Wdowczyk: Poza Legią nikt nie jest faworytem. Prawie każdy może spaść
Oczywiście nienaturalnym jest obecność Górnika i Wisły w strefie spadkowej, ale to tylko kolejny dowód na to, że w ekstraklasie nie ma faworytów. Poza Legią każdy może wygrać z każdym. Prawie każdy może też spaść – mówi Polsatsport.pl trener Dariusz Wdowczyk.
We wtorek rozegrane zostaną cztery mecze 25. kolejki. Wracająca na miejsce lidera Legia w środę zagra na wyjeździe z Termaliką Nieciecza.
Przemysław Iwańczyk: Jesteś zaskoczony tym, co dzieje się w ekstraklasie. Wygląda na to, że nikt nie chce przeszkodzić Legii w walce o mistrzostwo.
Dariusz Wdowczyk: To jest polska liga przecież, w której nie ma zdecydowanych faworytów. Poza Legią rzecz jasna, która wygrała już trzy spotkania i wróciła na pierwsze miejsce, czekając na to od sierpnia. Reszta? Każdy może wygrać z każdym. Oczywiście nienaturalnym jest obecność Górnika i Wisły w strefie spadkowej, ale to tylko kolejny dowód na to, że w ekstraklasie nie ma faworytów. Prawie każdy może spaść. Spójrzmy najpierw na górną część tabeli. Piast dostał zadyszki po zimowej przerwie i na dziewięć punktów zdobył tylko dwa. Cracovia gra w kratkę, przegrywa u siebie. Pogoń, która mogła to wykorzystać, traci gola w ostatnich sekundach, żegna się z trzema punktami. Nic nie da się przewidzieć.
Przypuszczałeś, że w strefie spadkowej mogą znaleźć się tak zasłużone kluby?
Górnik i Wisła w strefie spadkowej to jakiś kosmos. Z drugiej strony miejsce zagrożone od ósmego Lecha dzieli zaledwie siedem punktów. Można oczywiście powiedzieć, że wszystko jest do odrobienia, jednak przypomnę – do końca fazy zasadniczej zostało tylko sześć meczów. Jeśli ktoś nie ma zamiaru się denerwować, musi zacząć wygrywać już teraz. Coś mi się wydaje, że obecny tydzień z dwiema kolejkami, może wyjaśnić wiele. Słabych pogrążyć, lepszych wywindować. Nie podejmę się jednak przewidywać, kto będzie kim, bo tu każdy wygrywa z każdym bez niespodzianki. Tylko Legia wymyka się tej regule.
Uważasz, że Legia zdobędzie tytuł na stulecie bez większego problemu?
Przeanalizujmy dotychczasowe mecze. Z Jagiellonią było zdecydowane 4:0, rywale mieli jedną poważną okazję. Nawet jeśli przy stanie 2:0, to i tak kolejne gole dla Legii były formalnością. Z Zagłębiem poza fragmentem, kiedy gospodarze chaotycznie usiłowali gonić, drużyna z Warszawy była lepsza. Z Ruchem kontrola była pełna, sytuacji bez liku, zawodziła skuteczność.
Działacze Ruchu mieli pretensje o gola ze spalonego.
Był spalony, ale przecież nikt z Legii nie miał na to wpływu. Sędzia się pomylił, bo to element ich pracy. Tak było, jest i będzie. Nie miało to według mnie znaczenia. Nawet jeśli ta bramka nie zostałaby uznana, Legia i tak wcisnęłaby w końcu bramkę. Umówmy się, ten mecz przez tę sytuację nie wyglądał inaczej niż powinien. Różnica na korzyść gospodarzy była zdecydowana.
Sądzisz, że widzimy właśnie efekt trenera Czerczesowa?
Powtarzam od dawna, że ciężko pracować, to nie tylko ciężko pracować, ale pracować mądrze. Widać, jaka praca została wykonana, Legia każdemu narzuca warunki, jej piłkarze wyglądają bardzo dobrze. Na 100-lecie Legia ma zdobyć mistrza i najpewniej go zdobędzie. Bo kto ma jej tego mistrza odebrać. Lech? Sam widzisz. Reszta? Już mówiliśmy. Nawet jeśli drużynie Czerczesowa zdarzą się potknięcia, a to jest przecież możliwe, nawet jeśli nie należy dzielić skóry na niedźwiedziu, nie zakładam niespodzianki.
Kto jest największym wygranym ostatniej kolejki? Ondrej Duda?
To piłkarz, który nie zejdzie poniżej pewnego poziomu. Dostrzegam jednak innego bohatera, nie tylko za ostatnią kolejkę, ale za ogół ostatnich meczów. To Tomasz Jodłowiec, od którego ludzi z Ruchu po prostu się odbijali. Jest tam, gdzie być powinien, nigdy nie zawala. Niezły jest też Arek Malarz. Mało kto spodziewał się, że strata Duszana Kuciaka nie będzie dotkliwa.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze