Byli Polacy, była walka, zostają wąsy
Co nam zostanie po Dąbrowa Górnicza Basket Cup? Na pewno zwycięstwo Rosy Radom, pokazujące, że warto stawiać na Polaków i grać w europejskich pucharach. Nadzieja na to, że play offy w tym sezonie będą niezwykle zacięte. W pamięci kibiców zostanie też starcie Mateusza Ponitki i Davida Jelinka, i niezgolony wąs Szymona Szewczyka.
To była Tauron Basket Liga w pigułce. W cztery dni zobaczyliśmy siedem meczów, a w nich osiem najlepszych, polskich drużyn. Koszykówki było tyle, że nawet najbardziej wybredni kibice mogli się czuć usatysfakcjonowani.
Emocje były od początku do końca, od pierwszego meczu, w którym Rosa Radom po zaciętym pojedynku pokonała Polski Cukier Toruń 67:65. Tam byliśmy świadkami pojedynku dwóch zespołów, które mają w tym sezonie wielkie ambicje i dwóch polskich trenerów, a to też nie jest częsty widok. Wojciech Kamiński okazał się lepszy od Jacka Winnickiego, ale jeśli obaj spotkają się w fazie play off, to czy wynik musi być taki sam?
Emocje były też w drugim ćwierćfinale, gdzie MKS Dąbrowa Górnicza zagrała z Energą Czarnymi Słupsk. Niewiele brakowało, a zobaczylibyśmy w tym meczu triple double, bo Demonte Harper, grając przez 40 minut zdobył 27 pkt, 10 asyst i 9 zbiórek. Szkoda, że zespół ze Słupska przyjechał do Dąbrowy Górniczej tak osłabiony, bez Mantasa Cesnauskisa i Folarina Campbella, i z chorym Jerelem Blassingame'em. Gdyby nie to, może drużyna Donaldasa Kairysa miałaby szansę na finał?
Z drugiej strony, przez te kontuzje więcej minut gry dostali Kacper Borowski i Marek Zywert, i pokazali, że warto myśleć o kolejnych szansach dla nich. To jest kolejna korzyść z tego turnieju, bo okazało się, że można grać dobrze i wywalczyć trofeum, jeśli Polacy są ważnymi postaciami w zespole.
Polaków ze Stelmetu Zielona Góra nie trzeba przedstawiać, tam jest prawdziwa armia, na czele z Mateuszem Ponitką, Karolem Gruszeckim, Adamem Hrycaniukiem i Przemysławem Zamojskim. Jest też młody Marcel Ponitka, o którym niektórzy mówią, że mógłby być kiedyś rozgrywającym. W półfinale z Anwilem zagrał na tej pozycji ponad 6 minut po kontuzji Dee Bosta i pięciu faulach Łukasza Koszarka.
Jeszcze więcej dobrych słów można powiedzieć o Polakach z Rosy Radom: Michale Sokołowskim, Danielu Szymkiewiczu czy Łukaszu Bonarku. Dwóch pierwszych uważnie obserwuje już selekcjoner Mike Taylor. Sokołowski toczył w finale osobisty pojedynek z Ponitką, obaj grają na tej samej pozycji, obaj są bardzo silni i atletyczni, obaj chcą być ważnymi postaciami w kadrze. Ich starcie w trzeciej kwarcie finału zapowiada, że jeszcze może między nimi zaiskrzyć.
Sokołowski pokazał w finale, jak być przydatnym dla zespołu nawet wtedy, kiedy nie trafia się do kosza - walczył o zbiórki, przechwyty. Kilka razy trącił tak piłkę, że nie widać tego w statystykach, ale było to niezwykle korzystne dla drużyny, bo utrudniało grę Stelmetowi.
Sukcesu Rosy może by nie było, gdyby nie gra w europejskich pucharach i to kolejna ważna lekcja dla polskich klubów. Warto pokazywać się w Europie, nawet jeżeli nie uda się odnieść wielkich zwycięstw. Zawodnicy zmierzą się z innymi systemami, innymi pomysłami, nabiorą doświadczenia, przećwiczą schematy. Nie przez przypadek w tabeli TBL Rosa jest druga. Stelmet jest pierwszy, ale to już inny poziom finansowy.
I jeszcze jedna ważna rzecz. Zwycięstwo Rosy Radom daje nadzieję, że play offy będą emocjonujące. Wszyscy w kraju chcą "bić mistrza", ale w ostatnich dniach Stelmet budował obraz drużyny nie do pokonania - walca, który zniszczy wszystkich w Polsce. Rozbił Energę Czarnych Słupsk w lidze, a w półfinale zdecydowanie pokonał Anwil. Wydawało się, że nie ma drużyny, która jest się w stanie im przeciwstawić.
Okazało się, że Rosa potrafi to zrobić. Drugie zwycięstwo w sezonie świadczy, że to nie jest przypadek. Jak na to zareagują mistrzowie? W ich oczach było widać złość i urażoną dumę. Przegrali w Dąbrowie Górniczej z własnym zmęczeniem i teraz za wszelką cenę będą chcieli udowodnić, że to był wypadek przy pracy. W kwietniu obie drużyny zmierzą się w Zielonej Górze i już dziś można założyć, że Stelmet będzie chciał wziąć srogi rewanż. Powoli tworzy się w Tauron Basket Lidze rywalizacja, na którą czekaliśmy od lat. Jest zła krew, są ogromne ambicje, jest chęć rewanżu. Będzie się działo.
*******
Po Pucharze Polski zostaje jeszcze otwarte pytanie: co z wąsami Szymona Szewczyka? Środkowy Stelmetu zapuścił je dla uczczenia 35. rocznicy zdobycia tego trofeum przez jego ojca i miał je zgolić po tym, jak sam podniesie puchar. Czy wąsy ocaleją?
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze