Kto królem wagi ciężkiej?

Sporty walki
Kto królem wagi ciężkiej?
fot. PAP

Kto jest dziś najlepszym pięściarzem wagi ciężkiej? Jeszcze nie tak dawno odpowiedź na tak postawione pytanie byłaby banalnie prosta.

Królem był Władimir Kliczko, posiadacz trzech prestiżowych pasów (WBA, IBF, WBO) oraz tego przyznawanego przez The Ring. Oczywiście, kiedy jeszcze mistrzem WBC był Witalij, sprawa była dyskusyjna, ale wątpliwości ucinał starszy z ukraińskich braci twierdząc zdecydowanie, że korona należy się Wowie. Osobiście zawsze stawiałem jednak na Witalija, ale w dużej mierze była to kwestia sentymentu. On z racji wieku przecierał szlaki. Inna sprawa, że mentalnie był to nieporównywalnie twardszy typ od Władimira.


Dziś króla wagi ciężkiej nie ma, ale jest kilku pięściarzy, którzy uważają, że to oni zasługują na koronę. I jeśli nawet jeszcze jej nie mają, to jedynie kwestia czasu.


Dlatego waga ciężka jest dziś tak interesująca, bo te najciekawsze rozstrzygnięcia dopiero przed nami. Z pewnością ogromnym zainteresowaniem będzie się cieszył rewanż młodszego Kliczki z Tysonem Furym. Z racji posiadanych pasów, to Anglikowi należy się teraz tytuł najlepszego pięściarza tej kategorii. To on przecież był sprawcą największej sensacji minionego roku detronizując króla, jakim był Władimir, to on przejął jego pasy. Inna sprawa, że jeden z nich (IBF) szybko mu odebrano i tak poznaliśmy najbardziej dziś tajemniczego mistrza, jakim jest Charles Martin.


Nie ukrywam, że Amerykanin mi zaimponował tym, że tak szybko zdecydował się wystawić nowo zdobyty pas na ryzyko jego utraty. A takie istnieje w walce z Anthony Joshuą, do której dojdzie już 9 kwietnia w Londynie. Martin głęboko wierzy, że wygra i wróci do domu z pasem, ale to wcale nie jest takie pewne. Joshua, złoty medalista ostatnich igrzysk, to bez wątpienia wyjątkowy atleta i kandydat na wspaniałego czempiona. Tyle, że wciąż nie wiadomo na co go stać, czy walka o tytuł nie przychodzi za wcześnie. Z drugiej jednak strony Martin wydaje się być najsłabszym z urzędującym mistrzów. Ale być może taka ocena jest wynikiem braku wiedzy, co do możliwości Martina. Jak na razie, to przecież wielka enigma, niewielu było takich mistrzów w historii. Jedno jest pewne, po walce z Joshuą będziemy o nim wiedzieć znacznie więcej, o Angliku również.


Ciekawym czempionem, z ogromnym potencjałem jest na pewno rodak Martina, Deontay Wilder. Brązowy medalista igrzysk w Pekinie (2008) w wadze 91 kg, nokautuje jednego rywala za drugim. Ostatnią jego ofiarą był miesiąc temu Artur Szpilka, ale do momentu zadania kończącego uderzenia w 9 rundzie, walka była wyrównana. Wcześniej Eric Molina też sprawił mu trochę kłopotów, więc może ten Wilder wcale nie jest takim mocarzem na jakiego wygląda?


Jeśli dojdzie do jego walki z Aleksandrem Powietkinem będziemy mądrzejsi. Na razie trwają trudne rozmowy, ale wszystko wskazuje na tym, że konieczny będzie przetarg.


Przed laty, gdy Powietkin w wielkim stylu kolekcjonował trofea w boksie olimpijskim byłem przekonany, że na zawodowych ringach też będzie wielki. Brakuje mu jednak centymetrów i wcale nie będzie moim faworytem w starciu z Wilderem. Chyba, że walka odbędzie się w Rosji, wtedy szanse Saszy wzrosną.


A jakie będą szanse Władimira Kliczki, jeśli dojdzie do jego rewanżowej walki z Furym?


Tego nie wie nikt. Jedni będą stawiać na Ukraińca, drudzy udowadniać, że podobnie jak w ich pierwszym starciu pęknie psychicznie. I dlatego rewanż cieszył się będzie ogromnym zainteresowaniem i przyniesie grube miliony obu pięściarzom.


Teraz w wadze ciężkiej nastał czas żniw, bo nie ma hegemona, który góruje nad resztą. Poszukiwanie króla trochę potrwa i będzie to złoty czas dla sympatyków boksu, w szczególności tej właśnie, królewskiej kategorii.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie