Pastusiak: Nominacja mnie zszokowała
Międzynarodowy sędzia koszykówki Piotr Pastusiak, który został nominowany do prowadzenie meczów na igrzyskach, przygotowywać się będzie do turniejów w Rio de Janeiro przez cztery miesiące. - Byłem zszokowany, gdy otrzymałem tę wiadomość - przyznał.
40-latek ze Szczecina będzie pierwszym polskim arbitrem od 16 lat na najbardziej prestiżowej i największej sportowej imprezie świata. Ostatnim był Grzegorz Ziemblicki (Wrocław) w Sydney.
- To było całkowite zaskoczenie. Przez dwie godziny nie mogłem w to uwierzyć, a żona co chwilę robiła mi zdjęcia, bo stwierdziła, że nigdy tak wcześniej nie wyglądałem - nawet gdy rodziła dzieci. Jestem stosunkowo młodym arbitrem międzynarodowym, nominacje olimpijskie dostaje się na zwieńczenie kariery, a przede mną - mam nadzieję - przecież jeszcze 10 lat w tym zawodzie (obowiązuje górny limit wieku - do 50 lat). Na razie wiem, że plan fizycznego i mentalnego przygotowania do igrzysk trwać będzie cztery miesiące, szczegółów jeszcze nie znam. Instrukcje otrzymywać będziemy od FIBA przez internet - powiedział.
Pastusiak jest arbitrem od 1994 roku, a w PLK prowadzi mecze od 2004. Sędzią międzynarodowym FIBA został sześć lat później. Od 2013 roku prowadzi spotkania w Eurolidze kobiet i mężczyzn, był także arbitrem podczas ME koszykarek 2013.
- Szczęśliwie udało mi się uniknąć w ostatnich sezonach wpadek i poważnych błędów. Myślę, że istotny wpływ na nominację miał mój udział w turnieju mistrzostw świata do lat 19 koszykarzy, który odbył się na Krecie w minionym roku. Tam były władze FIBA i obserwowały wnikliwie pracę sędziów - dodał.
Wśród 30 zaproszonych do Rio de Janeiro przez FIBA tylko 11 to Europejczycy. Pastusiak będzie siódmym w historii Polakiem-arbitrem koszykówki na igrzyskach olimpijskich. Przed nim zaszczytu tego dostąpili Czesław Czmoch (Rzym 1960), Czesław Raczyński (Meksyk 1968), Jan Jarzębiński (Monachium 1972), Marek Paszucha (Moskwa 1980), Wiesław Zych (Seul 1988, Barcelona 1992 - prowadził mecz finałowy, Atlanta 1996) oraz Ziemblicki (Sydney 2000).
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze