Kołtoń: Boniek - człowiek, który lubi szarżować
Po zjeździe PZPN - w którym przepadły zmiany w statucie - Zbigniew Boniek okazał emocje. Czytam, słyszę, dowiaduję się, że tego nikt się nie spodziewał. Że czego, jak czego, ale emocji od Bońka nikt nie oczekiwał. A przecież zawsze grał o swoje. I nigdy nie ważył słów. I zawsze lubił szarżować!
Jako 22-letni młokos na mundialu w Argentynie - w meczu z gospodarzami - podszedł do Kazimierza Deyny, gdy sędzia podyktował karnego dla Biało-Czerwonych. I rzucił: „Może ja strzelę, jak nie czujesz się na siłach”.
Dwa lata później udzielił głośnego wywiadu Krzysztofowi Wągrodzkiemu z tygodnika „Sportowiec”. Oto fragment...- Co Pan sądzi...- Chwileczkę, ja nie jestem od sądzenia. Jestem sportowcem, a to znaczy, że nie mam prawa głosu, że moje zdanie się nie liczy...
- Słowem - twierdzi Pan, że dzieci, ryby i sportowcy głosu nie mają.
- Właśnie. Dla nikogo, dla żadnej instancji sportowej nie jestem równorzędnym partnerem. Ani dla sędziego, ani dla działacza, ani dla komisji PZPN. W sprawach, które mnie dotyczą, moich argumentów nikt nie traktuje poważnie. Najlepiej jak kłaniam się i potakuję. Zasada jest taka - ukłonisz się tylko raz, to zdrowo dostaniesz po krzyżu, ukłonisz się pięć razy, werdykt będzie przychylniejszy...
- Nigdy nie lubił się Pan kłaniać...
- Polubiłem. Ciszej jedziesz, dalej dobrniesz...
* * *
Słowa, słowa, słowa... Nie polubił, a wiem, co mówię, bo złapałem się na tym, że znam Zbigniewa Bońka ponad dwadzieścia lat. Rozmawiałem z nim setki razy. Nigdy się nie nudziłem... Gdy udzielał wywiadu Wągrodzkiemu właśnie odbywał karencję w reprezentacji za szczekanie. Do dziś mówi, że nie szczekał, ale jako lider karę dostał. Minęło parę miesięcy i Boniek namawiał, aby trener Ryszard Kulesza zabrał Józka Młynarczyka na pierwszy mecz eliminacji Mundialu 1982 roku – mimo że bramkarz był w „stanie wskazującym na spożycie”. Selekcjoner posłuchał, ale skończyło się „aferą na Okęciu” i podróżą samego generała Mariana Ryby do Włoch, aby ściągnąć „banitów” (obok Bońka i Młynarczyka także Władysława Żmudę i Stanisława Terleckiego). Dyskwalifikacja była wyjątkowo dotkliwa. Boniek ponad pół roku nie mógł grać nawet w klubie!
* * *
Minęło kolejne półtora roku i już trafił do jednego z największych klubów świata. Nie spełniał żadnych przesłanek według przepisów PRL-u. Wówczas mogli wyjeżdżać piłkarze po trzydziestych urodzinach - zasłużeni dla reprezentacji, mający medal mistrzostw świata lub Igrzysk Olimpijskich. Jednak wiosną 1982 roku potężny klan Agnellich namówił komunistycznych bonzów na transfer 26-letniego Bońka, choć w Polsce panował „stan wojenny”. Jacek Gmoch śmieje się: - Sam Breżniew musiał się zgodzić na ten transfer... Breżniew był wówczas szefem komunistycznej partii Związku Sowieckiego... 1,8 miliona dolarów wpłynęło za Bońka, a mówiło się nawet o licencji na Fiata Pandę, najnowsze dziecko koncernu z Turynu... 1,8 miliona dolarów? Dużo to, czy mało? Juventus zapłacił zdecydowanie mniej za Michela Platiniego z St. Etienne. Najlepszy piłkarz świata, Diego Maradona kosztował wówczas 4 miliony dolarów! Zapytałem kiedyś Bońka – już w czasach transferów Luisa Figo i Zinedine'a Zidane – ile by kosztował w XX wieku? Odparł bez ogródek: „Otarłbym się o transferowy rekord”.
* * *
„Stołek dla pana Bońka” - napisał jeden z dziennikarzy po bezbramkowych remisach na Mundialu w 1982 roku z Włochami i Kamerunem. Trener Antoni Piechniczek nie ugiął się. Polska - przy wielkim udziale Bońka - wróciła z finałów mistrzostw świata z trzecim miejscem. A sam Boniek został trzecim piłkarzem świata!
* * *
Boniek – we Włoszech nazywany „Zibim” - zrobił oszałamiającą karierę. Z Juve w Europie wygrał więcej niż Robert Lewandowski na dziś z Borussią i Bayernem. Jeśli chodzi o porównanie dokonań w reprezentacji, to... również nie ma porównania. Boniek był gwiazdą trzech Mundiali. „Lewy” na żaden Mundial jeszcze nie pojechał. Obecny kapitan drużyny narodowej był na EURO, ale na EURO podanym na tacy. Teraz walnie przyczynił się do awansu na kolejne EURO. Pytanie, czy będzie to jego turniej? Rzecz jasna Lewandowski jest fenomenalny. Jak mówi Juergen Klopp jest „najlepszym polskim piłkarzem od czasów Bońka”. Za rok 2015 został uznany w plebiscycie FIFA czwartym piłkarzem świata. W 2013 był piąty w Europie. Jednak Boniek w latach 1978-86 dość regularnie był uznawany za jednego z najlepszych na świecie. Trzeci, piąty, szósty - takie zajmował lokaty w plebiscycie „France Football”, najbardziej cenionym wówczas na świecie...
* * *
Boniek zawsze polaryzował. Już w szkole podstawowej. „Jeżeli w szkole było dwanaście przedmiotów, to sześciu nauczycieli miało do mnie stale pretensje, a sześciu chwaliło” - mówił jako piłkarz. Później - niczym nauczyciele w „budzie” - podzielili się dziennikarze. Krzysztof Mętrak zawsze był na nie, podobnie jak Jerzy Lechowski, czy Zdzisław Ambroziak. Wręcz wyznawcami Bońka stali się Bogusław Kukuć, Krzysztof Wągrodzki, Andrzej Person... Minęła epoka i nic się nie zmieniło...
* * *
Boniek po ostatnim zjeździe wystosował list. Do prezesów Wojewódzkich Związków Piłki Nożnej, klubów Ekstraklasy i 1. ligi, napisał między innymi: „Ze zdziwieniem, a nawet osłupieniem słuchałem wystąpienia Przewodniczącego Rady Nadzorczej Ekstraklasy, w którym padały sformułowania o braku dyskusji ze środowiskiem klubowym, krótkim okresem tych konsultacji. Proszę mi darować, ale w tych słowach było zbyt dużo fałszu i obłudy, by odnosić się do nich z pełną powagą (-). Tak się robi politykę, a nie buduję polską piłkę nożną. Jest mi smutno, że ta energia – tak potrzebna do zmian nie tylko w statucie – została wykorzystana do opracowania taktyki głosowania , czy też staropolskiej zasady ”.
* * *
Jeśli Maciej Wandzel – szef Rady Nadzorczej Ekstraklasy - myślał, że Boniek po prostu przejdzie do porządku dziennego nad tym, co się stało, to się mylił. Jakby nie znał przeszłości prezesa PZPN. A to przecież niemożliwe. „Byłem zbawcą narodu w trudnych chwilach” - powiedział Boniek o swojej roli w drużynie narodowej na Mundialu w 1982 roku... Czy wojna z Wandzlem jest ostateczna i nieodwołalna? Kiedyś Boniek wojował i godził się z Marianem Dziurowiczem, aby w końcu znowu pójść z nim na wojnę. Z kolei z Janem Tomaszewskim na Mundialu w Argentynie dzielił pokój, aby w 2002 roku wyzwać byłego bramkarza, a wówczas wielkiego krytyka na pojedynek bokserski! Ostatnio jednak znowu „Tomek” tylko chwali Bońka i za jego sprawą był „maskotką” na losowaniu eliminacji EURO 2016, wśród innych wielkich bramkarzy Starego Kontynentu... A przecież „Zibi” mógł wskazać Józefa Młynarczyka...
* * *
Boniek odniósł zawrotny sukces na arenie międzynarodowej. Przyjaźń z Platinim przyniosła określone korzyści polskiej piłce – finał Ligi Europy na Stadionie Narodowym, a także finały Młodzieżowych Mistrzostw Europy w 2017 roku. Boniek renegocjował również kontrakt telewizyjny od UEFA, zwiększając pulę na PZPN o 10 milionów euro!
Co ważniejsze dla przeciętnego sympatyka piłki nożnej w Polsce, doprowadził do zupełnie innego postrzegania PZPN, a i samego futbolu. Nie pomylił się w wyborze Adama Nawałki, który zbudował silny zespół. Biało-Czerwoni – nawiązując nawet walkę z Niemcami – wywalczyli bezpośredni awans do finałów EURO. Boniek postawił na Puchar Polski, pomógł finansowo 1. lidze (kontrakt TV i zniósł opłaty sędziowskie), zainicjował prace nad Narodowym Modelem Gry (czy owocne, to okaże się w najbliższym czasie). Odpuścił certyfikację akademii, ale chce nagradzać wprowadzanie wychowanków w Ekstraklasie, 1. i 2. lidze... Ta certyfikacja akademii spowodowała rozdźwięk z Ekstraklasą. Bońka poróżniła z Legią również sprawa walkoweru z Celtikiem. Kto wie, czy nie był to zaczyn konfliktu z Wandzlem i pozostałymi udziałowcami Legii. Pytanie, kto właściwie diagnozował sytuację?
* * *
Tydzień temu w pierwszej chwili sam myślałem, że Bońka poniosły emocje. Jednak czyż „Zibiego” od początku nie napędzały emocje? Uwielbiał szarżować. Na boisku i poza nim. Boniek nie zmieni się. Nie zmieni się także po sześćdziesiątych urodzinach, które właśnie świętuje...
Komentarze