas mógł więc być chyba zadowolony. Wkrótce było już 5-0 dla Polaków. Wtedy straty odrabiać zaczęli rozwścieczeni rywale i – co gorsza – doprowadzili do wyrównania. Kolejne punkty trafiały na przemian do jednych i drugich. Pierwsza odsłona de_mirage zakończyła się dobrym wynikiem 7-8 dla Polaków, którzy grali po stronie teoretycznie trudniejszej.

 

Druga pistoletówka rozgrywana na tej lokacji padła łupem Team Dignitas, które dobrze zaatakowało bombsite A. Nawet w przypadku utraty kolejnych dwóch rund sytuacja była całkiem dobra. Jednak to, co wydarzyło się w ciągu kolejnych kilkunastu minut, kompletnie odjęło mowę wszystkim polskim fanom. Duńska maszyna włączyła szósty bieg i wygrała wszystkie kolejne rundy. 16-7 i w punktacji generalnej oznaczało to rezultat 1-1.

 

 

DE_CABBLESTONE


Rozstrzygająca, trzecia mapa de_cabblestone zaczęła się dramatycznie dla Polaków. Mimo dobrej próby zaskoczenia rywali w rundzie pistoletowej i dwóch rotacji, Duńczycy zorientowali się w porę co planują Virtusi i dobrze pokryli 'rondo'. Mimo przegranej pierwszej rundy przez biało-czerwonych nikt chyba nie spodziewał się, że wkrótce będzie ich jeszcze ... sześć. Dopiero przy wyniku 6-0 obudzili się Polacy. Z każdą rundą wyglądało to coraz lepiej. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się o wiele lepszym rezultatem, niż można by się było spodziewać jeszcze kilkanaście minut wcześniej, a więc 8-7!

 

Po zmianie stron Wiktor 'TaZ' Wojtas i jego kompani mądrze pokryli bombsite'y. Atakujący terroryści wpadli niczym w rybacką sieć i wkrótce dziewiąta runda padła na konto reprezentantów Polski! Szarża naszych zakończyła się dopiero przy stanie 11-7. Wtedy nasi zadecydowali o zachowaniu broni na kolejne rundy i zrezygnowali z odbijania bombsite'u. Kiedy wydawało się, że Duńska formacja wyrówna, byali ugrał clutcha 1 vs 3 i rozbroił ostatecznie podłożoną bombę! To był przełomowy moment tego spotkania. Od tej chwili polski zespół rozpoczął zwycięski marsz! W międzyczasie świetnie spisał się NEO, który na dziesięć sekund przed końcem rundy zabił podkładającego bombę przeciwnika. Uciekający czas wymusił presję na pozostałym rywalu, dla którego jedynym ratunkiem było zabicie NEO. Polak genialnie schował się za kamieniem, rzucił jeszcze granat oślepiający i zdołał przeżyć do końca rundy. To było coś niesamowitego! Wkrótce wydarzył się jednak kolejny zwrot akcji i … Duńczycy dogonili Virtusów. Druga część spotkania zakończyła się tym samym remisem i konieczna była dogrywka.


Tę lepiej rozpoczęli nasi. Kolejne dwie rundy padły jednak łupem k0nfiga i spółki. Nastąpiła zmiana stron i wszystko miało być wiadome już za chwilę. Legendarna polska ekipa nie poddawała się jednak i wyrównała, 17-17. Widowisko trwało... W pewnym momencie Virtusom nie szło zupełnie i wydawało się, że sekundy dzielą naszych ulubieńców od odpadnięcia z turnieju. W tym momencie TaZ pokazał swój geniusz wygrywając clutcha z 7HP przeciwko dwóm przeciwnikom! Udowodnił, że mimo 29 lat nadal jest jednym z najlepszych graczy na świecie. Trzeba było rozegrać kolejną turę rozgrywki. Niestety mimo walki, Virtus.pro odpadło z turnieju, zajmując w Grupie B ostatnią lokatę.

Wojciech Podgórski
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie