Pindera: Nudy nie było, emocje tak

Sporty walki
Pindera: Nudy nie było, emocje tak
fot. PAP

Nowym mistrzem w wadze półśredniej jest Danny Garcia, który pokonał w Las Vegas Roberta Guerrero i zdobył pozostawiony przez Floyda Mayweathera Jr pas WBC.

Oprawa była godna walki o tytuł, którym szczycili się najwięksi z największych. Ponad 12 tysięcy widzów w Staples Center, transmisja w telewizji Fox, która pojedynek o pas mistrza świata pokazywała po raz pierwszy od 1998 roku.

 

Garczarczyk: Komu mistrza, komu?

 

Główni aktorzy też nie zawiedli, Robert Guerrero, były czempion wagi piórkowej i junior lekkiej pokazał, że nie można go przedwcześnie skreślać, bo wciąż stać go na wiele. Zaczął ostro i Garcia, w przeszłości mistrz kategorii junior półśredniej, miał problemy. Tak jakby nie mógł się dostosować do leworęcznego rywala. Ale minęło trochę czasu i się z nimi uporał. Od połowy pojedynku przejął kontrolę, coraz częściej trafiając mocnymi sierpowymi z obu rąk ambitnie atakującego Guerrero.

 

Cała trójka sędziów punktowała 116:112, mnie osobiście bliższa jest nieoficjalna punktacja ESPN.com 115:113. „Duch” twierdzi wprawdzie, że to on powinien być mistrzem, a jego ojciec Ruben Guerrero idzie jeszcze dalej krzycząc, że syn wygrał wszystkie rundy, ale to nie oznacza, że mają rację.

 

Inna sprawa, że od Garcii oczekiwałem bardziej zdecydowanej postawy, szczególnie w pierwszej fazie pojedynku. Nastawił się na defensywę, ale gdyby kilka razy przeszedł do ataku jego wygrana mogłaby być bardziej oczywista. Ale i tak nie podlega wątpliwości: „Swift” zadał więcej ciosów (496 : 436), częściej trafiał (163:108), efektywność jego uderzeń była większa (33:25 proc), ale choć te dane niczego nie gwarantują, bo trzeba po prostu wygrać więcej rund, to jednak oddają dość wiernie obraz tego, co działo się na ringu w Los Angeles.

 

27-letni Garcia, Portorykańczyk z pochodzenia, nie jest mistrzem formatu Felixa „Tito” Trinidada, ale nie można odmówić mu skuteczności. Wciąż jest niepokonany, odniósł 32 zwycięstwa, w tym 18 przed czasem i to robi wrażenie. Za walkę z Guerrero otrzymał 1,5 mln USD (rywal 1,2 mln). Filadelfijczyk ma na koncie mistrzowskie pasy w dwóch kategoriach, a przecież jeszcze sporo przed nim.

 

Obok niego mistrzowskie pasy w kategorii półśredniej należą teraz do Keitha Thurmana (WBA), Kelly Brooka (IBF) i Timothy Bradleya (WBO). W starciu z każdym z nich Garcia nie będzie stał na straconej pozycji. A jest jeszcze Shawn Porter, który 12 marca zmierzy się z Thurmanem, jest Amir Khan, który czeka na swoją szansę i Sammy Vasquez, który tej samej nocy w Staples Center pokonał Aarona Martineza.

 

Urodzony w Meksyku Martinez przegrał z powodu kontuzji łokcia lewej ręki, ale wcześniej niczego szczególnego nie pokazał. Nie można wykluczyć, że przystąpił do walki z Vasquezem kontuzjowany, stąd tak słaby występ.

 

Kontuzji doznał też niedoszły rywal Artura Szpilki, 43 letni Amir Mansour, który nie wyszedł do szóstej rundy walki z Dominikiem Breazealem. Powód – złamana w piątym starciu szczęka po mocnym prawym olimpijczyka z Londynu.

 

Niewiele jednak zabrakło, by to Mansour wygrał przed czasem. W trzeciej rundzie walczący z odwrotnej pozycji „Hardcore” rzucił na deski byłego gracza futbolu amerykańskiego (201 cm, ponad 114 kg wagi), ale ten jakimś cudem wykaraskał się z opresji. Mansour za ten pojedynek otrzymał zaledwie 55 tysięcy dolarów, Breazeale 100 tysięcy. Niewiele jak na wagę ciężką i taką twardą, emocjonującą walkę w której do chwili kontuzji u wszystkich trzech sędziów prowadził znacznie starszy, niższy i lżejszy Amir Mansour.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie