Fenomenalny Ousmane Dembele. Nowy adept Wyższej Szkoły Magii i Czarodziejstwa
- Bardzo uzdolniony. Za parę lat ścisły światowy top - mówił nam o swoim koledze ze Stade Rennais Kamil Grosicki. - Żyję na tym świecie już przeszło 70 lat, a takiego piłkarza dotąd nie widziałem. Jest lepszy niż młody Henry! - twierdzi paryski korespondent Polsatu Sport, dawniej menedżer piłkarski Tadeusz Fogiel. O fenomenie Ousmane Dembele przekonał się w niedzielę także Waldemar Kita...
Memphis Depay, Anthony Martial, Mateo Kovacić, Kingsley Coman, czy w końcu nawet ten człowiek znikąd – Marcus Rashford. Każdy z nich występuje w lepszym klubie, może kilku zdobyło troszkę więcej bramek, grając w spotkaniach o niebo ważniejszych i bardziej elektryzujących niż starcia zdominowanej przez PSG Ligue 1. Ale z całą pewnością – żaden z nich nie wygląda na boisku tak, jak Ousmane Dembele. To piłkarz, jakiego nie było. Nowy rodzaj geniusza. Pełny wymiar talentu, a nie jakiś tam młody piłkarzyk, po którym wiele sobie obiecywaliśmy, a dostaliśmy tylko strzępki udanych zagrań. Nie. Dembele zapieprza przez cały mecz.
Dynamika. Słowo klucz, jeśli idzie o jego grę. Drybling. Ale nie taki na alibi. Fantazja, strzał, prostopadłe podanie. Choć na karku dopiero 18 lat, on każdy z tych elementów ma już opanowany do perfekcji. Momentami przypomina Neymara, czasami Edena Hazarda, który też przed laty czarował boiska Ligue 1. Ale to jednak ktoś inny. Nowa marka. Zawodnik, który gdy tylko dotknie piłki, możesz być pewien, że zaraz stanie się z nią coś zupełnie niewytłumaczalnego. Podobnie jak Leo Messi, nie upada po wślizgach. I też ma ten naturalny ciąg na bramkę, piłka jakoś cudownie klei mu się do stopy. Mimo to, w sezonie 2015/16 strzelił tylko dziewięć goli. Dlaczego?
To dopiero pierwszy sezon Dembele w poważnej piłce. Jest trochę, jak ten Rashford – człowiek znikąd, który dzięki kilku meczom wyrósł na gwiazdora zespołu. Co prawda 18-letni Messi kończył sezon z ośmioma trafieniami, ale Francuz wydaje się już na tyle dojrzały, że spokojnie mógłby walczyć ze Zlatanem o tytuł króla strzelców. Przez większość sezonu miał jednak duży problem. Problem, który nazywał się Philippe Montanier. Spotkało go dokładnie to samo, co Kamila Grosickiego. Montanier co prawda wyciagnął Dembele z rezerw, ale 18-latek tylko trzy razy zagrał u niego pełne 90 minut. W sumie w dziewięciu meczach strzelił wtedy cztery gole.
Dziewiątego stycznia Montaniera zastąpił Rolland Courbis. Od tej pory Dembele rozegrał już sześć pełnych meczów, a w ostatnim z Nantes zszedł 10 minut przed końcem tylko po to, żeby zebrać owację. W sumie w ośmiu spotkaniach zdobył pięć goli. Nowy szkoleniowiec daje mu się rozwijać. O efektach tego procesu najboleśniej przekonał się w niedzielę Waldemar Kita. Jego FC Nantes przegrało w Rennes 1:4, a Ousmane Dembele załadował mu klasycznego hat tricka!
Podczas starcia z Nantes, 18-latka obserwowała wielka FC Barcelona. Wyścig zacznie się dopiero latem, ale Duma Katalonii musi mieć na uwadze zainteresowanie także ze strony Bayernu, Chelsea, Liverpoolu, Manchesteru City, a nawet Atletico Madryt. Wstępnie mówi się o 10 milionach euro. Wcześniej jednak Dembele czeka jeszcze Euro 2016. Eksperci są zgodni – zawodnik, o którego istnieniu przed sezonem nikt jeszcze nie wiedział, podczas turnieju będzie rywalizował o miejsce w składzie z wielkim Antoinem Griezmannem. To właśnie wtedy jego wartość może poszybować na jakiś zupełnie inny pułap.
Najgorsze, co może dziś spotkać Ousmane Dembele, to stagnacja a'la Alexandre Lacazette. Różnica między nimi jest jednak taka, że Lacazette z ośmiu swoich sezonów w Ligue 1, zachwycił tylko w jednym – 2014/15. Dembele błyszczy już w pierwszym. - On będzie wkrótce kimś na kształt Thierry'ego Henry'ego i Nicolasa Anelki. To najmniejszy wymiar tego, co może go spotkać. Jestem co do niego absolutnie przekonany – puentuje Tadeusz Fogiel.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze